Wałęsa nie stanie przed sądem w sprawie kłamstw o „Bolku”?! Szokujące kulisy śledztwa w sprawie byłego prezydenta

Chodzi o zeznania Lecha Wałęsy w sprawie teczki personalnej i teczki pracy tajnego współpracownika SB o pseudonimie „Bolek”, którą znaleziono w domu byłego szefa komunistycznej bezpieki Czesława Kiszczaka. Wałęsa opowiadał, że nic nie podpisywał a dokumenty zostały sfałszowane. Wszczęto więc śledztwo dotyczące fałszerstwa. Lech Wałęsa zeznawał w nim jako świadek. Powtórzył, że to nie on podpisał zobowiązanie do współpracy z SB a także, że nie kwitował własnoręcznie odbioru pieniędzy za donoszenie.
Ekspertyza grafologów i zarzuty dla Wałęsy
Ekspertyzę w tej sprawie wykonali specjaliści grafolodzy z państwowego Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dra Jana Sehna w Krakowie. Badania były bardzo dokładne. Zespół biegłych przeanalizował 158 dokumentów z teczki "Bolka" i porównał je z dokumentami na pewno własnoręcznie podpisanymi bądź napisanymi w całości przez eks-prezydenta. Ponad wszelką wątpliwość stwierdzono, że, wbrew temu, co mówi Wałęsa, podpisy należały do niego. Prokuratura oskarżyła go więc o składanie fałszywych zeznań.
Wygrał Tusk, akt oskarżenia wycofano
Po dojściu do władzy ekipy Donalda Tuska akt oskarżenia został jednak z sądu wycofany. I nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie śledztwo zostało ponownie zakończone.
„Okazuje się, że śledczy wciąż próbują zdobyć próbki pisma Lecha Wałęsy, na jakich była oparta ekspertyza Instytutu Sehna. Akta pierwotnego śledztwa prowadzonego przez prokuratora IPN z Białegostoku nie zawierały nawet kopii tych materiałów, więc prokuratorzy nie byli w stanie metodologicznie ocenić ekspertyzy” – czytamy w Onet.pl.
Jak poinformował Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, śledczy znaleźli zupełnie nowe instytucje, w których mogły zachować się próbki pisma historycznego przywódcy "Solidarności".
- Po uzyskaniu całości ustalonego materiału bezwpływowego koniecznym będzie dokonanie oględzin, a następnie wywołanie kolejnej opinii z zakresu badania pisma – mówi rzecznik.
Były prezydent formalnie wciąż ma status podejrzanego w tej sprawie. Wiele wskazuje jednak, że przed sądem nigdy nie stanie.
źr. wPolsce24 za Onet.pl