Niemcy skarżą się na fatalną jakość powietrza. Nasi sąsiedzi już znaleźli winnego

Z jednej strony Niemcy narzekają na złą jakość powietrza, z drugiej mierzą się z gwałtownym spadkiem produkcji energii ze źródeł odnawialnych, co jest spowodowane niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi. Deficyt zmusił operatorów systemów energetycznych do podjęcia natychmiastowych kroków i znalezienia alternatywy. Na początku stycznia niemieckie media informowały o uruchomieniu wszystkich dostępnych elektrowni węglowych w kraju.
- W celu zapewnienia bezpieczeństwa dostaw uruchomiliśmy wszystkie dostępne jednostki węglowe – przekazała wówczas niemiecka spółka energetyczna Lausitz Energie Mining AG (Leag).
Firma podkreśliła, że wszystkie dostępne moce wytwórcze zostały aktywowane. Media za naszą zachodnią granicą dostrzegały wówczas sprzeczność podjętych działań z długoterminową polityką energetyczną Niemiec.
Ochrona środowiska w praktyce
Z początkiem roku zza zachodniej granicy „dopłynęła” kolejna wiadomość środowiskowa. W tym przypadku chodziło jednak o trudności związane z ograniczeniem dostaw ropy z Rosji. Urząd ds. ochrony środowiska w Brandenburgii opublikował projekt "specpozwolenia" dla rafinerii PCK w Schwedt/Oder, umożliwiającego tymczasowe przekroczenie norm emisji dwutlenku siarki.
Zezwolenie obowiązujące do 31 grudnia 2027 roku pozwala na emisję do 1000 mg/Nm³ jako średniej dziennej wartości, przy rocznym limicie 5600 ton dwutlenku siarki, który jako składnik smogu może być szkodliwy nie tylko dla mieszkańców Niemiec, ale również Polski.
Dramatyczna jakość powietrza
Teraz Niemiecka Federalna Agencja Środowiska alarmuje, że jakość powietrzna nad krajem jest fatalna, a o obecny stan rzeczy obwiniono smog, który ma docierać znad Polski. Jak informują niemieckie media, wydano ostrzeżenia dla osób z chorobami płuc oraz zmagającymi się z problemami układu krążenia, a w Berlinie obowiązuje czwarty poziom w pięciostopniowej skali monitorowania jakości powietrza.
Znaleźli winnego
Według szefowej Wydziału Oceny Jakości Powietrza Ute Dauert wpływ na obecną sytuację ma smog znad Polski. W rozmowie z berlińską gazetą „BZ” powiedziała, że polowa pyłu zawieszonego w stolicy pochodzi z Polski, a 12 procent z Niemiec. Dodała, że w Hamburgu udział pyłu zawieszonego z Polski wynosi 35 procent, a w Dreźnie i Hanowerze 25 procent.
Zdaniem meteorologa Dominika Junga w wielu polskich regionach stosuje się ogrzewanie węglowe. Podkreśla, że taka metoda wywołuje duże ilości pyłu zawieszonego.
Federalna Agencja Środowiska podkreśla, że obecne zanieczyszczenie powietrza pyłem zawieszonym jest największe od lat. Zwrócono uwagę, że przyczyniła się do tego mroźna zima w Europie Środkowej. Do tego nie odnotowano silnych wiatrów oraz opadów deszczu, co poprawiłoby jakość powietrza.
Pytanie, czy za rzekome zanieczyszczenia odpowiadają tylko i wyłącznie polskie kominy, czy może winnych należy szukać także wśród samych Niemców?
źr. wPolsce24 za Polsat News/BZ/Deutsche Welle