W końcu się udało, pierwsi Polacy wrócili do domu z Izraela. Dwa dni po wielkiej Słowacji i tydzień po tym, jak o swoich ludzi zadbali Amerykanie

Przypomnijmy, już 11 czerwca, na chwilę przed rozpoczęciem działań zbrojnych przez Iran i Izrael, Amerykanie ewakuowali z niebezpiecznych rejonów Bliskiego Wschodu część personelu swoich ambasad.
Dwa dni temu podobną decyzję podjęli Słowacy, którzy pomogli naszym politykom i zabrali do Bratysławy rodziny polskich dyplomatów.
Polski MSZ pierwotnie w ogóle nie planował ewakuacji, ale po wzmożonej presji medialnej w końcu zdecydowano się zabrać z zagrożonych rejonów część naszych rodaków. Pierwsza grupa jest już w Warszawie:
- Na pokładzie samolotu było ok. 160 osób; w czwartek powinien wylądować samolot z Ammanu - podała wiceszefowa MSZ Henryka Mościcka-Dendys.
Zapewniła o gotowości do dalszych akcji jeśli będzie potrzeba.
- 6:50. Pierwsza grupa Polek i Polaków wylądowała właśnie w Warszawie. Wyruszyli spod naszej placówki w Tel Awiwie, do Polski dotarli przez Egipt. Jutro kolejny lot. Wracajcie bezpiecznie - napisał w środę rano na platformie X szef MSZ Radosław Sikorski.
Przylatujących powitała na lotnisku w Warszawie wiceszefowa MSZ Henryka Mościcka-Dendys. Później powiedziała dziennikarzom, że na pokładzie samolotu było ok. 160 osób. "Mówię około, bo mamy też małe dzieci, które nie są formalnie liczone, jeśli są poniżej trzeciego roku życia, do listy pasażerów" - wyjaśniła.
Dodała, że resort zakłada, iż był to pierwszy z lotów ewakuacyjnych, i że w czwartek powinien wylądować jeszcze samolot z Ammanu. "Szczegóły tej akcji są cały czas pod kontrolą i mamy nadzieję sprowadzić także drugą grupę naszych rodaków bezpiecznie do kraju" - zapewniła.
Mościcka-Dendys dopytywana o listę osób oczekujących na lot do kraju odparła, że prowadzi ją na bieżąco konsul w Tel Awiwie.
- Tak jak w przypadku tego lotu i w przypadku akcji ewakuacyjnych, te listy są nieco płynne, bo niektóre osoby decydują się w ostatniej chwili zrezygnować, inne dołączają - zaznaczyła.