Politycy KO i Lewicy wykorzystali śmierć kobiety do ataku na PiS. Sąd skazał lekarzy

Orzeczenie Okręgowego Sądu Lekarskiego jeszcze się nie uprawomocniło. O sprawie poinformowała media pełnomocniczka bliskich Izabeli mecenas Jolanta Budzowska, jej informacje potwierdziła rzeczniczka Śląskiej Izby Lekarskiej Alicja van der Coghen. Lekarze mogą odwołać się do Naczelnego Sądu Lekarskiego w Warszawie.
Przypomnijmy, proces karny lekarzy toczy się od kilku miesięcy przed sądem w Pszczynie, jest prowadzony z wyłączeniem jawności. Prokuratura oskarżyła ich o narażenie kobiety na niebezpieczeństwo, a jednego z nich również o nieumyślne spowodowanie jej śmierci. Rodzina zmarłej stoi na stanowisku, że lekarze zbyt długo zwlekali z zakończeniem ciąży, co przyczyniło się do śmierci 30-latki.
- Sąd Lekarski zakończył swoje postępowanie znacznie szybciej. Być może dlatego, że korzystał zarówno z dowodów zgromadzonych przez prokuraturę i inne organy, jak i bezpośrednio z dokumentacji medycznej, a w trzyosobowym składzie sędziowskim było troje ginekologów-położników, którzy orzekając mogli wykorzystać także swoje doświadczenie życiowe - wskazała mec. Budzowska.
Jak opisywała, zdaniem sądu lekarskiego nieprawidłowości w opiece lekarskiej nad Izabelą miały miejsce już od momentu jej przyjęcia do szpitala. Pierwszy z lekarzy, mimo wskazań, nie zlecił adekwatnej antybiotykoterapii ani seryjnego oznaczania badań pozwalających na wychwycenie rozwoju zakażenia wewnątrzmacicznego i zakażenia septycznego.
Drugi lekarz, który sprawował opiekę nad pacjentką w kluczowym okresie, mimo objawów rozwoju zakażenia, nie zlecił odpowiednich badań i nie podjął decyzji o zakończeniu ciąży. Trzeci z lekarzy także nie podjął decyzji o natychmiastowym ukończeniu ciąży, kiedy jako kolejny lekarz, już na sali porodowej, miał do czynienia z pacjentką w stanie wstrząsu septycznego.
- We wszystkich przypadkach sąd lekarski ocenił, że lekarze zlekceważyli podstawowe przepisy regulujące wykonywanie zawodu lekarza, czyli art. 4 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz art. 8 Kodeksu Etyki Lekarskiej - dodała mec. Budzowska.
- Co do wymiaru kary, sąd podkreślił, że uwzględnia zarówno stopień społecznej szkodliwości czynu, jak i cele zapobiegawcze, wychowawcze w stosunku do skazanych, a także potrzebę w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa. Kara ma pełnić funkcję wychowawczą, represyjną i prewencyjną. Sąd uznał, że jedynie kara zawieszenia prawa wykonywania zawodu spełni swoje funkcje - opisywała pełnomocniczka.
Izabela we wrześniu 2021 r. zgłosiła się do Szpitala Powiatowego w Pszczynie po tym, jak odeszły jej wody płodowe.
U płodu już wcześniej stwierdzono wady rozwojowe.
Ówczesna opozycja wykorzystała tę sprawę do ataku na PiS
Śmierć kobiety, która osierociła kilkuletnią córkę, wywołała w całym kraju protesty przeciwko obowiązującym przepisom dotyczącym aborcji pod hasłem "Ani jednej więcej". W całej Polsce odbywały się tzw. "czarne marsze", a w próbę upolitycznienia tej sprawy włączyło się wielu polityków Platformy Obywatelskiej i Lewicy.
Sugerowano wówczas, że powodem śmierci kobiety są kwestie zmian w prawie. Donald Tusk mówił wówczas:
- W Polsce tak naprawdę poprzez decyzje Trybunału pani Przyłębskiej pod patronatem pana Kaczyńskiego, prokurator, a nie lekarz prowadzi ciążę. Lekarz, który chce ratować życie kobiety, musi się zastanawiać, czy pan Ziobro nie wsadzi go do więzienia - zapowiadał.
W podobnym tonie wypowiadało się wielu polityków Platformy Obywatelskiej. Także Adam Bodnar, ówczesny Rzecznik Praw Obywatelskich, aktualnie pełniący obowiązki ministra sprawiedliwości sugerował, że sytuacja ma podtekst polityczny:
- Sytuacja może się powtórzyć, bo nie wszystkim pacjentkom się uda wyjechać - tłumaczył.
Co grozi lekarzom?
Proces karny w sprawie śmierci Izabeli rozpoczął się w połowie września 2024 r. przed Sądem Rejonowym w Pszczynie i toczy się z wyłączeniem jawności. Zarzuty obejmują brak podjęcia prawidłowego postępowania diagnostyczno-terapeutycznego oraz weryfikacji przyjętego trybu postępowania, czego skutkiem było obumarcie płodu i w konsekwencji śmierć kobiety.
Jak informowała prokuratura, za narażenie pacjentki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia przez osobę, na której ciążył obowiązek opieki (art. 160 par. 2 Kodeksu karnego) odpowiadają Krzysztof P. – ówczesny zastępca kierownika Oddziału Ginekologiczno-Położniczego, który zastępował ordynatora tego oddziału, i Michał M. – ginekolog położnik pełniący poranny dyżur w izbie przyjęć pszczyńskiego szpitala. Andrzejowi P. – ginekologowi położnikowi – pełniącemu wówczas dyżur popołudniowy na Oddziale Ginekologiczno-Położniczym śledczy zarzucili narażenie Izabeli na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia pozostające w związku przyczynowo-skutkowym z nieumyślnym spowodowaniem jej śmierci (art. 160 par. 2 kk i art. 155 kk).
Za oba te przestępstwa może grozić kara do pięciu lat więzienia. Pierwotnie zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci prokuratura stawiała dwóm lekarzom, ostatecznie jednak uznała, że nie sposób w przypadku jednego z nich wykazać związku między narażaniem pacjentki na niebezpieczeństwo, a skutkiem w postaci jej śmierci.
Według prokuratury, żaden z lekarzy podczas przesłuchań nie przyznał się do winy, dwaj złożyli obszerne wyjaśnienia, trzeci skorzystał z prawa do odmowy złożenia wyjaśnień. Podejrzani, którzy złożyli wyjaśnienia, nie powoływali się na orzeczenie TK w sprawie aborcji – zaznaczyła prokuratura. O ewentualnym wpływie orzeczenia TK na przebieg leczenia i śmierć Izabeli nie wspomniał też w uzasadnieniu orzeczenia Okręgowy Sąd Lekarski – poinformowała mec. Budzowska.
Ugoda miedzy bliskimi i ubezpieczycielem
W 2023 r. doszło do zawarcia ugody między bliskimi zmarłej a ubezpieczycielem szpitala. Warunki ugody są poufne, strony nie zdradzają treści jej zapisów.
Kontrola przeprowadzona wcześniej w pszczyńskim szpitalu przez Narodowy Fundusz Zdrowia potwierdziła liczne nieprawidłowości w organizacji, sposobie realizacji i w jakości świadczeń udzielonych pacjentce. NFZ nałożył w związku z tym na szpital karę w wysokości blisko 650 tys. zł. Rzecznik Praw Pacjenta uznał z kolei, że w tej sprawie doszło do naruszenia praw pacjenta i przygotował zalecenia dla szpitala w Pszczynie. Szpital przeprowadził następnie dodatkowe szkolenia personelu i rozszerzył procedury bezpieczeństwa.
Wcześniej zarząd szpitala zapewniał wielokrotnie, że jego personel zrobił wszystko, by uratować pacjentkę i jej dziecko, a wszystkie decyzje lekarskie zostały podjęte z uwzględnieniem obowiązujących w Polsce przepisów prawa oraz standardów postępowania. Zawiesił jednak realizację kontraktów dwóch lekarzy, którzy pełnili dyżur w czasie pobytu kobiety w szpitalu.
źr. wPolsce24 za Polsat News/PAP