Była przekonana, że jej kotka zginęła w pożarze. Reakcja na jej odnalezienie podbija internet

82-letnia Katherine Kiefer mieszkała w Los Angeles, w dzielnicy Pacific Palisades. W trakcie pandemii dostała od przyjaciółki kotkę rasy maine coon. Nazwała ją Aggie.
Niespodziewany telefon
7 stycznia w jej okolicy wybuchł pożar. Od ośmiu miesięcy nie padał tam deszcz, więc płomienie zaczęły się błyskawicznie rozprzestrzeniać. Udało się go ugasić dopiero po 24 dniach. W tym pożarze zginęło 12 osób, a siedem kolejnych zaginęło. Gdy płomienie dotarły do jej domu, Kiefer była akurat u lekarza. Jej dzieci szukały jej ukochanej kotki, ale nie udało im się jej znaleźć. Jej córka Carolyn powiedziała mediom, że jej matka zadała jej później tylko jedno pytanie – Czy znaleźliście Aggie?.
Kiefer była przekonana, że jej pupilka straciła życie w tym pożarze. W weekend dostała jednak telefon ze schroniska w zachodnim LA. Okazało się, że jej ukochana kotka jednak przeżyła pożar i właśnie się znalazła. Na nagraniu, które jej córka opublikowała w mediach społecznościowych, widać, jak na jej widok popłakała się z radości. Bardzo się martwiłam, że obudzę się i odkryję, że to był tylko sen – powiedziała.
Była skrajnie wychudzona
Carolyn powiedziała mediom, że gdy ją znaleziono, Aggie była bardzo głodna i skrajnie wychudzona. Skóra i kości – powiedziała. Od tego czasu przeszła już kilka transfuzji krwi i znajduje się pod opieką specjalistów. Weterynarze obiecują, że do swojej pani wróci w czwartek i Kiefer przyznaje, że nie może się doczekać.
Jej leczenie i rehabilitacja nie będą jednak tanie. Rodzina Kiefer szacuje, że rachunki od weterynarza wyniosą ok. 30 tys. dolarów. Na szczęście o Aggie zrobiło się głośno, a nagranie, na którym wita się ze swoją właścicielką, obejrzały już miliony osób. Z tego powodu zbiórka na koszty leczenia, którą założono na portalu GoFundMe, okazała się wielkim sukcesem. Do wtorku wpłacono na nią 21 tys. dolarów.
źr. wPolsce24 za AP