Grecką wyspę trawią płomienie. Pierwsza podpalaczka stanie przed sądem

Pożary na Chios wybuchły w niedzielę, w co najmniej trzech różnych miejscach. Szybko połączyły się w jeden, który z racji silnych wiatrów i suchej pogody błyskawicznie zaczął się rozszerzać. Władze nakazały ewakuację wielu wiosek. W ich gaszeniu bierze udział kilkuset strażników, którym pomagają samoloty i śmigłowce. Na wyspie ogłoszono stan wyjątkowy.
Wyrzuciła niedopałek
Minister klimatu Grecji sugerował wcześniej, że przyczyną tych pożarów są podpalenia. Jego zdaniem to, że wybuchły w tym samym czasie w trzech różnych miejscach to nie jest przypadek. Ujawnił, że władze Grecji traktują wstępnie te pożary jako sprawę kryminalną.
Wkrótce przed sądem stanie pierwsza z podpalaczek. Nie ujawniono jej nazwiska, ale media donoszą, że to obywatelka Gruzji. Na Chios swoje wille ma wielu przedstawicieli greckich elit, zwłaszcza z branży transportowej, i była zatrudniona w jednej z nich jako pokojówka.
Zdaniem śledczych kobieta przypadkowo wywołała pożar, bo wyrzuciła tlący się niedopałek papierosa w suchą trawę. Grecka straż pożarna ujawniła, że strażacy złapali ją na gorącym uczynku, a ona sama przyznała się już do winy. Byli też świadkowie, którzy to widzieli.
Jej proces zaczyna się dzisiaj. Poprzednią noc spędziła w celi. Płk Constantine Kozanis powiedział dziennikowi Guardian, że wobec przyznania się do winy i zgromadzonych dowodów jej proces nie potrwa długo.
Płomienie grożą produkcji "łez z Chios"
Na razie nie jest jasne kto spowodował pozostałe pożary. Grecja od dawna zmaga się z falą podpalaczy lasów. Rządzący Grecją centroprawicowy rząd w związku z tym znacznie zaostrzył kary za podpalenia i niszczenie środowiska naturalnego. Grozi za to do 20 lat więzienia i 200 tys. euro grzywny.
Kozanis powiedział dziennikarzom, że pożar już słabnie, ale daleko jeszcze do jego opanowania. Jak informuje Guardian, spaleniu uległo już ok. 40 tys. hektarów wyspy.
Obecnie walka trwa o to, by płomienie nie sięgnęły zabytkowych umocnionych wiosek z XIV wieku, które znajdują się na południu wyspy. Produkowano w nich mastyks, zwany także łzami z Chios. To balsam pozyskiwany z drzew pistacji kleistej, używany jako środek przeciwbakteryjny i przeciwgrzybiczny, w produkcji żywności, kosmetyków i werniksu do obrazów. Jego produkcja nadal jest ważnym elementem lokalnej gospodarki i mieszkańcy Chios martwią się, że płomienie strawią drzewa, z których jest pozyskiwany.
źr. wPolsce24 za Guardian