Kiedy Trump dołączy do wojny z Iranem? Padła konkretna data

Od początku izraelskiego ataku na Iran media donoszą, że Jerozolima bardzo by chciała, żeby Waszyngton do niego dołączył. Chodzi im szczególnie o placówkę Fordow, kluczowy element irańskiego programu nuklearnego. Jest umieszczona pod górą i Izrael, w przeciwieństwie do USA, nie ma żadnej broni w swoim arsenale, która mogłaby ją zniszczyć.
Da Iranowi czas na negocjacje
Biały Dom poinformował w czwartek, że Trump podejmie decyzje o tym, czy dołączyć do wojny, dopiero za dwa tygodnie. Amerykański prezydent nadal liczy na to, że Iran zdecyduje się na powrót do negocjacji nad ograniczeniem ich programu nuklearnego.
Równocześnie dziennik Guardian informuje, że Izrael zachęca Trumpa do ataku twierdząc, że tylko on może skończyć z irańskim programem nuklearnym. Według ich źródeł stworzono już plany ataku na Fordow. W takim ataku najprawdopodobniej użyto by bomby GBU-57A/B MOP, którą przenoszą bombowce B-2. To ogromna bomba, waży ponad 13,5 tony. Jej korpus jest opancerzony, więc przed eksplozją wbija się kilkadziesiąt metrów w ziemię.
Według źródeł Guardiana, w Pentagonie nie ma jednak zgody co do tego, czy ta bomba faktycznie byłaby w stanie zniszczyć Fordow. Trump nie jest o tym przekonany i nie chce się zgodzić na atak, jeśli nie ma pewności, że okaże się skuteczny. Nie brak opinii, że do zniszczenia tej placówki potrzebny byłby taktyczny ładunek atomowy. Jego użycie byłoby jednak bezprecedensową eskalacją o trudnych do przewidzenia konsekwencjach.
Źródła Guardiana twierdzą, że ani Trump, ani sekretarz obrony Pete Hegseth nie biorą takiego scenariusza pod uwagę.
Nie chce drugiej Libii
Równocześnie dziennik New York Post informuje, że Trump boi się, że dołączenie do ataku na Iran zrobi z niego drugą Libię. W 2011 roku USA dołączyły do operacji lotniczej NATO, której oficjalnym celem była ochrona cywili w toczącej się w nim wojnie domowej. Doprowadziło to do upadku reżymu al-Kaddafiego, ale całkowicie zdestabilizowało ten kraj i wpędziło go w krwawy kryzys, który trwa do dzisiaj.
Źródła NYP twierdzą, że Trump kilkukrotnie powtarzał, że nie chce, by Iran skończył jak Libia. Według jednego z nich po raz pierwszy miał to powiedzieć w prywatnej rozmowie jeszcze przed izraelskim atakiem. Inne źródło twierdzi, że wspominał także o Iraku i Afganistanie, gdzie USA bez większych problemów obaliły zbrojnie rządy, ale próba zastąpienia ich innymi kosztowała je fortunę i, w przypadku Afganistanu, zakończyła się sromotną porażką.
Jedno z anonimowych rozmówców NYP twierdzi, że Trump jest gotowy zgodzić się jedynie na bardzo ograniczone naloty na Fordow i Natanz. Nie chce, by doprowadziły do upadku reżymu w Teheranie, bo boi się, że ajatollaha Aliego Chameneiego zastąpi ktoś, kto z punktu widzenia USA będzie jeszcze gorszy.
- Jeśli reżim w Iranie upadnie, to nie będzie to wina Trumpa – czytamy w tekście.
źr. wPolsce24 za NYPost, Guardian