Dramat Polaków w Niemczech. Z dnia na dzień stracili wszystko

Piotr i Tomek, od lat zmagający się z alkoholizmem, zostali wyrzuceni z hoteli pracowniczych bez ostrzeżenia.
- Wykolegowali nas na pieniądze. Kazali się spakować i wyjść – mówi Piotr.
Piotr był w kierowcą ciężarówki, na zarobki nie narzekał, ale pojawił się problem z alkoholem. Po rozstaniu z żoną wyjechał do Niemiec, gdzie podejmował się różnych prac. Ostatecznie trafił do ośrodka dla bezdomnych w Kolonii.
Jak opisuje „Deutsche Welle”, w ubiegłym roku Piotr wraz z Tomkiem wzięli udział w projekcie aktywizującym osoby w kryzysie bezdomności i wraz z innymi zbierali śmieci w parku. Otrzymywali za to 20 euro na tydzień, ale projekt dobiegł już końca.
Problem bezdomności w Niemczech
Na początku 2024 r. w Niemczech było prawie 475 tys. osób bez własnego mieszkania, ale zakwaterowanych tymczasowo. To wzrost o 8%. Na ulicach, według szacunków rządowych, żyje ok. 48 tys. osób. W Kolonii ich obecność jest szczególnie widoczna. Władze miasta podkreślają, że rotacja wśród bezdomnych jest duża, a część tej grupy stanowią Polacy.
W noclegowni dla obywateli Europy Wschodniej przebywa obecnie 37 Polaków, ale liczba zmienia się każdego dnia. Wielu z nich jest uzależnionych od alkoholu lub innych substancji. Bez dostępu do niemieckich świadczeń socjalnych nie mogą skorzystać z odwyku, a powrotu do Polski, choć finansowanego przez miasto, najczęściej nie chcą.
- Wielu nie ma już dokąd wrócić – tłumaczy pracownik socjalny.
Biurokracja nie pomaga
Pracownik ośrodka, Maciej Okulus, uważa, że wielu bezdomnych Polaków w Niemczech nie chce wracać do kraju, bo mają tam długi, problemy z prawem albo zerwany kontakt z rodziną. podkreśla, że system mógłby działać lepiej. Widział szansę na połączenie urzędów pracy i osób bezdomnych = wielu z nich ma fach w ręku, którego Niemcom brakuje.
- Niemiecka biurokracja nie pomaga. Tutaj nikt nie chce próbować „niestandardowych” rozwiązań – mówi.
źr. wPolsce24 za DW










