Polska

„Nie mam powodów do wstydu”. Rzecznik Siemoniaka z dumą przyznaje, że był ormowcem

opublikowano:
Jacek Dobrzyński jest dumny ze swojej przeszłości, wbrew historii i społeczeństwu
Jacek Dobrzyński jest dumny ze swojej przeszłości, wbrew historii i społeczeństwu (Fot. Fratria)
Wpis Jacka Dobrzyńskiego, rzecznika ministra koordynatora służb specjalnych Tomasza Siemoniaka, wywołał gwałtowną reakcję w sieci. Dobrzyński opisał swoją przeszłość związaną z ochotniczą rezerwą milicyjną, przedstawiając ją jako powód do dumy. Dla wielu komentatorów to jednak nie jest niewinny epizod z młodości, lecz przypomnienie działalności ORMO – formacji w PRL powszechnie znienawidzonej i symbolizującej lojalność wobec aparatu represji.

W swoim wpisie Jacek Dobrzyński przedstawia się  jako ofiara „dzikiej nagonki” ze strony "środowisk związanych z Sławomirem Cenckiewiczem". To oczywiście pokłosie skandalicznej publikacji "Gazety Wyborczej", w której ujawniono tajne dane o lekach, jakie miał przyjmować szef BBN.

Gdy Dobrzyński zajął ostre stanowisko wobec Cenckiewicza, przypomniano mu mało chwalebną przeszłość.

Okazało się jednak, że rzecznik Tomasza Siemoniaka jest z niej bardzo dumny. Dobrzyński przywołując działalność w Młodzieżowej Służbie Ruchu oraz później jako społeczny inspektor ruchu drogowego, funkcjonujący w strukturach ochotniczej rezerwy milicyjnej, zapewnia: „nikomu krzywdy nie zrobiłem i nie mam powodów do wstydu”.

Problem polega na tym, że w tej opowieści brakuje jednego kluczowego elementu: czym naprawdę była ORMO i jak była postrzegana przez społeczeństwo w schyłkowym PRL-u.

Najbardziej znienawidzona organizacja

Faktycznie Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej w strukturze wojewódzkiej (rozczłonkowanej jeszcze terytorialnie – formalnie według podziału administracyjnego Polski, a w rzeczywistości wedle struktury PZPR) dzieliła się na tzwOddziały Zwarte (OZ ORMO) i Brygady Ruchu Drogowego - i to do przynależności do tej właśnie struktury przyznaje się nasz bohater.

ORMO nie była jednak niewinną organizacją „dbającą o porządek”. Przez dekady była symbolem donosicielstwa, represji i współpracy z aparatem przemocy państwa komunistycznego. ORMO-wcy brali udział w tłumieniu protestów, zastraszaniu opozycji, „zabezpieczaniu” manifestacji, a często także w zwykłym gnębieniu obywateli – z poczuciem bezkarności i ideologicznym zapałem.

Co istotne, rok 1986, kiedy to Dobrzyński wstąpił w szeregi ORMO, co z kolei ujawniła na X dziennikarka Dorota Kania, nie był czasem niewiedzy ani „dziecięcej naiwności”. To był moment, gdy ORMO było już formacją całkowicie skompromitowaną, powszechnie znienawidzoną i jednoznacznie kojarzoną z represyjnym państwem. Każdy, kto do niej wstępował w drugiej połowie lat 80. XX wieku, robił to świadomie, wiedząc, czym ta struktura jest i kogo reprezentuje.

Dlatego dzisiejsze przedstawianie tej przeszłości jako powodu do dumy – albo choćby jako neutralnego epizodu biograficznego – musi budzić sprzeciw. Nie dlatego, że ktoś „poluje” na życiorysy, lecz dlatego, że relatywizowanie roli ORMO jest zwyczajnym fałszowaniem historii.

ORMO jeszcze nikt się nie chwalił

Nikt nie kwestionuje, że Dobrzyński mógł później pracować w policji czy zajmować się bezpieczeństwem ruchu drogowego. Ale fakt, że dziś – jako wysoki urzędnik państwowy – próbuje rozmywać znaczenie przynależności do jednej z najbardziej pogardzanych formacji PRL, jest co najmniej niepokojący. 

W III RP przez lata obowiązywała niepisana zasada: nie chwalimy się ORMO. Bo była to struktura stojąca po złej stronie historii. Próba jej wybielania – nawet pośrednia – mówi więcej o dzisiejszych standardach debaty publicznej niż o samych wydarzeniach sprzed czterech dekad.

źr. wPolsce24 za X/Jacek Dobrzyński

Polska

Napadał na seniorki i kradł im torebki. Policjanci zatrzymali recydywistę, grozi mu długoletnie więzienia

opublikowano:
Zatrzymany przez warszawskich policjantów 45-letni mężczyzna. Napadał na seniorki i kradł im torebki
Szarpnął tak, że seniorka przewróciła się na ziemię (fot. Policja,gov)
Warszawscy policjanci zatrzymali złodzieja, który wyrwał seniorce torebkę. Okazało się, że to nie było pierwsze takie przestępstwo w jego wykonaniu.
Polska

Koniec ustępstw. "Wspieramy, ale wymagamy". Nawrocki stawia warunki Zełenskiemu przed spotkaniem w Warszawie

opublikowano:
nawrocki ukraina
Dotychczasowe relacje polsko-ukraińskie wchodzą w nową fazę. Cztery dni przed wizytą Wołodymyra Zełenskiego w Warszawie, prezydent Karol Nawrocki stawia sprawę jasno: „Wspieramy, ale wymagamy”.
Polska

„Mój paszport nadal jest ważny”. Zbigniew Ziobro kpi z decyzji władz

opublikowano:
Zbigniew Ziobro reaguje na decyzję Wojewody Mazowieckiego dotyczącą paszportu
Decyzja Wojewody Mazowieckiego o unieważnieniu paszportu Zbigniewa Ziobry wywołała burzę. Były minister sprawiedliwości i poseł PiS odniósł się do sprawy w programie Bez Pardonu. - Prawo w Polsce jasno mówi, że decyzja administracyjna nabiera mocy dopiero po doręczeniu. Do tego momentu paszport jest ważny – przekonywał gość telewizji wPolsce24.
Polska

Ujawniamy kulisy napięć w PiS. Ważny telefon Jarosława Kaczyńskiego, Kurski podjął decyzję w sprawie głośnego wpisu

opublikowano:
napięcia w PiS
Telewizja wPolsce24 informuje o kulisach napięć w Prawie i Sprawiedliwości (Fot. wPolsce24)
Jak ustaliła telewizja w Polsce24, doszło do telefonicznej rozmowy między Mateuszem Morawieckim a Jarosławem Kaczyńskim w sprawie ostatnich napięć w PiS. Jednocześnie polityk tej partii Jacek Kurski skasował wpis, w którym ostro krytykował byłego premiera.
Polska

Senator Grzegorz Bierecki w walce o pamięć zamordowanych robotników: pamiętajmy, kto ich mordował!

opublikowano:
Senator Grzegorz Bierecki przemawia w Senacie i mówi o zbrodni na Wybrzeżu
Senator Grzegorz Bierecki o zbrodni na Wybrzeżu (fot. wPolsce24)
To już równo 55 lat, od dramatycznych wydarzeń, które miały miejsce na Wybrzeżu. 17 grudnia 1970 wojsko i milicja otworzyły ogień do strajkujących gdyńskich robotników. Dziś Senat postanowił uczcić pamięć o zamordowanych specjalną uchwałą. Senator Grzegorz Bierecki chciał, by wybrzmiała ona głośno i wyraźnie.
Polska

Przemoc w kaszubskim przedszkolu! Dzieci zamykane w szatni i bez dostępu do toalety! Rodzice przerażeni!

opublikowano:
Dzieci w pomorskim przedszkolu miały być dręczone przez opiekunki. Redaktor Rafał Jarząbek przed budynkiem przedszkola i szkoły w Gołubiu w gminie Stężca
Dzieci w pomorskim przedszkolu miały być dręczone przez opiekunki (fot. wPolsce24)
Telewizja wPolsce24 dotarła do szokującego procederu, który miał mieć miejsce w przedszkolu w kaszubskim Gołubiu w gminie Stężyca. Świadkowie mówią o przemocy - opiekunki miały stosować nieadekwatne i surowe kary wobec dzieci. Rodzice informują, że dzieci były zamykane w szatniach lub klasach, czasami pozbawione dostępu do toalety, co prowadziło do załatwiania potrzeb fizjologicznych pod siebie.