Wyciągnął flagę banderowców na koncercie na Stadionie Narodowym. Teraz się tłumaczy

Mężczyzna, który po koncercie zdążył już wrócić do Norwegii, w której na co dzień mieszka, opublikował właśnie publiczne przeprosiny. Twierdzi, że jego intencją było wsparcie walczących ukraińskich żołnierzy, a nie nawiązywanie do tragicznej historii.
– Nie miałem zamiaru wzbudzać negatywnych emocji. Flaga, którą trzymałem była dla mnie symbolem wsparcia dla naszych żołnierzy. Chciałem tylko przypomnieć o rosyjskiej agresji . Jeśli ktoś poczuł się urażony, przepraszam szczerze. Jestem wdzięczny wszystkim Polakom, którzy pomagali Ukraińcom i teraz także pomagają. Dziękuję bardzo i przepraszam jeszcze raz – mówi łamiącą się polszczyzną Dmitri podczas krótkiego nagrania, na którym wygląda na szczerze skruszonego.
Faktem jest, że – jak niedawno przypominał prezydent Andrzej Duda – świadomość historyczna wielu Ukraińców na temat Rzezi Wołyńskiej i tego, że Stepan Bandera był zbrodniarzem, jest na Ukrainie znikoma. Przez lata w tamtejszej edukacji temat ten był zupełnie pomijany, a obecnie Ukraińcy wspominają Banderę głównie jako przeciwnika Związku Sowieckiego i używają symboliki UPA z intencją antyrosyjską.
W Polsce jednak pamięć o ofiarach zbrodni wołyńskiej pozostaje żywa i nie ma miejsca na publiczne eksponowanie symboli związanych z odpowiedzialnymi za te wydarzenia. Dlatego, choć przeprosiny mężczyzny można uznać za szczere i godne odnotowania, incydent ten jest ważnym przypomnieniem o tym, jak wielkie znaczenie ma wrażliwość historyczna i szacunek dla pamięci ofiar.
źr. wPolsce24 za X