Amerykańskie sankcje nie będą działały w Niemczech? Niebywale bezczelny pomysł kanclerza Merza

Unijny szczyt i nowe sankcje na Rosję
Szczyt UE w Brukseli odbył się już po uzgodnieniu przez kraje członkowskie 19. pakietu sankcji wobec Rosji, który przewiduje między innymi zakaz importu rosyjskiego LNG.
Wcześniej amerykański resort finansów ogłosił sankcje na Łukoil i Rosnieft oraz ich spółki zależne. To bez wątpienia jedna z najpoważniejszych decyzji administracji amerykańskiej w ostatnich latach. Decyzja, która - w końcu - będzie mieć duży wpływ na sektor naftowy Rosji i w... Niemczech.
To dlatego Berlin bardzo mocno lobbuje, żeby ten najnowszy pakiet sankcji - być może najważniejszy z dotychczasowych - ominął naszych zachodnich sąsiadów.
Przypomnijmy, działająca na terenie Niemiec spółka Rosnieft Deutschland pozostaje własnością rosyjską, choć rząd w Berlinie tymczasowo przejął nad nią kontrolę przy pomocy umowy powierniczej ustanowionej we wrześniu 2022 roku.
Wspomniany koncern zarządza udziałami w trzech kluczowych niemieckich rafineriach: PCK Schwedt, MiRo w Karlsruhe oraz Bayernoil w Vohburgu.
W sumie Rosnieft Deutschland odpowiada za około 12% mocy przerobowych rafinerii w Niemczech. Arcyważna firma, zapewniająca naszym zachodnim sąsiadom dostawy paliw i stabilność całego ich rynku paliwowego.
Wyjątek dla Rosnieft w Niemczech?
Merz wypowiadając się dla niemieckich mediów, wyraził nadzieję, że Stany Zjednoczone podejmą decyzję o zwolnieniu koncernu działającego na terytorium Niemiec z sankcji, by nie zakłócać rynku i lokalnej gospodarki.
Zaangażowanie niemieckich polityków w uzależnienie energetyki od rosyjskich surowców było szeroko opisywane w mediach, ale warto przypomnieć kluczowe informacje.
Jedną z ważniejszych postaci w tej układance jest oczywiście Gerhard Schroeder, były kanclerz Niemiec, który od lat pełni funkcje w rosyjskich firmach energetycznych. Po odejściu z polityki objął kluczowe stanowiska w radach nadzorczych takich spółek jak Rosnieft, gdzie zarabiał nawet do 600 tys. dolarów rocznie, oraz w konsorcjach odpowiedzialnych za budowę gazociągów Nord Stream i Nord Stream 2.
Jego zaangażowanie w rosyjski sektor energetyczny uczyniło go jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci niemieckiej sceny politycznej ostatnich lat, a jego działania były szeroko komentowane zarówno w niemieckich, jak i światowych mediach.
Obecność Schroedera w rosyjskich firmach była krytykowana przez wielu polityków i opinię publiczną, zwłaszcza po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Były kanclerz nie tylko lobbował za budową kluczowych gazociągów, ale także otwarcie sprzeciwiał się zrywaniu wszelkich więzi gospodarczych i dyplomatycznych z Rosją. Mimo wzrostu napięć na linii Berlin-Moskwa i sankcji nałożonych na Rosję, Schröder długo bronił swojej roli, powołując się na dialog i współpracę jako podstawę polityki europejskiej wobec Rosji.
Oczywiście rosyjskich agentów wpływu jest w Niemczech znacznie więcej.
Rosyjska agentura wpływu
Wśród tych niemieckich polityków, którzy byli powiązani z Rosnieft lub spółkami z nią współpracującymi, wymienia się m.in. byłego ministra gospodarki Sigmara Gabriela z SPD (odznaczony w 2002 roku przez prezydenta Kwaśniewskiego Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej). Gabriel pełnił funkcję doradcy w firmach zależnych od Rosnieft, co wywoływało kontrowersje ze względu na jego wcześniejszą rolę w rządzie i wpływ na politykę energetyczną wobec Rosji.
Innym politykiem powiązanym z branżą jest Matthias Platzeck, były minister środowiska Brandenburgii i przewodniczący niemiecko-rosyjskiej grupy ds. współpracy gospodarczej, który również miał kontakty biznesowe i doradcze z firmami współpracującymi z Rosnieft.
Według wspólnych ustaleń „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung”, „Der Spiegel” oraz rosyjskiej platformy opozycyjnej The Insider, Platzeck od chwili inwazji Ukrainę w lutym 2022 r. co najmniej dziewięć razy podróżował do Moskwy na rozmowy.
Podczas niektórych wizyt towarzyszył mu były szef Urzędu Kanclerskiego Ronald Pofalla oraz dyrektor zarządzający Forum Niemiecko-Rosyjskiego Martin Hoffmann. Platzeck oczywiście deklarował, że działał jako osoba prywatna, bez mandatu i nie zajmował się kwestiami gospodarczymi ani energetycznymi.
Jednocześnie media ujawniły, iż Platzeck utrzymywał kontakty z przedstawicielami Akademii Nauk oraz osobami powiązanymi z rosyjskim rządem, w tym z Aleksiejem Gromyką, który kieruje wydziałem ds. Europy w Akademii i pozostaje w bliskich kontaktach z prezydentem Władimirem Putinem.
Do spotkań na wysokim szczeblu dochodziło także w czasie konferencji organizowanych w Moskwie i w Baku (uczestniczył w nich m in. Ralf Stegner z SPD). Tu znów tłumaczono później w mediach, iż w oficjalnej agendzie "nie poruszano oficjalnie tematów związanych z rosyjskim przemysłem gazowym ani projektem Nord Stream".
O nieoficjalnych rozmowach oczywiście nie musiał mówić nikt, ich efekty obserwujemy m. in. na Ukrainie.
źr. wPolsce24











