Świat

Brytyjscy rolnicy wyszli na ulice. Dołączył do nich Jeremy Clarkson

opublikowano:
mid-epa11729068.webp
Przez nowe przepisy wielu rolników będzie musiało sprzedać gospodarstwa wielkim korporacjom (fot. PAP/EPA/TOLGA AKMEN)
Do Wielkiej Brytanii dotarły protesty rolników. Chcą, by rząd wycofał się z pomysłu na zmiany w prawie spadkowym.

Od końca zeszłego roku przez całą Europę przetaczają się demonstracje rolników. Ich powody są różne. Protestowali m.in. przeciwko unijnym regulacjom, jak podatek od CO2 czy zakaz stsowania pestycydów, czy przed zwiększaniem importu z Ukrainy czy Ameryki Południowej. Protesty rolników miały miejsce m.in. w Holandii, Niemczech, Francji czy Polsce. Teraz do grona tych państw dołączyła też Wielka Brytania.

Zapłacą za spadek

Powodem niezadowolenia brytyjskich rolników jest to, że lewicowy rząd chce obłożyć gospodarstwa rolne podatkiem spadkowym. Według propozycji wszystko, co jest warte więcej niż milion funtów – ziemia, budynki, maszyny rolnicze itp. - będzie obłożone podatkiem spadkowym w wysokości 20% wartości. To o połowę mniej, niż inne podatki spadkowe, ale dotychczas gospodarstwa rolne były z niego zwolnione. Pozyskane w ten sposób pieniądze mają być zainwestowane w szkoły, szpitale itp. Nowe przepisy mają zacząć obowiązywać w kwietniu 2026 roku.

Wielu rolników twierdzi, że ta zmiana zniszczy doszczętnie rolnictwo w Wielkiej Brytanii i jej bezpieczeństwo żywieniowe. Zwracają uwagę, że ich gospodarstwa mogą być dużo warte na papierze, ale nie znaczy to, że mają pieniądze. Rosnące koszty produkcji rolnej, niestabilna pogoda, Brexit, malejące dotacje i inne czynniki sprawiły, że w wielu wypadkach gospodarstwa są na skraju opłacalności. Przeciętnie aktywne gospodarstwo przynosi w Wielkiej Brytanii od 17 tys. funtów do 143 tys. funtów. Od lutego 2023 do lutego 2024 przeciętne zyski z każdego typu gospodarstwa zmalały, w wypadku niektórych nawet o 70%. Rolnicy zwracają uwagę, że z tego powodu wiele osób, które odziedziczą gospodarstwo po rodzicach, będzie musiało sprzedać np. część maszyn, by mieć z czego zapłacić podatek – co jeszcze bardziej obniży przyszłe zyski. Inni nie będą mieli innego wyjścia, niż sprzedać całe gospodarstwo, które często było budowane przez całe pokolenia.

Zapłacą tylko najbogatsi? 

Zwolennicy nowego podatku twierdzą, że jest on wymierzony głównie w najbogatszych, którzy kupują gospodarstwa po to, by uniknąć podatku spadkowego, zawyżając tym samym ceny ziemi rolnej. Rząd zwraca też uwagę, że kwoty wolne od podatku się sumują, więc wliczając wszystkie, małżeństwo rolników będzie mogło przekazać swoim dzieciom farmę o wartości do 3 milionów funtów bez konieczności jego zapłacenia. Twierdzą też, że nowe przepisy dotkną tylko niewielką cześć największych gospodarstw, a dla 75% nie będzie żadnej różnicy. Z tą opinią nie zgadzają się związki zawodowe rolników – według ich wyliczeń nowy podatek będzie musiało zapłacić 60% wszystkich gospodarstw.

Także brytyjska opozycja sprzeciwia się tej reformie. Torysi obiecali już, że wycofają ją jak tylko uda im się wrócić do władzy. Farmerów poparła też prawicowa Reform Party. Liberalni Demokraci stwierdzili, że stwierdzenia rządu, że nowy podatek zapłaci co roku zaledwie 500 najbogatszych rolników, to stek bzdur. Ich rzecznik prasowy ds. środowiska powiedział, że dla wielu osób jedynym wyjściem będzie sprzedanie rodzinnego gospodarstwa wielkim korporacjom. To okrutnie, to niesprawiedliwe, to także niewiarygodnie głupie – podkreślił.

Tysiące rolników przed parlamentem 

W środę przed parlamentem miał miejsce protest rolników. Mimo niesprzyjającej pogody wzięło w nim udział dziesiątki tysięcy osób. Organizatorzy poprosili uczestników, by nie blokowali centrum Londynu traktorami, ale niektórzy z nich nie posłuchali. Wielu uczestników wzięło za to ze sobą dzieci, które potem siedziały na plastikowych traktorach-zabawkach. Tom Bradshaw, przewodniczący Narodowego Związku Farmerów, powiedział w przemówieniu, że ta reforma to cios w plecy brytyjskiego rolnictwa. Dodał, że chętnie zapłaciliby ten podatek, ale w obecnej sytuacji po prostu nie mają z czego.

Rząd na razie nie ma zamiaru wycofać się ze swojego pomysłu. Ministrowie twierdzą, że kwoty, o których mówią rolnicy, to przesada, a jeśli przyłożą się do księgowości, to zapłacą dużo mniej. Organizatorzy deklarują, że będą protestować do skutku. Sugerują też, że kolejne protesty nie będą już tak spokojneWszyscy są wściekli – powiedział mediom Olly Harrison, jeden z organizatorów tej demonstracji. Dodał, że mają zamiar wyjść na ulice, blokować drogi i zachowywać się jak Francuzi.

Clarkson chce, by rząd przyznał się do błędu. 

Wśród uczestników protestu był też legendarny prezenter telewizyjny Jeremy Clarkson, który zdobył światową sławę dzięki programowi motoryzacyjnemu Top Gear. Jego zdaniem była to ze strony rządu nieprzemyślana decyzja. W rozmowie z dziennikarzami wezwał rządzących, by przyznali się do błędu i się z niej wycofali. Zapytany przez dziennikarkę o to, że wcześniej sam stwierdził, że kupił farmę, by uniknąć podatku spadkowego, powiedział, że tacy jak on sobie poradzą, ale biedniejszym rolnikom nie będzie tak łatwo. I dlaczego ci wszyscy ludzie będą musieli to zrobić? - spytał.

Obecność Clarksona na tym proteście nie jest przypadkowa. Jakiś czas temu kupił bowiem farmę w Oxfordshire, którą nazwał Diddly Squat. Jej prowadzeniu poświęcony jest niezwykle popularny reality show Farma Clarksona. W swoim programie legendarny prezenter wielokrotnie zwracał uwagę na problemy, przed jakimi stają rolnicy – od złej pogody, która może zrujnować zbiory, przez nadmiernie rozrośniętą biurokrację, po wrogość samorządów lokalnych. Przyznawał też otwarcie, że on może bawić się w rolnictwo, bo ma ogromne dochody z działalności medialnej – ale ludzie, dla których gospodarstwo jest jedynym źródłem utrzymania, często znajdują się w dramatycznej sytuacji.

źr. wPolsce24 za Euronews, BBC, Sky News 

Bez Cenzury

Bez Cenzury: Zamach na opozycję i kolejne protesty społeczne

opublikowano:
Bez nazwy.webp
"Bez Cenzury" to dynamiczny i odważny program publicystyczny, emitowany w telewizji wPolsce24, w którym prowadzący oraz zaproszeni goście poruszają najbardziej kontrowersyjne i aktualne tematy polityczne, społeczne i gospodarcze. Jak sugeruje tytuł, dyskusje toczą się bez ograniczeń, bez autocenzury i w pełnej swobodzie wypowiedzi.
Świat

Donald Trump szukał pracy w barze szybkiej obsługi. Stanął przy frytkownicy

opublikowano:
mid-epa11667793.webp
Donald Trump smażył frytki (PAP/EPA/NICK HAGEN)
Donald Trump odwiedził w niedzielę restaurację popularnej sieci na przedmieściach Filadelfii, gdzie smażył frytki i obsługiwał kasę drive-thru.
Świat

Strefa Starcia wróciła! Gorące polityczne show na antenie telewizji wPolsce24

opublikowano:
strefa.webp
Strefa Starcia na antenie wPolsce24 (fot. Fratria)
Strefa Starcia wróciła na antenę telewizji wPolsce24. Redaktor Michał Adamczyk i jego goście omówili najważniejsze wydarzenia mijającego tygodnia w Polsce i na świecie. Nie brakowało emocji.
Świat

Chińscy astronauci wrócili na ziemię. Spędzili w kosmosie pół roku

opublikowano:
mid-epa11700209.webp
Pekin nie ukrywa swoich kosmicznych ambicji (fot. PAP/EPA/XINHUA / LI ZHIPENG)
Chiński program kosmiczny znacząco przyspieszył. Chińczycy chcą do połowy stulecia zostać światowym liderem w podboju kosmosu.
Świat

Izraelscy kibice zaatakowani po meczu w Amsterdamie. Natychmiastowa reakcja Netanjahu

opublikowano:
mid-epa11709346.webp
Izrael wysyła do Amsterdamu samoloty, którymi obywatele będą mogli wrócić do kraju. (fot.PAP/EPA/VLN Nieuws)
62 osoby zostały zatrzymane w związku z atakiem na grupę izraelskich kibiców, którzy dopingowali swoją drużynę na meczu w Amsterdamie. Służby odeskortowały fanów Maccabi Tel Awiw do hotelu, a do sprawy odniósł się już premier Izraela, który przekazał, że samoloty są w drodze do Holandii, skąd mają zabrać m.in. rannych obywateli.
Polska

Rolnicy wściekli na rząd i UE. Jasno dali znać, że nie godzą się na ograbiającą ich umowę

opublikowano:
AWIK_rolnicy_10052024_28.webp
Rolnicy mają dość poliyki UE (fot. Fratria/Andrzej Wiktor)
Dla rolników widmo bankructw, dla nas tańsze, ale faszerowane pestycydami jedzenie z Ameryki Południowej. To nam chce zaserwować UE i polski rząd, który godzi się na niebezpieczne pomysły swoich sojuszników z Europejskiej Partii Ludowej.