UJAWNIAMY. Szczegóły śledztwa w sprawie korupcji przed wyborami prezydenckimi. Prokuratura bada działania kolegi Tuska

Śledztwo w sprawie działań Romana Szełemeja prowadzi prokuratura w Wałbrzychu. Włodarz miasta został już przesłuchany w charakterze świadka. Nikomu nie przedstawiono dotąd żadnych zarzutów.
Śledztwo dotyczy łapownictwa wyborczego
- Przedmiotowe śledztwo dotyczy usiłowania udzielenia przez funkcjonariusza publicznego w dniu 30 maja 2025 roku w Wałbrzychu, woj. dolnośląskie, korzyści majątkowej osobom uprawnionym do głosowania, aby skłonić je do głosowania w określony sposób poprzez zapowiedź o możliwości udostępnienia darmowych biletów wstępu na teren Zamku Książ, tj. o przestępstwo z art. 13 § 1 k.k. w zw. z art. 250a § 2 k.k – poinformował nas Mariusz Pindera, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.
- Zostało wszczęte w dniu 18 lipca 2025 r. z uwagi na uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa wymagające wyjaśnienia w drodze postępowania karnego – podkreślił prokurator Pindera.
Artykuł 250a kodeksu karnego dotyczy łapownictwa wyborczego. Przewiduje on karę do 5 lat więzienia dla osoby, która „udziela korzyści majątkowej lub osobistej osobie uprawnionej do głosowania, aby skłonić ją do głosowania w określony sposób lub za głosowanie w określony sposób”.
Akcja "profrekwencyjna" w Wałbrzychu
Przypomnijmy, że w czasie tegorocznej kampanii prezydenckiej samorządy w Wałbrzychu i Wrocławiu (woj. dolnośląskie) urządziły rywalizację o lepszy wynik frekwencji w drugiej turze wyborów. Tak samo robiło wiele innych miast i miasteczek rządzonych przez ludzi Platformy Obywatelskiej.
„Prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej poczuł się zawiedziony frekwencją w swoim mieście w trakcie I tury – była ona znacznie niższa, niż podczas wyborów parlamentarnych w 2023 roku. Wraz z kolegami-samorządowcami z Wrocławia Szełemej wpadł więc na „genialny” pomysł, by podkręcić wynik w tradycyjnie pro-platformerskich miastach. Jeśli w drugiej turze wyższą frekwencję uzyska Wałbrzych, mieszkańcy tego miasta za darmo wejdą do wrocławskiego zoo. Jeśli wygra Wrocław, wrocławianie wejdą bezpłatnie na Zamek Książ” – pisaliśmy w maju na łamach naszego portalu.
Prawdziwą burzę wywołały jednak słowa Szełemeja z wywiadu dla TV Wałbrzych.
- Jeśli jest tak, że przegramy (czyli w Wałbrzychu będzie niższa frekwencja, niż we Wrocławiu – przyp. red.), ale za to wygra kandydat demokratyczny, bo za takiego uważam Rafała Trzaskowskiego, to będę szczęśliwy i mogę nawet dwa dni darmowego wejścia dla wrocławian dać – zapowiedział prezydent Wałbrzycha.
„Zamek Książ jest własnością gminy Wałbrzych. Zarządza nim spółka komunalna, która zarabia na biletach. Oddając je za darmo z okazji zwycięstwa Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydent narazi miasto na straty” – pisaliśmy na wPolsce24.
Zawiadomienia o przestępstwie
Sprawa miała dalszy ciąg. O złożeniu zawiadomienia o przestępstwie w sprawie Szełemeja poinformował w mediach społecznościowych biznesmen Radosław Tadajewski. Okazuje się, że nie był on jedyny.
- Postępowanie zostało wszczęte wskutek złożenia zawiadomienia o przestępstwie przez dwie osoby fizyczne (niezależnie od siebie), z których jedna jest reprezentowana przez profesjonalnego pełnomocnika – poinformował nas prokurator Mariusz Pindera.
Jak ujawnił dziennikarz Marcin Torz Roman Szełemej był już przesłuchiwany przez policję, która wykonuje czynności na zlecenie prokuratury. Jeśli śledczy przedstawią mu zarzuty a sąd udowodni winę, prezydentowi Wałbrzycha grozi 5 lat więzienia.
Koledzy z Platformy
Roman Szełemej cieszy się szczególnymi względami lidera Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska. W 2021 roku Tusk poparł prezydenta Wałbrzycha w wyborach na szefa dolnośląskiej PO (ku zdziwieniu wszystkich Szełemej przegrał z Michałem Jarosem). Szef PO bronił też Szełemeja po tym, jak został on zwolniony z wałbrzyskiego szpitala, gdzie pracował jako kardiolog, inkasując za to ponad 400 tys. złotych.
- Roman Szełemej. Jest lekarzem. Samorządowcem. Harującym jak wół dla swojego ukochanego Wałbrzycha i swoich pacjentów. Jest z Platformy. Jest przyzwoitym człowiekiem. Każdy z tych powodów wystarcza, żeby PiS chciał go zniszczyć. Więc zaczęli. Ale nie mają szans - przekonywał wówczas Tusk.
źr. wPolsce24