Wilk chciał zjeść człowieka w Bieszczadach. „Rząd kryje takie incydenty”

Jak podaje Instytut, wszystko wydarzyło się w okolicach Smolnika (gm. Lutowiska) w Bieszczadach. Pracownik leśny szedł lasem w kierunku wsi.
Wilk szczerzył kły, człowiek uciekł na drzewo
- Około godz. 14.20, między drzewami zauważył leżące zwierzęta. Gdy znalazł się bliżej, te powstały. Wówczas zorientował się, że ma przed sobą cztery wilki. Trzy przesunęły się w krzaki, ale czwarty, szczerząc kły i jeżąc sierść na karku, zaczął podchodzić do wystraszonego piechura – relacjonuje IAŚ.
Mężczyzna nie miał wyjścia: wdrapał się na drzewo i zaczął wzywać pomocy.
- W końcu udało mu się dodzwonić do kolegi, który po dłuższym czasie zdołał dotrzeć na miejsce ciągnikiem. Wilk tymczasem ciągle był pod drzewem i usiłował dostać się do przerażonego mężczyzny. Uciekł dopiero, gdy ciągnik zbliżył się do niego na odległość mniejszą niż 200 metrów – informują przedstawiciele Instytutu.
Czy rząd tuszuje takie przypadki?
Według IAŚ, fundacji wspierającej m.in. łowiectwo, wezwani na miejsce przedstawiciele Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska potwierdzili, że tropy i ślady drapania zostały pozostawione przez wilka.
- W efekcie o zdarzeniu zostały powiadomione władze w Warszawie, które jednak nabrały wody w usta – czytamy na profilu IAŚ. Przedstawiciele fundacji informują, że zwrócą się o dostęp do wszystkich dokumentów dotyczących tej sprawy.
- Dlaczego władze milczą na temat coraz częstszych ataków wilków na ludzi? Ile jeszcze musi się wydarzyć, zanim ktoś zacznie działać? Czy bezpieczeństwo obywateli jest mniej ważne niż ochrona wilków? Dlaczego rząd ukrywa te informacje przed społeczeństwem? Dlaczego organy podległe ministrowi klimatu i środowiska stale kryją takie incydenty? Czyżby bały się skutków własnej polityki? A może bezczynności w gospodarowaniu tym gatunkiem? – pytają przedstawiciele IAŚ.
źr. wPolsce24 za FB/InstytutAnalizSrodowiskowych