Przeciek z prokuratury w sprawie ponownego liczenia głosów. Wyniki mogą być gwoździem do kilku politycznych trumien

Bodnarowcy, o czym mówi sam minister sprawiedliwości, finiszują już z akcją ponownego przeliczania głosów z 249 komisji w całym kraju. Wytypowali je profesorowie Jacek Haman i Adam Torój. Ze sporządzonej przez nich opinii wynikało, że w każdej z nich mogło dojść do pomyłek albo celowego sfałszowania wyborów. Naukowcy podkreślali, że ich zdaniem nie ma mowy o wpływie ewentualnie źle policzonych głosów na wynik wyborów – mowa była o maksymalnie 18 tysiącach takich głosów a Karol Nawrocki wygrał przewagą blisko 370 tysięcy.
Mikroskala
Okazuje się jednak, że nawet przewidywania Hamana i Torója były zdecydowanie zawyżone. Realna skala pomyłek, jak wynika z informacji podanych przez Gazetę Wyborczą, jest jeszcze mniejsza.
- To jest mikroskala w stosunku do tego co było w ekspertyzach. Spodziewaliśmy się tysięcy przypadków, a jest dużo mniej – stwierdził anonimowy rozmówca GW.
Nie ma więc setek tysięcy głosów „ukradzionych” Rafałowi Trzaskowskiemu, nie ma kilkunastu tysięcy głosów źle przypisanych, nie można nawet – jeśli wierzyć Wyborczej – liczyć ich w tysiącach.
We wtorek koniec tej kompromitacji?
Narrację o „sfałszowanych wyborach” a przynajmniej „bardzo poważnych nieprawidłowościach” snuli m.in. Roman Giertych, Donald Tusk czy sam prokurator generalny Adam Bodnar.
Ponowne przeliczanie głosów było dość poważną operacją logistyczną. Dane spływają z 11 Prokuratur Regionalnych. Raport podsumowujący kompromitującą władzę akcję ma być przedstawiony w najbliższy wtorek.
źr. wPolsce24 za Gazeta Wyborcza