Tą sprawą żyje cała Ameryka. Niespodziewana decyzja sędziego w procesie Daniela Penny'ego
Zdarzenie miało miejsce 1 maja zeszłego roku. 30-letni Jordan Neely wsiadł do metra na Manhattanie. Wkrótce potem zaczął krzyczeć „nie mam jedzenia, nie mam nic d picia, mam dość. Nie przeszkadza mi, że dostanę dożywocie. Jestem gotowy umrzeć” oraz „ktoś dzisiaj umrze”. Następnie zaczął gwałtownie zbliżać się do innych pasażerów, jakby chciał ich zaatakować, rzucał też w nich śmieciami. Wielu z nich zeznało później, że bali się o swoje życie.
Złapał go za szyję
Według relacji jego adwokatów, Penny – były żołnierz Korpusu Piechoty Morskiej – interweniował, kiedy Neely podszedł do matki z małym dzieckiem i powiedział „będę zabijał”. Podszedł do niego od tyłu i złapał go w chwyt duszący, podczas gdy dwóch innych mężczyzn złapało go za ręce i nogi. Neely w końcu stracił przytomność. Gdy na miejsce dotarła policja, jeszcze żył. Policjanci podali mu Narcan – środek używany przy przedawkowaniu narkotyków – i udzielili mu pierwszej pomocy, ale mężczyzna zmarł w szpitalu.
Jak donosiły media, Neely był bezdomnym, który zarabiał na życie udając Micheala Jacksona. Gdy miał 14 lat, jego matka została brutalnie zamordowana przez swojego partnera, co według jego ciotki sprawiło, że zachorował na depresję, schizofrenię i PTSD. Miał bogatą kartotekę kryminalną, w której były też trzy niesprowokowane ataki na pasażerki metra. Podczas sekcji zwłok ustalono, że zmarł na skutek uduszenia. Ustalono też, że miał w organizmie syntetyczną marihuanę.
Skrajnie lewicowy prokurator postawił mu zarzuty
Po incydencie policja przesłuchała Penniego, ale nie został aresztowany. Dwa dni później biuro skrajnie lewicowego prokuratora Manhattanu Alvina Bragga – tego samego, który doprowadził do skazania Donalda Trumpa – ogłosiło, że prowadzi w tej sprawie śledztwo. Weteran usłyszał ostatecznie zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci II stopnia, za co w Nowym Jorku grozi od 5 do 15 lat więzienia. W połowie czerwca bieżącego roku ława przysięgłych postawiła mu też drugi zarzut, spowodowania śmierci przez kryminalne zaniechanie.
Jego obrońcy twierdzili, że działał zgodnie z prawem, bo to pozwala na użycie siły, jeśli dana osoba ma rozsądny powód, by uważać, że jest to niezbędne by obronić siebie lub innych przed niebezpieczeństwem. Prokuratura przyznawała, że działał, by chronić innych, ale ich zdaniem dusząc go zachował się nieodpowiedzialnie. Zwracali też uwagę, że nie zaatakował nikogo konkretnego ani nie miał przy sobie broni. Obie strony złożyły ostatnie mowy 2 grudnia, a dzień później ława przysięgłych zaczęła naradę.
Zaskakująca decyzja sędziego
Teraz w tej sprawie nastąpił niespodziewany przełom. W piątek ława przysięgłych powiedziała ok. 11 rano sędziemu, że nie są w stanie dojść do porozumienia, czy Penny jest winny stawianego mu zarzutu nieumyślnego spowodowania śmierci II stopnia. W USA ława przysięgłych musi wydać wyrok jednogłośnie. Sędzia Sądu Najwyższego Manhattanu Maxwell Wiley powiedział im, że mają wznowić dyskusję. Dodał, że nie chce, by któryś z nich działał wbrew sumieniu.
Kilka minut później przysięgli zapytali sędziego o definicję „rozsądnego człowieka”. To ważne, bowiem mogą go uniewinnić, jeśli uznają, że „rozsądny człowiek” postawiony w tej sytuacji zachowałby się tak jak Penny. Sędzia odpowiedział im, że to oni muszą zdecydować, kim jest „rozsądny człowiek”. Mam nadzieję, że to pomogło – dodał.
Gdy ława przysięgłych ponownie nie dała rady dojść do porozumienia, prokuratura poprosiła sąd, by ten wycofał poważniejszy ze stawianych mu zarzutów. Sędzia zgodził się na ten wniosek. Nakazał przysięgłym udać się do domów i myśleć o czymś innym. Gdy w poniedziałek wznowią obrady, będą się zastanawiać, czy Penny jest winny spowodowania śmierci przez kryminalne zaniechanie, za co w Nowym Jorku grozi od nadzoru policyjnego do czterech lat więzienia.
Ta decyzja nie spodobała się obrońcom Penniego. Domagali się, by wobec braku porozumienia wśród ławy przysięgłych, sędzia ogłosił tzw. mistrial. Oznaczałoby to, że jego proces by się zakończył, ale w przeciwieństwie do uniewinnienia prokurator mógłby ponownie postawić mu zarzuty. Ich zdaniem decyzja, by wycofać poważniejszy zarzut, może być motywowana tym, by skłonić ławę przysięgłych do kompromisowego wyroku i skazania go za ten mniej poważny. Jego adwokat zauważył, że takie działanie jest niezgodne z nowojorskim prawem i nie słyszał o żadnej innej sprawie, w której sędzia podjąłby podobną decyzję.
źr. wPolsce24 za New York Post