Niemiecka firma zbrojeniowa kupi fabryki upadającego Volkswagena? Zamiast samochodów będą czołgi

Volkswagen nie ma ostatnio zbyt wielu powodów do radości. W grudniu jego szefostwo zdecydowało się na redukcję o połowę zdolności produkcyjnych w Europie. Powodem było to, że na Starym Kontynencie spadła sprzedaż samochodów. Ta decyzja oznacza, że w ciągu dwóch najbliższych lat trzy ich fabryki wstrzymają produkcję.
Myślą nad przejęciem fabryk
Rheinmetall jest w zupełnie innej sytuacji. Wojna na Ukrainie sprawiła, że amunicja i uzbrojenie sprzedają się na pniu. Ceny akcji koncernów zbrojeniowych coraz bardziej rosną, gdyż USA naciska na Europę, by ta w końcu zaczęła poważnie traktować swoje bezpieczeństwo. Jak informuje Reuters, obecna kapitalizacja rynkowa Rheinmetallu wynosi aż 56,2 miliarda euro i po raz pierwszy wyprzedziła kapitalizację Volkswagena, która wyniosła 54,7 mld euro.
Teraz Rheinmetall jest zainteresowany przejęciem zamykanych fabryk od Volkswagena. Najbardziej interesuje go fabryka w Osnabrucku. Prezes Armin Papperger powiedział, że dobrze by pasowała do ich operacji. Podkreślił jednak, że żadna decyzja jeszcze nie zapadła, a jej podjęcie jest uzależnione od tego, czy dostaną więcej zamówień na broń – na przykład na bojowe wozy piechoty Lynx.
Łatwiej niż budować od podstaw
Papperger dodał, że zbudowanie fabryki czołgów od podstaw jest dużo bardziej skomplikowane niż przerobienie istniejącej fabryki samochodów. Zauważył jednak, że w takiej fabryce trzeba zainstalować np. suwnice o odpowiednim udźwigu.
Prezes Rheinmetallu stwierdził, że jest w stałym kontakcie z VW, bo już teraz produkują wspólnie wojskowe ciężarówki. RM ma 51% udziałów w firmie MAN, a reszta należy do Traton, który z kolei w większości należy do VW.
Prezes VW Oliver Blume powiedział ZDF, że na razie nie prowadzą rozmów z przemysłem zbrojeniowym o fabryce w Osnabruecku. Stwierdził jednak, że jest dużo miejsca na potencjalne opcje.
Rheinmetall był jedną z firm, które najwięcej skorzystały na inwazji Rosji na Ukrainę. Od początku wojny cena ich akcji wzrosła niemal dziesięciokrotnie. Firma twierdzi, że już teraz 30% ich produkcji jest kupowana przez niemieckie siły zbrojne – a ta liczba może wzrosnąć jeśli nowy kanclerz Friedrich Merz da radę doprowadzić do zniesienia limitu zadłużenia dla zakupów broni. Firma spodziewa się, że w tym roku ich sprzedaż wzrośnie o 30% - ale podkreśla, że tę prognozę stworzono zanim Trump zaczął grozić wycofaniem amerykańskich wojsk z Europy, więc może się jeszcze zmienić. Planują też zatrudnienie 8 tys. nowych pracowników w ciągu dwóch następnych lat.
źr. wPolsce24 za Financial Times, Reuters