Zabawni Niemcy. Odkryli właśnie „sensację”, o której wiedział cały świat: Merkel wspierała Nord Stream 2

Po latach udawania zaskoczenia i niewiedzy, niemieccy dziennikarze z Sueddeutsche Zeitung doszli do wniosku, że Angela Merkel – uwaga, uwaga – wspierała budowę Nord Stream 2. Tak, tego samego projektu, który od początku był forsowany przez Berlin mimo protestów Polski, Ukrainy i państw bałtyckich. Dziś niemieckie media, jakby właśnie odkryły Amerykę, piszą o „tajnym wsparciu” kanclerz dla rosyjskiego gazu.
Uzyskali dokumenty po sądowej batalii
Redakcja SZ po sądowej batalii uzyskała dostęp do 63 nieznanych wcześniej dokumentów z Urzędu Kanclerskiego. Jak czytamy, rząd Merkel oficjalnie udawał neutralność, ale za kulisami mocno wspierał rosyjsko-niemiecki projekt. „Niemiecki rząd wspierał ten projekt, ale nikt nie powinien się był o tym dowiedzieć” – cytuje gazetę.
W dokumentach nie ma śladu jakichkolwiek zastrzeżeń samej Merkel. Wręcz przeciwnie – doradcy radzili jej udawać, że rząd nie ma wpływu na decyzje biznesowe i trzyma się z boku. Ale jednocześnie, jak wynika z materiałów, Urząd Kanclerski aktywnie bronił inwestycji i łagodził krytykę, powtarzając narrację o „czysto komercyjnym” charakterze projektu.
Najbardziej kuriozalny fragment dotyczy sytuacji z 2015 roku, kiedy Gazprom w zamian za udziały w złożach ropy na Syberii otrzymał kontrolę nad magazynami gazu w Niemczech. Wtedy też podpisano umowę na budowę Nord Stream 2. „Oddanie magazynów gazu było pierwotnym błędem niemieckiej polityki wobec Rosji” – przyznają dziś autorzy tekstu.
W rządowych notatkach z tamtego okresu nie znajdziemy obaw, że Rosja użyje gazu jako broni. Główne zmartwienie niemieckiej administracji? Krytyka ze strony Polski i Ukrainy.
W lutym 2017 r. Urząd Kanclerski odpierał zarzuty niemieckiego posła CDU, twierdząc, że Gazprom wcale nie ma pozycji monopolisty, a budowa kolejnych nitek Nord Stream to wyłącznie decyzja biznesowa. Te argumenty Merkel powtarzała aż do końca swojej kadencji w 2021 r., ignorując alarmy o uzależnianiu Europy od rosyjskiego surowca.
Dziś niemieckie media zdają się być zdziwione, że kanclerz, która przez lata broniła Nord Stream 2, rzeczywiście go wspierała. To tak, jakby ktoś po dekadzie odkrył, że deszcz pada, gdy ma mokrą kurtkę. Świat ostrzegał, eksperci bili na alarm, Europa Wschodnia protestowała – a Berlin przez cały ten czas grał w „neutralność”.
Zdjęcie warte więcej niż tony "tajnych" dokumentów
Tak, mówimy o tej samej "sensacji", która została choćby ujęta na słynnym zdjęciu z 2011 roku, na którym uśmiechnięte towarzystwo śmietanki politycznej zachodniej Europy symbolicznie uruchamia pierwszą nitkę Nord Stream odkręcając wielki kurek. W centralnym punkcie zdjęcia mamy Angelę Merkel i Dmitrija Miedwiediewa, ale jest tam też pracujący już wówczas dla Gazpromu były kanclerz Gerhard Schroeder, jest ówczesny premier Francji Francois Fillon, jest nawet ówczesny szef holenderskiego rządu, a dzisiejszy sekretarz generalny NATO Mark Rutte. Patrząc na to zdjęcie naprawdę trudno dopatrzyć się "newsa" w tym, co dziś serwuje nam Suddeutsche Zeitung i dalej kolportuje dw.com.
źr. wPolsce24 za dw.com