Czy Bodnar może ponownie przeliczyć głosy w wyborach? Wyjaśniamy manipulację "Gazety Wyborczej"

Wydawało się, że Donald Tusk swoim wycofaniem się z „histerii przeliczeniowej” raz na zawsze ukróci dalsze teorie i manipulacje w tej kwestii. Nic bardziej mylnego. Wśród najzagorzalszej części fanatyków obecnego rządu, nazywanych żartobliwie przez internautów „sektą Giertycha”, wciąż szerzy się przekonanie, że partia będąca w opozycji była zdolna do obsadzenia swoich ludzi w ok. 32 tysiącach komisji wyborczych, aby ci niespostrzeżenie sfałszowali wyniki wyborów.
Choć brzmi to z pozoru śmiesznie, ma jednak swoje poważne konsekwencje. Już teraz część polskiego społeczeństwa, zmanipulowana, zaczyna podważać legalność wyborów, nie uznając Karola Nawrockiego za ich zwycięzcę. Z pewnością po zaprzysiężeniu 6 sierpnia nie będą uznawali go również za prezydenta. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku innych konstytucyjnych organów, w których Platforma Obywatelska nie ma nominowanych przez siebie osób na czołowych stanowiskach. Organy te są uznawane przez zwolenników teorii Giertycha za nieistniejące, a ich decyzje za możliwe do zignorowania. Może się to w przyszłości okazać bardzo niebezpiecznym zjawiskiem, przyczyniającym się do destabilizacji kraju.
Z pewnością w tonowaniu tych skrajnych emocji nie pomaga „Gazeta Wyborcza”, a konkretnie Wojciech Czuchnowski. Dziennikarz w jednym ze swoich najnowszych materiałów mocno naciąga fakty, sugerując, że Adam Bodnar ma przyczynić się do ponownego przeliczenia głosów w prawie 300 lokalach wyborczych.
– Prokurator Generalny Adam Bodnar powołuje zespół śledczy, który ponownie przeliczy głosy w obwodowych komisjach wyborczych. Śledczy sprawdzą wyniki w 296 komisjach – czytamy na łamach „Gazety Wyborczej”.
Czy rzeczywiście Prokurator Generalny i Minister Sprawiedliwości mogą zarządzić ponowne przeliczenie głosów? Nie.
Zgodnie z polskim prawem za organizację wyborów w Polsce oraz liczenie głosów odpowiada PKW, a decyzję o ponownym przeliczeniu może zarządzić jedynie Sąd Najwyższy. Takie orzeczenie może dotyczyć pojedynczych komisji, w których pojawiły się nieprawidłowości, lub – w bardzo skrajnym przypadku – całości wyborów, jeśli tych uchybień było bardzo dużo na terenie całego kraju.
Adam Bodnar jako Prokurator Generalny (pełniąc również funkcję Ministra Sprawiedliwości) nie ma prawnych możliwości ingerowania w proces wyborczy w taki sposób. Ewentualnie powołane przez niego zespoły śledcze mogą badać jedynie kwestie potencjalnych przestępstw przeciwko wyborom, np. fałszowania protokołów, kupowania głosów czy utrudniania głosowania. Nie jest to jednak tożsame z ponownym przeliczaniem głosów.
źr. wPolsce24 za Gazeta Wyborcza