Podejrzany o zamordowanie Karoliny zmieniał zeznania, kluczył. Prokurator podjął zaskakującą decyzję

Młoda kobieta zaginęła 3 stycznia. Tego dnia wyszła ok. godz. 21 z imprezy do pobliskiego sklepu po bułki, zostawiając w mieszkaniu dwójkę małych chłopców, swoich synów. Nie wzięła ze sobą telefonu, gotówki ani dokumentów. Nigdy nie wróciła, a dwa dni później zgłoszono jej zaginięcie.
Oskarżono jej współlokatora
10 stycznia policja zatrzymała 29-letniego Patryka B. Fakt informował, że był jej współlokatorem i się w niej podkochiwał, ale bez wzajemności. Brał udział w imprezie, z której wyszła zaginiona. Kilka miesięcy później prokuratura ujawniła, że postawiono mu zarzut morderstwa.
"Fakt" ustalił, że zatrzymany bardzo szybko przyznał się do winy. Podawał jednak różne wersje tego, co zaszło. Raz twierdził, że gdy spacerował z Karoliną nad stawem Kopalniak, zaginiona rzuciła się sama do wody, a on jej nie ratował, bo bał się, że zostanie oskarżony o zabójstwo. Innym razem twierdził, że w okolicach osiedlowych garaży doszło między nimi do szarpaniny, podczas której dziewczyna przewróciła się i uderzyła głową o krawędź chodnika. Gdy przestała oddychać, miał wrzucić jej ciało do stawu. Ostatecznie odwołał swoje zeznania i teraz utrzymuje, że jest niewinny. Jego adwokat twierdzi, że wcześniej został przymuszony do przyznania się do winy.
Żadnej z tych wersji nie udało się potwierdzić. Przeszukano staw Błaskowiec i okoliczne zbiorniki wodne, ale biegli wykluczyli, by miały znajdować się w nich jej zwłoki. Przeszukano także studzienki sanitarno-deszczowe w okolicach osiedla, na którym mieszkali. To również okazało się być ślepym tropem. Do dzisiaj nie udało się ustalić, co stało się z zaginioną.
Wkrótce wyjdzie z aresztu
Teraz "Fakt" informuje, że prowadzący śledztwo prokurator uchylił mu areszt tymczasowy, co oznacza, że wkrótce wyjdzie na wolność. Prok. Aleksander Duda, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Katowicach, powiedział dziennikarzom, że zamiast tego zastosowano wobec niego nadzór policyjny i zakaz opuszczania kraju, połączony z zakazem wydania dokumentu uprawniającego do przekroczenia granicy.
Planowane na dalszym etapie śledztwa czynności dowodowe nie wymagają bezpośredniego udziału podejrzanego. Obawa bezprawnej ingerencji w postępowanie ze strony podejrzanego nie jest już na tyle intensywna, by konieczne było — zdaniem prokuratora prowadzącego śledztwo — dalsze stosowanie aresztu. Z uwagi jednak na obawę ucieczki lub ukrycia się oraz grożącą podejrzanemu surową karę konieczne było zastosowanie wobec podejrzanego dozoru policji oraz zakazu opuszczania kraju połączonego z zakazem wydania paszportu – wyjaśnił prokurator. Dodał, że śledztwo trwa nadal, a prokuratura planuje kolejne poszukiwania.
źr. wPolsce24 za "Fakt"