„Moje dzieci są niewdzięczne. Chciały więcej i szybciej”. Zygmunt Solorz odsłania kulisy konfliktu w rodzinie
W rodzinie Zygmunta Solorza od miesięcy trwa spór dotyczący przejęcia kontroli nad należącymi do miliardera spółkami i fundacjami przez jego dzieci: Aleksandrę Żak, Piotra Żaka i Tobiasa Solorza. Dzieci mają być w sporze z obecną żoną biznesmena Justyną Kulką.
2 sierpnia 2024 roku właściciel Grupy Polsat Plus miał zgodzić się notarialnie na dopuszczenie dzieci do współrządzenia, a potem się z tej decyzji wycofać. Konflikt dotyczy m. in. fundacji rodzinnych, za których pośrednictwem Solorz kontroluje swój majątek.
Poszli do mediów, zaszkodzili spółce
"Forbes" zauważył, że rodzinny spór przekłada się na straty biznesowe. Obniżył wycenę Cyfrowego Polsatu o 2 mld zł, analitycy zaczęli uwzględniać to w ryzyku.
"Jak to możliwe, że pana konflikt z dziećmi – który już trwał od wielu miesięcy – tak się nagle rozrósł, napędził i został upubliczniony, zamiast zakończyć się między wami? Gdzie popełniliście błąd?" - pytają dziennikarze.
"Zupełnie niepotrzebne jest robienie wokół mnie afer, to nie jest dobre dla biznesu. Oczywiście, że trzeba było i można było to zatrzymać. Zabrakło tutaj tak zwanej mądrości ludzkiej. Moje dzieci poszły z naszymi sprawami do mediów, a to zaszkodziło spółce, czyli tak naprawdę nam wszystkim. Ja robiłem wszystko, żeby rozstrzygnąć ten spór między nami" - przekonuje właściciel Cyfrowego Polsatu.
Pomysł na sukcesję
Solorz został zapytany o pierwotny pomysł na sukcesję. „Forbes” przypomniał, że przed wybuchem afery synowie Solorza, Tobias i Piotr byli w radzie nadzorczej Polkomtela, Piotr był i jest nadal prezesem Telewizji Polsat. Córka Aleksandra nie była we władzach spółek.
"W 2022 r. zrobiłem wpis w swojej fundacji zarejestrowanej w Liechtensteinie, że w nagłych przypadkach dzieci mogą przejąć kontrolę nad fundacją" - wyjaśnił Solorz.
"Czyli kiedy radykalnie pogorszy się stan pana zdrowia?" - dopytywali dziennikarze "Forbesa", by doprecyzować sytuację.
"Między innymi. Uznałem, że tak będzie najlepiej, najbardziej uczciwie. Że póki ja jestem w stanie zarządzać biznesem, to zarządzam, a dzieci wprowadzam stopniowo, żeby zdobywały doświadczenie pod moim okiem. Czyli wchodziły do rad, do zarządów. Ja zawsze chciałem wszystko przekazać dzieciom w zarządzanie i potem w posiadanie. Tak to się normalnie robi w biznesie. Tyle że okazało się, że oni chcieli to wszystko otrzymać dużo wcześniej, niż ja zaplanowałem im przekazać" - odpowiedział Solorz.
Fałszywa troska o moje zdrowie
Dodał, że problem stanu jego zdrowia został sztucznie wywołany na potrzeby spraw sądowych pod pretekstem fałszywej troski.
"Forbes" zapytał, dlaczego 15 grudnia 2023 r., w dacie wspólnie ustalonej, nie doszło do przekazania dzieciom zarządzania fundacją.
"Ta data była inicjatywą moich dzieci, które okazały się niecierpliwe. To była pierwsza próba przyspieszenia tego, co zaplanowałem na później. Chciały wejść w moje prawa w fundacji z dniem 15 grudnia 2023 r. i ja wstępnie im uległem. Zrobiliśmy takie zapisy kilka miesięcy wcześniej. Ale ostatecznie zmieniłem zdanie (...). No wiecie, dzieciom trzeba zaufać, więc się zgodziłem. Ale potem zobaczyłem, że są niegotowi i niewdzięczni. Żeby robić biznes, trzeba się wiele nauczyć" – powiedział.
Dzieci mnie oszukały
"Jak każdy rodzic chciałem moim dzieciom zapewnić wszystko, co najlepsze. Zapewniłem im dobre i dostatnie życie, u mnie pracowały, wszystko, co mają, zawdzięczają mi. I tak powinno być, bo jest to normalne w każdej rodzinie. No, ale widocznie chciały więcej i szybciej, wbrew moim planom i moim kosztem. W sierpniu tego roku podjęli drugą próbę przyspieszenia przejęcia zarządzania" – opowiadał Solorz.
„Forbes” poinformował, że 2 sierpnia Solorz podpisał dokument w obecności notariusza i zgodził się na oddanie dzieciom kontroli nad fundacją.
"Gdyby pan podtrzymał swoją poprzednią decyzję i się nie zgodził, to dalej by było tak jak dotychczas. Dlaczego znowu pan zaufał dzieciom?" - zapytał.
"Tym razem moje dzieci wprost mnie oszukały. Pismo było skomplikowane, z odnośnikami do paragrafów innych dokumentów prawnych, których ja nie mam w głowie" - wyjaśnił właściciel Cyfrowego Polsatu.
Jakie będą skutki sporu?
"Kilka tygodni temu zmieniłem zdanie i na miejsce dzieci, jako beneficjenta, któremu służy fundacja w Liechtensteinie, wpisałem Fundację Polsat, czyli również dzieci" - stwierdził Zygmunt Solorz.
Dopytywany kogo ma na myśli, twórca Polsatu odpowiedział: "No wszystkie dzieci, w szerokim tego słowa znaczeniu. Fundacja Polsat istnieje od 25 lat i jej główną misją jest pomaganie dzieciom".
Zygmunt Solorz jest jednym z najbogatszych Polaków. Inwestuje w telekomunikację, media, budownictwo i energetykę. Jego firmy skupione są w Grupie Polsat Plus, osobno Solorz jest też większościowym akcjonariuszem energetycznego koncernu ZE PAK.
źr. wPolsce 24 za PAP/press.pl