Olbrychski chciał pomóc Trzaskowskiemu. Wyszło na opak - pokazał jak bardzo te środowiska kochają Rosję

W internecie pojawił się nawet filmowy zapis fragmentu z tego spotkania. Daniel Olbrychski opowiada historię sprzed 10 lat, kiedy to przypadkowo spotkany przez niego Rosjanin ubolewał nad zwycięstwem Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich.
Sprawę postanowił skomentować poseł PiS Radosław Fogiel, który na portalu x.com pokazał drugie dno sytuacji.
- Znakomita historia! Daniel Olbrychski opowiada na wiecu Trzaskowskiego jak to w 2015 roku wygrał Andrzej Duda, a napotkany Rosjanin podzielił się z nim swoim rozczarowaniem z powodu takiego wyniku wyborów. Dziękujemy - tak wtedy, jak i teraz wiemy, z kim Rosji nie po drodze - napisał polityk PiS Radosław Fogiel.
Jak można było się spodziewać, komentujący w mig podchwycili temat. W odpowiedziach pod postem zaczęli zwracać uwagę na biegłość, z jaką Olbrychski mówi po rosyjsku i wskazywać, że to Rosja i Rosjanie stanowią jego punkt odniesienia.
Nie ma w tym nic dziwnego. W latach swoich największych sukcesów zawodowych, po "Ziemi Obiecanej" i "Potopie" Olbrychski był bardzo popularny w Związku Sowieckim. Nie są też tajemnicą jego osobiste relacje z przedstawicielami rosyjskich środowisk artystycznych. Już w latach 70. grał u popularnego sowieckiego reżysera Nikity Michałkowa, dziś jednego z największych orędowników Putina. W sieci wciąż można znaleźć zdjęcia obu panów w przyjacielskich uściskach, a media ochoczo rozpisywały się na temat tych relacji.
Co więcej Daniel Olbrychski, już po upadku ZSRS, został odznaczony rosyjskim Medalem Puszkina za osiągnięcia w sztuce i choć ostatnio zdecydowanie potępia putinowską Rosję, to wciąż można dostrzec u niego tę fascynację "rosyjską duszą", która przez wieki zwodziła artystów i intelektualistów z zachodniej Europy.
Ta fascynacja zresztą jest też typowa dla całego środowiska, z którego wywodzą się Olbrychski i Trzaskowski. Pamiętamy przecież wywiady Adama Michnika i peany pod adresem Rosjan, które ukazywały się w "Gazecie Wyborczej" tuż po tragedii smoleńskiej w 2010 roku. Właśnie ta fascynacja mówi więcej o warszawskim salonie, niż to, w jaki sposób Olbrychski operuje językiem rosyjskim. Mimo licznych deklaracji, środowiska te zawsze z nostalgią będą patrzeć na Wschód, a rosyjski punkt odniesienia zawsze będzie im bliski.
źr. wPolsce24