Internauci winni afery KPO? Tak twierdzi rząd, nazywając Polaków "aferzystami"

Jachty, dotacje na solaria, pieniądze na klub swingersów – Polska jest wściekła na wielką aferę KPO. Pieniądze z tej unijnej pożyczki poszły na zupełnie kuriozalne projekty, w części trafiając do biznesów powiązanych z władzą.
Jest afera, ale jej nie ma
Odpowiedzialna za dotacje minister funduszy i rozwoju regionalnego Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz wstrzymała dziś wypłacanie środków. Przyznała, że Polacy mają być prawo oburzeni. Za chwilę jednak zaczęła z pasją tłumaczyć, że właściwie żadnej afery nie ma a wszystkiemu winni są internauci, którzy sprawdzają, na co idą ogromne pieniądze z KPO i śmią przeciwko protestować przeciwko skandalicznym dotacjom.
Protestujesz? Jesteś aferzystą!
- Wokół tego pojawiła się grupa twitterowych, netowych, nazwałabym to aferzystów, którzy rozkręcają antyunijną, antyfunduszową hecę z ogromną szkodą dla samego projektu, jak i beneficjentów – tłumaczyła podczas wtorkowej konferencji prasowej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
- Mamy teraz bardzo dużo sygnałów od zupełnie niewinnych beneficjentów, którzy nagle stali się obiektem linczu internetowego tylko dlatego, że dostali dotację z funduszów europejskich. To jest bardzo szkodliwe, to jest niedobre, to jest paraliżujące urzędników, paraliżujące i stygmatyzujące beneficjentów – dodała.
Teoria spiskowa
Pełczyńska-Nałęcz insynuowała również, że za społecznym oburzeniem na działania rządu ktoś stoi.
- Mam wrażenie, że jest to zorganizowana, bardzo nieodpowiedzialna i zła akcja polityczna, która ma na celu uderzenie w fundusze europejskie, w naszą obecność w Unii Europejskiej – powiedziała.
źr. wPolsce24