Pogrom w Chorzowie! Wisła wygrała z Ruchem przed rekordową frekwencją w najnowszych dziejach polskiej piłki klubowej

W trakcie spotkania spiker podał informację, że na mecz sprzedano 54 tys. biletów, ale część nabywców nie dotarła na stadion. W sumie mecz obejrzało jednak i tak aż 53 293 widzów.
Rekordowy mecz przyjaźni
W poprzednim sezonie Ruch w "Kotle Czarownic" zagrał w ekstraklasie z łódzkim Widzewem (2:3) w obecności 50 087 osób, co pozwoliło ustanowić frekwencyjny rekord tego stulecia podczas ligowego meczu w Polsce. W sobotę ten wynik poprawiono o 3206 widzów. Oba rekordowe spotkania były "meczami przyjaźni", na chorzowskim stadionie zasiadło tym razem aż 20 tys. fanów Wisły.
W ekstraklasie największą widownię miało spotkania Lecha Poznań z Legią Warszawa, które 19 marca 2016 obserwowało 41 567 kibiców.
Wisła strzelała i strzelała
Wisła rewelacyjnie rozpoczęła sobotni pojedynek. Już w piątej minucie - po dośrodkowaniu z rzutu rożnego - piłka trafiła do Mariusza Kutwy, który stojąc osiem metrów od bramki Martina Turka skorzystał z błędu chorzowskiej defensywy i było 0:1. Nieco ponad kwadrans później Angel Rodado popisał się celną "główką" i krakowianie mogli się cieszyć z drugiego gola.
Pod koniec pierwszej połowy gra została przerwana na prawie 10 minut ze względu na niedostateczną widoczność, co było konsekwencją odpalania rac przez kibiców. W efekcie ta część meczu została znacznie przedłużona, zaś w czwartej minucie doliczonego czasu gry Angel Baena strzelił trzecią bramkę dla krakowian.
Po rozpoczęciu drugiej połowy Ruch ruszył do ataku i przez chwilę miał inicjatywę. Dwa razy był bliski zdobycia gola, ale bramkarz Patryk Letkiewicz zachował czyste konto. Nadzieje chorzowian na doprowadzenie do remisu zgasły po tym jak Rodado - w ciągu kilku minut - uzyskał czwartego i piątego gola dla Wisły.
Hiszpański as krakowskiej drużyny z dorobkiem 16 trafień objął prowadzenie w klasyfikacji strzelców.
Nic im nie wychodziło
- Wszyscy stanęli na wysokości zadania: organizator, kibice, ale niestety my tego nie zrobiliśmy. Mecz ułożył się fantastycznie dla Wisły. Mam świadomość jak ten wynik wygląda. Taka jest niestety piłka nożna. To bardzo bolesne. Dziś nic nam nie wychodziło. Musimy się zrehabilitować, we wtorek będzie do tego okazja w meczu Pucharu Polski - powiedział podczas konferencji prasowej trener Ruchu Dawid Szulczek.
Dodał, że należą się przeprosiny wszystkim osobom, którzy liczyli w sobotę na dobry wynik "Niebieskich".
Opiekun krakowian Mariusz Jop powiedział, że wszyscy w jego drużynie są szczęśliwi po tym spotkaniu nie tylko z powodu wyniku, ale i gry, jaką zaprezentowali piłkarze. Podkreślił, że bardzo ważne było szybkie zdobycie bramki przez Wisłę.
- Jesteśmy w zupełnie odmiennych nastrojach niż po poprzednim meczu ligowym. Poza krótkim fragmentem drugiej połowy - gdy rywal miał kilka okazji do zdobycia gola - kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Słowa uznania należą się zawodnikom i kibicom, którzy stworzyli wspaniały spektakl - zaznaczył Jop.
Jak podkreślił, jego piłkarzom nie jest potrzebny lód, aby schłodzić rozgrzane głowy, bo dobrze zdają sobie sprawę, ile jeszcze ich dzieli od awansu do ekstraklasy.
Ruch z dorobkiem 35 punktów jest nadal czwarty w tabeli, ale może go wyprzedzić Wisła Płock, która w 21. kolejce jeszcze nie grała. Krakowianie mają 33 "oczka" i są na piątej pozycji.
W następnej serii "Niebiescy" zagrają - ponownie na Stadionie Śląskim - z prowadzącą w tabeli Bruk-Bet Termaliką Nieciecza, zaś Wisła - znowu na wyjeździe - z drugą Arką Gdynia.
Źr. wPolsce24 za PAP/Rafał Czerkawski