Królowa amerykańskich sondaży odchodzi z branży. Wcześniej zaliczyła kompromitującą pomyłkę
Selzer po studiach zatrudniła się w lokalnym dzienniku "Des Moines Register", dla którego od 1987 roku przygotowywała sondaże wyborcze. W 1996 roku założyła też własną sondażownię, a w ostatnich latach współpracowała z wieloma innymi mediami.
Kilka jej sondaży było wyjątkowo trafnych. Co ciekawe, dwa z nich dotyczyły Donalda Trumpa. W 2016 przewidziała, że pokona on Hillary Clinton o 7%, chociaż większość sondaży wskazywała na bardziej zbliżone do siebie wyniki – ostatecznie Trump pokonał ją o 9,4%. W 2020 przewidziała, że Trump pokona Bidena o 7% - ostatecznie pokonał go o 8,2%. Takie wyniki sprawiły, że stała się bardzo szanowana w branży, a media ochrzciły ją "królową amerykańskich sondaży".
Zaskakujące wyniki
Na kilka dni przed tegorocznymi wyborami Selzer opublikowała kolejny sondaż. Jego wyniki były mocno zaskakujące. Wynikało z nich, że Harris pokona w Iowie Trumpa 47% do 44%. Wszystkie inne sondaże pokazywały, że Trump zwycięży w tym stanie z wygodną przewagą.
O tym sondażu zrobiło się bardzo głośno, bo wielu wyborców Demokratów uznało, że skoro Harris zwycięży w tak prawicowym stanie jak Iowa, to także w innych miejscach prawdziwe poparcie dla niej jest większe, niż wynika to z sondaży innych firm.
Tymczasem to Selzer się pomyliła. Gdy policzono głosy okazało się, że Trump pokonał w Iowie Harris aż o 13%. Wszystkie sondażownie po raz kolejny nie doszacowały jego poparcia, ale błąd 16% - zwłaszcza w wypadku tak cenionej ekspert – nie jest czymś zwyczajnym.
Błąd czy celowe działanie?
Kiedy publikacja tego sondażu wywołała przed wyborami ogromne kontrowersje, Selzer twierdziła, że użyła do jego stworzenia tej samej metodologii, której używała w poprzednich wyborach prezydenckich. Kiedy wyszło na jaw, jak wielki błąd popełniła, obiecała, że przyjrzy się jeszcze raz danym, by odkryć powód pomyłki. Sugerowała też, że to publikacja jej sondażu zmieniła wynik, bowiem sprawiła, że wyborcy Trumpa, którzy byli pewni jego zwycięstwa, zmobilizowali się i poszli do urn. Nie brakowało jednak Republikanów, którzy oskarżali ją, że doskonale wiedziała, iż wynik jej sondażu ma niewiele wspólnego z rzeczywistością – a opublikowała go tylko po to, by zmobilizować elektorat Harris. Sam Trump mówił o potencjalnym oszustwie wyborczym i wzywał do przeprowadzenia w tej sprawie śledztwa.
Kończy z sondażami
Teraz Selzer poinformowała, że kończy z sondażami i odchodzi z "Des Moines Register". W felietonie napisała, że decyzja o odejściu nie ma nic wspólnego z jej ostatnim sondażem dla tej redakcji, bo już rok temu postanowiła, że nie przedłuży kontraktu poza 2024 rok. Potwierdziła to zastępczyni redaktora naczelnego dziennika Carol Hunter, która stwierdziła, że Selzer rozmawiała z nią o odejściu od kilku lat.
W swoim felietonie Selzer poinformowała, że podjęłaby taką samą decyzję nawet, gdyby jej ostatni sondaż okazał się trafny. To ironia, że było dokładnie odwrotnie – dodała. Stwierdziła także, że sondaże to nauka szacowania, która ma sposoby, by upokorzyć naukowców. Więc jestem upokorzona, ale zawsze mam chęć uczyć się z niecodziennych wyników – napisała, dodając, że żadne słowa nie przekonają osób, które wątpią w jej wiarygodność.
"Register" prowadzi sondaże prezydenckie w Iowie od chwili powstania w 1943, a Selzer pracuje nad nimi od 1987. W sześciu wyborach, w których je wykonywała, pomyliła się tylko w 2004 roku, ale George W. Bush wygrał wtedy o mniej niż 1%. W 2008 przeszacowała poparcie prezydenta Baracka Obamy – dała mu 17% przewagi, ale wygrał ostatecznie o 10%. Inny słynny ekspert od sondaży, Nate Silver, dawał jej sondażom maksymalną możliwą ocenę.
źr. wPolsce24 za CNN