Koniec epoki. Odszedł lewicowy polityk, który zasłynął wyznaniem: "Kłamaliśmy rano, nocą i wieczorem"

Eksperci i media mówią o końcu pewnej epoki w węgierskiej polityce.
"Gyurcsany to największy rywal Orbana lat dwutysięcznych, który wygrywał z nim debaty wyborcze i pokonał go w 2006 r. Wielka nadzieja lewicy węgierskiej, która widziała w nim rodzimą wersję Tony’ego Blaira, brytyjskiego premiera z Partii Pracy" – wspominał w rozmowie z PAP Andrzej Sadecki, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich.
Sensacyjna rezygnacja
Pod koniec tygodnia węgierską prasę obiegła sensacyjna wiadomość, że Gyurcsany podjął decyzję o rezygnacji z przewodniczenia opozycyjnej Koalicji Demokratycznej. Zrezygnował też z mandatu posła i całkowicie wycofał się z życia politycznego. Na dodatek rozwiódł się z europosłanką Klarą Dobrev.
W ostatnich latach Gyurcsany był jednym z liderów opozycji, sukcesywne tracącej na znaczeniu. Przypieczętowaniem jego marginalizacji było pojawienie się Petera Magyara, który jako lider Partii Szacunku i Wolności (TISZA) w krótkim czasie był w stanie zmobilizować przeciwko rządowi Orbana dużą część węgierskiego społeczeństwa.
Najsłynniejsze zdanie świata
Gyurcsany był liderem Węgierskiej Partii Socjalistycznej (MSZP) i premierem Węgier w latach 2004-09. W 2006 r., po ujawnieniu jego wypowiedzi, w której - jako lider partii i rządu - przedstawiał kłamliwe dane na temat sytuacji gospodarczej kraju, w Budapeszcie doszło do masowych protestów przeciwników lewicy.
"Kłamaliśmy rano, nocą i wieczorem" – mówił Gyurcsany w maju 2006 r. na zamkniętym spotkaniu. Kilka miesięcy później nagranie z tego posiedzenia zostało ujawnione, a słowa premiera obiegły nagłówki gazet na całym świecie.
Nowe otwarcie dla opozycji
Po odejściu z urzędu Gyurcsany zrezygnował z przewodnictwa MSZP, a w 2011 r. założył nowe ugrupowanie – Koalicję Demokratyczną, której nie udało się jednak odebrać władzy Orbanowi.
Jego odejście z polityki i kierownictwa partii ma być próbą nowego otwarcia dla ugrupowania. Sadecki nazwał odejście Gyurcsanya na niecały rok przed wyborami parlamentarnymi na Węgrzech "symbolicznym końcem epoki". "Ale dzięki temu Magyar będzie mógł podjąć z Orbanem walkę bez bagażu Gyurcsanya i jego dawnych, źle wspominanych rządów" – zauważył analityk OSW.
źr. wPolsce24 za PAP