Teraz już nie chcą w Polsce? Trener Ukrainy: "To nie jest normalne"

Ukraina przez całe eliminacje do mistrzostw świata rozgrywała wszystkie swoje domowe mecze na terytorium Polski. Tak samo miało być w przypadku pierwszego spotkania barażowego ze Szwecją. Co jednak stanie się, gdy w finale baraży doszłoby do starcia pomiędzy ekipą Rebrowa a podopiecznymi Jana Urbana? W tym przypadku sprawa robi się bardziej skomplikowana.
Przypomnijmy, że zgodnie z losowaniem zwycięzca meczu Ukraina–Szwecja będzie gospodarzem kolejnego spotkania, które zostanie rozegrane przeciwko triumfatorowi starcia pomiędzy Polską a Albanią. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że w finale baraży biało-czerwoni zagrają z naszymi wschodnimi sąsiadami — formalnie jako „goście”, choć gdyby mecz odbył się w Polsce, jak dotychczas grała Ukraina, nasi kibice mogliby z pełnym przekonaniem zaśpiewać popularne „gramy u siebie”.
Wydaje się jednak, że zarówno ukraińska federacja, jak i sam sztab szkoleniowy będą dążyli do tego, aby potencjalne spotkanie z Polską zostało rozegrane w innym kraju. Rąbka tajemnicy uchylił sam trener, Serhij Rebrow, który dość stanowczo stwierdził, że takie starcie odbędzie się poza Polską.
- Jeśli przejdziemy półfinał, to na 100% nie zagramy meczu domowego z Polską w Polsce. To nie jest normalne. Teraz my wybieramy, my decydujemy - powiedział ukraiński selekcjoner.
Wiele wskazuje na to, że Ukraina będzie próbowała rozegrać oba swoje mecze barażowe w jednym miejscu. Jednak niewiele wskazuje na to, aby miały się one odbyć, jak dotychczas, we Wrocławiu. Aby uniknąć gry w Polsce, podopieczni Rebrowa będą starali się o organizację swoich spotkań na terytorium Czech lub Słowacji. W tym kontekście pojawia się jednak pewien problem: oba te kraje również grają swoje mecze barażowe w tym samym terminie i w przypadku awansu w półfinałach będą gospodarzami kolejnych spotkań. Tym samym możliwość rozegrania przez Ukrainę swoich meczów w jednym z tych państw może okazać się logistycznie utrudniona.
Źr.wPolsce24 za Sport.pl











