Chcą im zabrać domy? Mieszkańcy walczą z państwową instytucją

Nowy plan zabezpieczeń przeciwpowodziowych, zaprezentowany przez Wody Polskie, wywołał wśród mieszkańców ogromne emocje. W Goszowie, Stójkowie i Bolesławowie mają powstać trzy potężne zbiorniki retencyjne. W praktyce oznacza to konieczność wywłaszczeń i przesiedleń części mieszkańców. Choć decyzję poprzedziły konsultacje społeczne, lokalni działacze twierdzą, że odbyły się one wyłącznie „na papierze” i nie odzwierciedlają faktycznych postulatów społeczności.
– Czujemy się oszukani – mówi Bożena Kluza, sołtys Goszowa.
Jak podkreśla, jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że Wody Polskie zaakceptują projekt przygotowany przez mieszkańców i ekspertów, zakładający budowę mniejszych, rozproszonych zbiorników. Ostatecznie jednak wybrano rozwiązanie, które, zdaniem lokalnej społeczności, wymusi zburzenie części domów i zniszczy wiejski krajobraz. „Obiecano nam, że żadna decyzja nie zapadnie bez naszej zgody. Tymczasem stało się inaczej” – dodaje Kluza.
Przedstawiciele Wód Polskich bronią decyzji, argumentując, że obecny plan jest najbezpieczniejszy pod względem hydrologicznym i technicznym. W porównaniu z wcześniejszym projektem, zrezygnowano ze zbiornika w Radochowie, zastępując go inwestycją w Stójkowie. Dodatkowe zbiorniki mają powstać w Goszowie i Bolesławowie, a rząd przeznaczył już ponad 16 mln zł na przygotowanie dokumentacji. Instytucja zapewnia, że wszystkie uwagi mieszkańców zostały przeanalizowane, a konsultacje objęły dwanaście spotkań w całym regionie.
Mieszkańcy Stronia Śląskiego obawiają się jednak, że budowa dużych zbiorników nie zapewni pełnej ochrony przed powodzią. „Osoby mieszkające powyżej zapory i tak nie będą chronione. Poza tym nikt nie zagwarantuje nam, że konstrukcje będą bezawaryjne” – tłumaczy radna Natalia Skierkowska, która sama ucierpiała podczas ostatniej powodzi. W jej ocenie najlepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie mniejszych, rozproszonych zbiorników, które nie wymagałyby wyburzeń ani przesiedleń.
Protesty w gminie nie ustają. Radni przygotowali list do Banku Światowego, który współfinansuje inwestycję, licząc, że instytucja zwróci uwagę na brak społecznej akceptacji dla projektu. Swoje pisma zamierzają wysłać również mieszkańcy – do prezydenta i Sejmu. Jak mówią, nie są przeciwni zabezpieczeniom przeciwpowodziowym, lecz chcą, by ich głos został realnie uwzględniony.
-Nie zgodzimy się na betonowy moloch, który zniszczy naszą dolinę. Chcemy rozwiązań bezpiecznych i rozsądnych – podkreśla Bożena Kluza.
źr. wPolsce24 za RMF24.pl










