Chirurg wkrótce stanie przed sądem. Jest oskarżony o molestowanie setek małych pacjentów

73-letni Joël Le Scouarnec był chirurgiem specjalizującym się w układzie trawiennym. Pracował w publicznych i prywatnych szpitalach w Bretanii i zachodniej Francji. Jest oskarżony o to, że wykorzystał seksualnie lub zgwałcił blisko 299 dzieci, które były jego pacjentami. Wśród jego ofiar było 158 chłopców i 141 dziewczynek, średnia wieku to 11 lat.
Wykorzystywał małych pacjentów
Le Scouarnec prowadził swój obrzydliwy proceder od 1989 do 2014 roku. Prokurator Stéphane Kellenberger powiedział, że wiele z jego ofiar albo zostało uśpionych przed operacją, albo się jeszcze po niej nie wybudziło, i nie wiedziały, co się stało. Wśród dowodów, które zobaczy sąd, są notatniki, w których lekarz zapisywał inicjały swoich ofiar i to, co im zrobił. Porównanie ich z listą pacjentów pozwoliło śledczym na ustalenie, kto padł jego ofiarą.
Lekarz przyznał się już do części stawianych mu zarzutów. Miał powiedzieć o swoich motywach, modus operandi i tym, jak ukrywał swoje zbrodnie przed organami ścigania. Do innych zarzutów nadal się nie przyznaje.
Le Scouarnec już odbywa karę więzienia za pedofilię. W 2020 roku skazano go na 15 lat za molestowanie czwórki dzieci, z których jedno było jego pacjentem. Reprezentująca dziesięć jego ofiar – w tym rodziny dwóch mężczyzn, którzy popełnili samobójstwo, gdy dowiedzieli się, co im zrobił lekarz - Francesca Satta powiedziała, że tamten proces pokazał, iż Le Scouarnec jest manipulatorem, bez żadnej empatii lub zrozumienia dla innych ludzi, których uważał za obiekty seksualne. Dodała, że po raz pierwszy widziała, jak policjant popłakał się pod wpływem zgromadzonych dowodów.
Nikt go nie powstrzymał
Satta dodała, że drugi proces, w którym oskarżonemu lekarzowi grozi kolejne 20 lat więzienia, będzie inny, bo pokaże, w jaki sposób wymiar sprawiedliwości i służba zdrowia zawiodły ofiary.
To jeden z najbardziej szokujących elementów tej sprawy. Już w 2004 roku FBI ostrzegła francuskie służby, że Le Scouarnec przegląda treści pedofilskie w internecie. Został wtedy skazany za to na 4 lata w zawieszeniu.
Jak zauważył Frédéric Benoist, prawnik z organizacji La Voix de L'Enfant (fr. Głos Dziecka), która bierze udział w tej sprawie, policja otrzymawszy informacje o jego aktywności, nie dokonała nalotu na jego dom o świcie. Zamiast tego po prostu zaprosili go na rozmowę. Gdy później policjanci przeszukali jego mieszkanie, nie znaleźli dowodów na jego działalność pedofilską, bo te były zamknięte w szafie w jego gabinecie, który nie został przeszukany.
Sąd nie zabronił mu pracy z dziećmi
Przed sądem chirurg tłumaczył się, że miał kłopoty małżeńskie, a oglądanie treści pedofilskich było jednorazową pomyłką. Sędzia nie tylko nie skierował go na badania psychiatryczne, ale również nie zabronił mu pracy z dziećmi. Sąd, mimo nakazujących to przepisów, nie poinformował również o jego wyroku systemu szpitalnego ani narodowej rady medycznej. Lekarz, który z nim pracował, zaniepokoił się jego zachowaniem w 2006 roku, a kiedy dowiedział się o tym wyroku z mediów, powiedział o tym władzom szpitala. Inny lekarz poinformował, że kolega oglądał treści pedofilskie w pracy. Mimo to chirurg nadal pracował z dziećmi. Wpadł dopiero w 2017 roku, kiedy policję poinformował jego sąsiad. Tym razem policjanci dokonali nalotu na jego dom i odkryli dowody jego zbrodniczej działalności, w tym ukrytą pod podłogą kolekcję lalek.
źr. wPolsce24 za "Guardian"