Tak Pełczyńska-Nałęcz reaguje na aferę KPO? Zażądała zwrotu dotacji od... marszałek z PiS-u

Cała Polska żyje teraz aferą „Jacht Plus”. Internauci odkryli bowiem, że granty z KPO dla hotelarstwa i gastronomii przyznano na cele, które budzą duże wątpliwości, jak zakup wspomnianych jachtów, mieszkań pod wynajem czy łóżek solarnych do pizzerii. W cieniu tej afery Pełczyńska-Nałęcz zajęła się dotacją dla firmy EKO-ENERGIA, która w 2018 roku dostała ponad 4,3 mln złotych.
Prokuratura umorzyła śledztwo
Na początku kwietnia 2024 sprawą tej dotacji zajęli się, w ramach interwencji poselskiej, Roman Giertych i Lucjan Pietrzczyk. Ustalili, że na umowie z 2019 roku widnieje podpis Janik, która wówczas była wicemarszałkiem. Właścicielem firmy, która dostała tę dotację, jest jej zięć. Posłowie złożyli zawiadomienie do prokuratury, ale ta umorzyła postępowanie.
Sama Janik tłumaczyła, że nabór do tego projektu rozpoczął jeszcze marszałek Adam Jarubas (PSL), a cała procedura była przeprowadzona przez poprzedni zarząd województwa. Dodała, że podpisanie przez nią umowy było kwestią techniczną, bo decydująca była tu uchwała zarządu województwa, którą podjęto jeszcze pod rządami Jarubasa.
Minister żąda zwrotu dotacji
We wtorek Pełczyńska-Nałęcz poinformowała, że zażądała zwrotu tej dotacji z powodu konfliktu interesów. Dodała, że to normalna procedura i to, że te pieniądze zostały już wypłacone, niczego nie zmienia.
Teraz polityk Polski2050 potwierdziła to na portalu X. Wezwałam Panią Marszałek Województwa Świętokrzyskiego do zwrotu 4, 365 mln zł publicznych pieniędzy z inwestycji funduszowych, ponieważ doszło do konfliktu interesów. Pani Marszałek podpisała umowę na dotacje dla firmy partnera życiowego swojej córki. Na dodatek wbrew funduszowym zasadom nie ujawniła, że występuje tu konflikt interesów – napisała -Decyzja została poprzedzona szczegółowymi kontrolami Ministerstwa i instytucji ścigającej nadużycia finansowe w Unii. Wynik kontroli jest jednoznaczny.
Sprawa polityczna?
Janik odniosła się do tego wcześniej w oświadczeniu wysłanym do PAP. Stwierdziła w nim, że organy ścigania nie znalazły nawet CIENIA dowodu świadczącego o tym, że miałam jakikolwiek wpływ na procedurę przyznawania dotacji dla firmy EKO ENERGIA.
Janik podkreśliła, że pismo, jakie dostała z resortu Pełczyńskiej, traktuje w kategorii żartu, bowiem z treści tego pisma wprost wynika, że zarówno OLAF (Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych – dop. red.), jak i Ministerstwo nie mają żadnych merytorycznych uwag do przyznanej dotacji.
Janik dodała, że o tym, że to sprawa polityczna, świadczy nie tylko treść tego pisma, ale także to, że wysłano je właśnie teraz, to jest – w momencie, kiedy Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, a personalnie Pani Minister Pełczyńska-Nałęcz ma na głowie poważniejsze problemy związane z jachtami, kebabami i klubami swingersów. Jej zdaniem ministerstwo powinno się skupić teraz właśnie na aferze KPO, a nie rzekomej aferze z 2018 roku, w wyniku której przyznanej dotacji firmie powstało w Kielcach około 40 miejsc pracy, a suma należności publiczno-prawnych wygenerowanych przez tę firmę przyniosła dla skarbu państwa i samorządu środki wielokrotnie przekraczające wartość przyznanej dotacji. Dodała, że jeżeli Ministerstwo się nie opamięta, to zapraszamy na drogę postępowania sądowego przed niezależnymi i niezawisłymi polskimi sądami.
źr. wPolsce24 za PAP, x.com