Rosyjskie prowokacje w Polsce. Służby ukrywają skalę incydentów

Kilka dni temu wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk mówił, że Polska jest na „początku kolejnego etapy wojny hybrydowej”. Przypomniał, że w ciągu ostatniego roku na Morzu Bałtyckim doszło do kilku rosyjskich prowokacji.
- Jeżeli chodzi o rzeczy na Bałtyku, mówimy w ciągu ostatniego roku de facto o trzech–czterech przypadkach tego typu. Ale w związku z tym, że kolejne jednostki pływające są kwalifikowane przez Unię Europejską na listę floty cieni, to możemy spodziewać się, że tych incydentów będzie więcej – powiedział Tomczyk.
W poniedziałek w rozmowie z Radiem Zet do sprawy odniósł się koordynator służb specjalnych. Tomasz Siemoniak mówił o skali rosyjskich prowokacji w Polsce. Dodał, że opinia publiczna nie jest informowana o każdym przypadku.
- Są kolejne incydenty, kolejne prowokacje. Na szczęście ludzie nie wiedzą o bardzo wielu rzeczach, o działaniach naszych służb, różnych udaremnianych akcjach – powiedział Siemoniak.
Polityk wyjaśnił, że w związku z tymi przypadkami zatrzymano już kilkanaście osób. Wielu z nich zostało deportowanych z Polski, a jedną osobę osądzono. Doprecyzował, że w działania skierowane przeciwko rosyjskim prowokacjom zaangażowane są służby z Czech, Litwy, Niemiec i Stanów Zjednoczonych.
źr. wPolsce24 za Radio Zet