Oskarżył prezesa PiS o naruszenie nietykalności cielesnej. Sąd wydał wyrok

Ów natręt to Zbigniew Komosa, osobnik, który od kwietnia 2018 roku co miesiąc, wraz z grupą podobnych sobie towarzyszy, zakłóca obchody miesięcznicy smoleńskiej organizowane przez PiS. Komosa demonstracyjnie składa wieniec przed pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej na placu Piłsudskiego w Warszawie. Na wieńcu umieszcza tabliczkę z napisem: „Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który, ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski. Stop kreowaniu fałszywych bohaterów!”.
Incydent przed pomnikiem
Agresywne działania grupy wywołują reakcję. W październiku 2023 roku prezes PiS Jarosław Kaczyński, zniszczył napis na wieńcu. Komosa zgłosił sprawę na policję. Rok później, we wrześniu 2024 roku, po kolejnych obchodach miesięcznicy smoleńskiej oskarżył Kaczyńskiego o naruszenie nietykalności cielesnej, twierdząc, że został dwukrotnie uderzony przez prezesa PiS w twarz. Sprawa ta doprowadziła do procesu sądowego.
Szczególne okoliczności
Dziś sąd wydał wyrok. Sędzia Łukasz Grylewicz stwierdził, że z materiału dowodowego wynika, że rzeczywiście „miało miejsce dwukrotne uderzenie ręką przez Jarosława Kaczyńskiego w okolice twarzy oskarżyciela prywatnego”.
- Zachowania takiego oczywiście nie wolno pochwalać, jednak z drugiej strony, z uwagi na szczególne okoliczności, wyjątkową sytuację, w jakiej doszło do tego zachowania, sąd uważa, że społeczna szkodliwość tego czynu była znikoma, dlatego nie stanowi ona przestępstwa - uzasadnił sędzia.
Kaczyński i jego obrońca nie pojawili się na ogłoszeniu orzeczenia ani na wcześniejszej rozprawie. W czerwcu obrona wnioskowała o umorzenie postępowania, powołując się na działania oskarżonego w warunkach stanu wyższej konieczności i na znikomą szkodliwość czynu.
Komosa i jego pełnomocnik po ogłoszeniu orzeczenia zapowiedzieli w rozmowie z dziennikarzami odwołanie do sądu wyższej instancji.
Orzeczenie nie jest prawomocne.
źr. wPolsce24 za PAP