Polska

Prokuratura potwierdza: Sprzęt ukraińskiego płetwonurka podejrzanego o wysadzenie Nord Stream przekazano Niemcom

opublikowano:
Czy niemieckie służby miały prawo do przeszukania mieszkania podejrzanego o wysadzenie Nord Stream na terenie Polski? Pod nadzorem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego działania prowadziła rozbudowana ekipa ekspertów, w tym niemieccy funkcjonariusze w roli obserwatorów. Kontrowersje wzbudza fakt zabezpieczenia i przekazania sprzętu stronom niemieckim — czy była to legalna procedura? Sprawdź, jakie są szczegóły i jakie stanowisko zajmuje polski sąd oraz prokuratura.
(fot. ABW/Gov.pl)
Prokurator Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, potwierdza, że czynności prowadzone w nieruchomości Wołodymyra Ż, obywatela Ukrainy, który został zatrzymany w związku z podejrzeniem o wysadzenie gazociągu Nord Stream, odbywały się pod nadzorem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW). Wśród osób obecnych podczas przeszukania, byli również: oficer łącznikowy oraz funkcjonariusze niemieckiej policji. To do nich trafił ostatecznie sprzęt mężczyzny.

Wersja pełnomocnika Wołodymyra Ż

Jako pierwszy sprawę obecności niemieckich służb podczas czynności dokonywanych na terenie Polski ujawnił mecenas Tymoteusz Paprocki, obrońca mężczyzny. W wywiadzie z Radiem Zet prawnik przyznał, podczas przeszukania w mieszkaniu podejrzanego była niemiecka policja, do której ostatecznie trafił sprzęt do nurkowania. 

- Zatrzymane zostały rzeczy, które strona niemiecka od razu zabrała i wywiozła z Polski. Chodzi o sprzęt płetwonurkowy, który mój klient wykorzystuje hobbystycznie, ale też o część sprzętów budowlanych wykorzystywanych w związku z prowadzoną przez niego działalnością - tłumaczył mecenas Paprocki w rozmowie z Radiem Zet.

Budzące kontrowersje informacje o udziale niemieckich funkcjonariuszy w akcji powtórzył w programie Grzegorza Jankowskiego Piotr Kusznieruk.

Przypomnijmy, zgodnie z obowiązującym prawem, niemiecka policja może wjechać na teren Polski jedynie w uzasadnionych przypadkach, np. podczas pościgu, ale jest to obwarowane wymogiem wcześniejszego poinformowania polskich służb.

Funkcjonariusze mogą też podejmować niektóre działania, jak np. zatrzymanie obywatelskie czy kajdanki, ale nie mają uprawnień, które są zastrzeżone dla polskich służb, np. w zakresie aresztowania czy nakładania mandatów na terytorium Polski. 

Dezinformacja Gazety Wyborczej

Sprawą zainteresowała się "Gazeta Wyborcza", która poinformowała, iż "policja zdementowała informacje o rzekomym przeszukaniu mieszkania Wołodymyra Ż. przez niemieckie służby".

Autorka tekstu na portalu Gazety posłużyła się tu wpisem na portalu X, w którym policja faktycznie sformułowała tego typu opinię. 

- Szanowny Panie redaktorze, nieprawdą jest, że niemieccy funkcjonariusze wykonywali jakiekolwiek czynności w mieszkaniu Wołodymra Ż. - czytamy we wspomnianym wpisie zacytowanym przez "GW".

po

Zweryfikowaliśmy tę wypowiedź u rzecznika stołecznej policji, który uznał, że komunikat na portalu X wymaga doprecyzowania. Przyznał także, iż policja z garnizonu stołecznego nie potwierdza, że to funkcjonariusze tej jednostki wykonywali czynności podczas przeszukania mieszkania Wołodymyra Ż., podejrzanego o wysadzenie Nord Stream. 

Jednocześnie zaznaczył, iż nie ma wiedzy, czy w akcji uczestniczyli funkcjonariusze innych służb, w tym niemieckich.

Zapytaliśmy więc o tę sprawę rzeczniczkę komendy głównej policji, do której zwróciliśmy się z pytaniem o funkcjonariuszy przeprowadzających przeszukanie. Tam odesłano nas do rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Do tego, co miał nam do powiedzenia prokurator Piotr Antoni Skiba, wrócimy za chwilę. W tekście Gazety Wyborczej wypowiada się jeszcze rzeczniczka MSWiA Karolina Gałecka:

- Zauważamy bardzo dużo dezinformacji nie tylko w tej sprawie, ale i w wielu tych, które dotyczą życia publicznego i między innymi sprawy Ukrainy i wojny za naszą wschodnią granicą - tłumaczy i apeluje też o weryfikowanie informacji w oficjalnych źródłach.

Dlatego zweryfikowaliśmy i prostujemy nieprawdziwe informacje udostępniane przez redakcję z Czerskiej.

Jakie były fakty?

- Czynności na terenie Polski przyprowadzane były pod nadzorem ABW. W skład tej ekipy, która dokonywała czynności, wchodziła bardzo duża liczba osób, które mają uprawnienia biegłego przy zabezpieczaniu różnych przedmiotów. Byli funkcjonariusze policji niemieckiej i oficer łącznikowy policji, jako osoby, które nie brały konkretnie, tylko przyglądały się tym czynnościom - tłumaczy prokurator Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Jacy konkretnie przedstawiciele niemieckich służb brali udział w czynnościach i w jakim charakterze wystąpili?

Wzięli udział również - w charakterze obserwatorów - urzędnicy Federalnego Urzędu Kryminalnego oraz prezydium policji federalnej wraz z tłumaczem języka niemieckiego. Ich obecność wynikała z prośby Federalnego Prokuratora Generalnego i motywowana była zapewnieniem ukierunkowanego na osiągnięcie celu poszukiwania materiału dowodowego - wyjaśnia prokurator Skiba.

Czy prawdziwa jest informacja, którą podał pełnomocnik podejrzanego, iż strona niemiecka zabrała część sprzętu z domu jego klienta?

- Sprzęt został zabezpieczony przez funkcjonariuszy Polskiej Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i został następnie w związku z europejskim nakazem dochodzeniowym regulującym tego typu czynności, zostały te przedmioty zabezpieczone, przekazane funkcjonariuszom policji niemieckiej - potwierdza prokurator Skiba.

- Formalnie całość zabezpieczyli funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Co więcej, mecenas podejrzanego złożył zażalenie na te czynności, które przez Sąd Rzeczypospolitej Polskiej zostało nieuwzględnione i uznano, że czynności były prawidłowe, zasadne i legalne - dodaje.

W dalszej części rozmowy rzecznik warszawskiej Prokuratury Okręgowej dodał, iż czynności miały podobny charakter, jak "czynności prowadzone przez karabinerów włoskich podczas przeszukania na wniosek prokuratury polskiej nieruchomości zajmowanej przez Romana G. na terenie Włoch i status policji niemieckiej był taki sam protokolarnie, jak status polskich przedstawicieli Centralnego Biura Antykorupcyjnego w ramach czynności przeprowadzonych na terenie Włoch".

Dodajmy, iż sprawa Wołodymyra Ż., poszukiwanego europejskim nakazem aresztowania przez Niemcy, dotyczy wysadzenia trzech z czterech nitek rurociągów Nord Stream 1 i 2 w 2022 roku. Polski sąd przedłużył areszt podejrzanego do 9 listopada, w oczekiwaniu na decyzję w sprawie ekstradycji.

źr. wPolsce24

Polska

Burza w Sejmie. Posłowie PiS krzyczą "precz z komuną" i opuszczają salę plenarną

opublikowano:
Posłowie PiS opuszczają salę sejmową przed głosowaniem nad wyborem Czarzastego na marszałka
Posłowie PiS opuszczają salę sejmową (fot, wPolsce24)
Tak ostro w polskim Sejmie nie było już dawno. Podczas prezentacji Włodzimierza Czarzastego jako kandydata na marszałka izby, posłowie Prawa i Sprawiedliwości opuścili salę obrad. Wcześniej z ław parlamentarnych można było usłyszeć gromkie: precz z komuną! Czarzasty tylko nerwowo się obracał, widać, że nie było mu do śmiechu. Został jednak wybrany na nowego marszałka.
Polska

Skuteczność służb Tuska i Kierwińskiego? Skazany za sabotaż Ukrainiec wjechał do Polski bez przeszkód i wysadził tory

opublikowano:
Zrzut ekranu (93) 2025-11-18_19.29.51
Podczas posiedzenia Sejmu premier Donald Tusk ujawnił, że służby ustaliły personalia sprawców sabotażu na linii kolejowej Warszawa–Dorohusk. To dwaj obywatele Ukrainy współpracujący z rosyjskimi służbami, którzy po podłożeniu ładunku wybuchowego w miejscowości Mika bez problemu opuścili Polskę przez przejście w Terespolu.
Polska

Państwo Tuska znowu bezradne. Czy możemy czuć się bezpiecznie?

opublikowano:
Premier Donald Tusk w Sejmie, 18 bm. Sejm będzie pracować nad projektem ustawy ws. likwidacji CBA, projektem dot. asystencji osobistej oraz ws. zwiększenia bezpieczeństwa na Bałtyku. Twarz wykrzywiona w grymasie nienawiści a na klapie puste serduszko
Tusk robi groźne miny, ale jego rząd zawodzi w najważniejszych dla Polaków kwestiach (fot. PAP/Tomasz Gzell)
Ucieczka podejrzanych o dywersję na Białoruś, opieszałość służb i policji oraz informacyjny szum. Chaos i niekompetencja. Trudno czuć się bezpiecznie w obliczu aktów sabotażu, które miały miejsce w ostatnich dniach w Polsce. Służby Tuska zawiodły, ale wciąż jeszcze można wyciągnąć jakieś wnioski na przyszłość.
Polska

Bratobójcza walka w Koalicji Obywatelskiej! Zatopią swoją koleżankę?

opublikowano:
Wesoło uśmiechnięty minister MSWiA Marcin Kierwiński. Wspaniały śmiech, szczególnie w czasie, kiedy atakują nas nasłani przez Rosję sabotażyści
Marcin Kierwiński jeszcze może spać spokojnie (fot. wPolsce24)
Tereny popowodziowe wciąż czekają na obiecaną pomoc. Ich brak powinien zatopić niejednego niesolidnego urzędnika. Ale w przypadku koalicji 13 grudnia rządzą inne zasady. I dlatego mamy do czynienia z bratobójczą walką wśród polityków Koalicji Obywatelskiej. Radni KO powiatu kłodzkiego żądają odejścia wspieranej do tej pory przez nich starosty Małgorzaty Jędrzejewskiej-Skrzypczyk. Powód? Brak całkowitego posłuszeństwa rządowi Tuska.
Polska

Na miejsce Polaków chcą zatrudniać ludzi z Afryki i z Azji? Trwa drugi dzień strajku w fabrykach Valeo

opublikowano:
W zakładach Valeo w Chrzanowie, Trzebini i Mysłowicach rozpoczął się bezterminowy strajk generalny, w którym uczestniczy około 300 pracowników. Pracownicy odeszli od maszyn, co spowodowało częściowe wstrzymanie produkcji i znaczne zakłócenia w funkcjonowaniu fabryk. Strajk trwa na wszystkich trzech zmianach: porannej, popołudniowej i nocnej. Protest jest eskalacją sporu zbiorowego trwającego od miesięcy i poprzedziły go m.in. dwugodzinne strajki ostrzegawcze oraz blokady dróg. Związkowcy z Wolnego Związku Zawodowego Sierpień '80 zapowiadają, że protest potrwa aż do osiągnięcia porozumienia z zarządem firmy Valeo.
(fot. materiały przesłane przez strajkujących)
Trwa drugi dzień protestów załogi w zakładach Valeo w Chrzanowie, Trzebini i Mysłowicach. Bezteminowy strajk generalny rozpoczął się 20 listopada, według protestujących uczestniczy w nim około 300 pracowników. Załoga na produkcji odeszła od maszyn, a jak słyszymy od przedstawicieli związków, firma na ich miejsce ściągnęła pracowników biurowych.
Polska

Te praktyki naprawdę szokują! Protestujący w fabrykach Valeo domagają się godnej pracy, a pracodawca nasyła na nich policję

opublikowano:
Relacja ze straju w fabryce Valeo na antenie telewizji wPolsce24.tv
(fot. wPolsce24.tv)
Trwa drugi dzień strajku generalnego w fabrykach Valeo w Małopolsce. Ludzie strajkują, bo - jak twierdzą - wyczerpali już wszystkie inne próby znalezienia rozwiązania swojej tragicznej sytuacji. Tymczasem zarząd nie podejmuje dialogu i wysyła policję do protestujących. Ci mówią wprost: - Dziękujemy, że jest tutaj wasza telewizja, bo już dawno by nas przegoniono i zastraszono!