Szkoci przed meczem z kadrą Probierza dziękują za wsparcie, które dostali od Polaków. Liczą na swoją młodą gwiazdę i... kontuzje naszych kadrowiczów
W poprzednim sezonie Doak zadebiutował w "dorosłej" drużynie Liverpoolu, ale latem został wypożyczony do rywalizującego na zapleczu Premier League Middlesbrough. W tym zespole rozegrał 10 spotkań, w których zdobył jednego gola i miał trzy asysty.
Młody skrzydłowy jesienią trafił do kadry narodowej, zadebiutował we wrześniowym meczu z Polską (2:3) w Glasgow, a od października regularnie występuje w podstawowym składzie.
Po spotkaniu z Chorwacją zewsząd był chwalony.
- Tak, owszem, był dobry. Był dobry, ale to żadne zaskoczenie. Pewnie wszedł do kadry, pokazał naprawdę odpowiednie, pozytywne nastawienie. Daje kadrze trochę inne umiejętności i możliwości, których wcześniej nieco nam brakowało. Jestem naprawdę zadowolony z Bena - powiedział o Doaku szkoleniowiec.
"Miał asystę, ale mógł mieć więcej, gdyby koledzy wykorzystali jego zagrania. Sam też mógł zdobyć gola" - dodał Clarke.
Jak wspomniał, ponieważ Doak jest jeszcze młody, wymaga pewnej ochrony.
- Musimy o niego dbać, żeby mieć z niego wiele pożytku także w przyszłości. A on musi wiedzieć, że tylko ciężko pracując będzie się rozwijał i kiedyś będzie lepszy niż jest dziś - zauważył.
Skrzydłowego Middlesbrough chwalili także partnerzy z reprezentacji.
"Ma przed sobą wielką przyszłość, jeśli utrzyma formę, jaką prezentuje do tej pory i jeśli będzie się nadal w tym tempie rozwijał" - wskazał Ryan Gauld, nazywany kiedyś "Małym Messim", który jednak nie zrobił kariery, jaką mu wróżono.
Dlatego młodszemu koledze radzi, by odciął się od hałasu, który na pewno wokół niego się pojawi. "Ten szum nic pomaga, nie warto na niego zwracać uwagi, tylko skupić się na futbolu" - dodał.
Gauld podkreślił, że wygrana z Chorwacją miała duże znaczenie, bo kadrowicze z ulgą przyjęli zakończenie na 10 meczach serii bez zwycięstwa.
"Ta posucha trwała tak długo, że wygrana sprawiła wszystkim wielką radość. Czuć było ulgę w zespole. Te trzy punkty są bardzo istotne, choć wrażenia estetyczne nie były najlepsze" - przyznał zawodnik Vancouver Whitecaps.
Wygrana w Glasgow nie tylko poprawiła nastroje w szkockiej ekipie, ale i - choć dalej zajmuje ona ostatnie miejsce w tabeli grupy A1 - dała nadzieję nawet na... drugą lokatę i ćwierćfinał Ligi Narodów. Do tego jednak niezbędne będzie zwycięstwo w poniedziałek w Warszawie i sukces Portugalii w Chorwacji, ale znaczenie mogą mieć też rozmiary tej wygranej.
"W ogóle nie zajmujemy się różnicą bramek i tym, co zdarzy się w Splicie. Musimy wygrać z Polską. To podstawowa sprawa, bo pozwoli nam utrzymać się w najwyższej dywizji LN. Jeśli to zrobimy, wtedy można liczyć gole i sprawdzać inne warianty. Tak cholernie dużo czasu minęło od poprzedniej wygranej, że chętnie poczujemy jej smak znowu w poniedziałkowy wieczór" - powiedział trener Clarke.
Szkoci sami zatroszczyli się o dobre samopoczucie przed wyprawą do Warszawy, ale też - na co zwróciła uwagę szkocka edycja dziennika "The Sun" - dostali wsparcie od... Polaków.
"Rywale zmagają się z kryzysem kontuzji, a kluczowi zawodnicy nie zagrają. Poza tym Polacy mają za sobą koszmarny wieczór w Porto" - przypomniała gazeta, nawiązując do piątkowej porażki 1:5 z Portugalią i plagi urazów.
"The Sun" przekazał, że poza "legendarnym napastnikiem Robertem Lewandowskim", w poniedziałek w składzie gospodarzy zabraknie trzech innych podstawowych piłkarzy: obrońcy Southamptonu Jana Bednarka, Bartosza Bereszyńskiego z Sampdorii Genua, którzy nie dokończyli spotkania w Porto, i pomocnika Jagiellonii Białystok Tarasa Romanczuka. Niepewny jest też występ Sebastiana Szymańskiego z Fenerbahce Stambuł.
Dziennik zwrócił też uwagę, że podsumowaniem "katastrofalnego występu na Dragao była próba dokonania zmiany i wprowadzenie do gry napastnika Charlotte FC Karola Świderskiego, po czym odkryto, że nie został on wpisany do oficjalnego składu i nie mógł wejść na boisko".
Mecz Polska - Szkocja w poniedziałek o godz. 20.45 na PGE Narodowym w Warszawie.
źr. wPolsce24 za PAP