Tusk i najszybsze pociągi świata. Internet zapamięta tę wpadkę

Trudno się dziwić, bo o ile premier lubi mówić o „najszybszych pociągach świata”, o tyle rzeczywistość jest nieco wolniejsza. Planowana przez rząd prędkość to 320 km/h. Imponująco? Tak. Ale do rekordu z Szanghaju – 431 km/h – wciąż sporo brakuje. Chińska kolej magnetyczna już dawno wyprzedziła PR-owe marzenia Tuska.
Tylko że to nawet nie o prędkość chodzi. Słynna linia Y, o której mówi premier (bo tylko tam będą jeździły superszybkie pociągi), połączy zaledwie cztery duże miasta: Warszawę, Łódź, Poznań i Wrocław. Cała reszta Polski – Rzeszów, Katowice, Trójmiasto, Szczecin – może sobie co najwyżej popatrzeć na slajdy w prezentacjach KPRM.
Dla porównania – w planach PiS pociągi miały jeździć trochę wolniej, bo 250 km/h, ale za to docierałyby do wszystkich najważniejszych miast kraju, a nie tylko do wybranych metropolii. To miała być prawdziwa sieć komunikacyjna wokół CPK, a nie projekt dla wybranych. PiS zakładał, że dojazd do CPK będzie możliwy z każdego większego miasta w Polsce w ciągu dwóch godzin.
Tusk chce, by pociągi pognały szybciej, ale oferta będzie przeznaczona dla mieszkańców jedynie czterech województw.
źr. wPolsce24 za X