Polska

Potomka polskiego zesłańca urzędnicy odsyłają do Rosji, bo jego wiedza o Polsce jest "zbyt encyklopedyczna". Przyjmujemy tysiące migrantów, a repatriantów odsyłamy

opublikowano:
Polskie urzędy konsekwentnie stawiają wysokie wymagania repatriantom o polskich korzeniach, jednocześnie systemowo umożliwiając napływ dziesiątek tysięcy migrantów z państw islamskich. Przykład Walerego Rukosueva, potomka zesłańców z Azjatyckiej części Rosji, unaocznia, jak niewystarczające okazuje się nawet udokumentowanie polskiego pochodzenia i realnej próby osiedlenia się w kraju przodków.
(fot. archiwum prywatne/pixabay)
Polskie urzędy konsekwentnie stawiają wysokie wymagania repatriantom o polskich korzeniach, jednocześnie systemowo umożliwiając napływ dziesiątek tysięcy migrantów z państw islamskich.

Historia Walerego Rukosujewa, którego dziadek od strony matki został zesłany - z powodu polskiego pochodzenia - do azjatyckiej części Rosji, unaocznia, że udokumentowanie pochodzenia i wykazanie realnej chęci osiedlenia się w kraju przodków to za mało, żeby uzyskać pozwolenie na stały pobyt w Polsce

Pokazuje też, jak trudno przejść przez urzędowe sito, które zastawiono na ludzi, których polskie korzenie są oczywiste.

Urzędnicy szukają związków z polskością”

Po tym, kiedy opisaliśmy przedstawiony przez senatora Grzegorza Biereckiego projekt ustawy repatriacyjnej, która ma ułatwić powrót do kraju Polakom, na adres naszej redakcji trafiły historie, które pokazują, z jakimi trudnościami muszą się obecnie zmagać repatrianci, którzy starają się w Polsce o stały pobyt.

Jedną z nich jest sprawa Walerego Rukosujewa (używamy tu spolszczonej formy imienia i nazwiska mężczyzny, który zgodnie z dokumentami nazywa się Valerii Rukosuev), który stara się o pozwolenie na stały pobyt w Polsce

Bezskutecznie, bo kolejne urzędy, w tym Mazowiecki Urząd Wojewódzki i Szef Urzędu ds. Cudzoziemców, odmówiły mu prawa pobytu stałego, powołując się na subiektywne i nieprecyzyjne kryteria dotyczące „związków z polskością”. 

Jednocześnie Walery nie uniknął arbitralnych ocen swojej znajomości tradycji, języka i historii, a jego osobiste zaangażowanie oraz próby integracji nie przekonały urzędników.

Wszystko pomimo dokumentów, które potwierdzały polską narodowość jednego z przodków mężczyzny (dziadek ze strony matki). Pomimo umowy najmu lokalu w Warszawie i pomimo rozpoczętej nauki w szkole zawodowej w Polsce. Pomimo konta bankowego i kilkudziesięciu faktur pokazujących, że mężczyzna tu żyje i funkcjonuje od dawna.

Na stałe nie zostanie, bo urzędnicy odsyłają go do Rosji.

„Znajomość Polski jest wyłącznie encyklopedyczna"

Walery, podobnie jak inni potomkowie Polaków ze Wschodu, musiał przejść przez wieloetapowe postępowania, często z odległą perspektywą na rozstrzygnięcie.

- Walery przyjechał do Polski ponad rok temu. Mimo potwierdzonego polskiego pochodzenia, jego dziadek był represjonowany i zesłany na Syberię, nie mógł legalnie podjąć pracy. Jego status cudzoziemca potwierdza rosyjski paszport opatrzony czerwoną pieczątką, oznaczającą złożenie wniosku o stały pobyt w Polsce właśnie na podstawie polskiego pochodzenia. Niestety, rosyjskie władze nie przyjmują już wniosków od polskich repatriantów, co powoduje, że wielu z nich uwięzionych jest w błędnym kole niepewności i biurokratycznych barier - opisuje tę historię Maksymilian Rymkiewicz, który pomaga polskim repatriantom w sprawach urzędowych.

To on skontaktował się z naszą redakcją i pokazał nam wszystkie dokumenty. M.in. np. rosyjski paszport, którym posługuje się mężczyzna starający się o pozwolenie na stały pobyt. 

Od razu wyjaśnijmy kwestię, która z pewnością przy tego typu historiach będzie się pojawiać. Skąd pewność, że w taki sposób nie będą swojego pobytu w Polsce legalizować osoby, które będą realizować zadania dla Federacji Rosyjskiej?

- Tu nie ma takiego niebezpieczeństwa. Ten mężczyzna został sprawdzony przez służby. Dziś walczy o swoje życie i godne warunki bytowe. Nie może legalnie pracować ani mieszkać w Polsce, mimo deklaracji chęci integracji i budowania nowego życia tutaj, państwo zamierza go deportować do Rosji. Urzędnicy uznali, że jego znajomość Polski jest wyłącznie encyklopedyczna, co jest zarzutem zupełnie niezrozumiałym wobec okoliczności jego historii i realiów, w których się wychował. Aktualnie ma 28 dni na opuszczenie kraju. Człowiek polskiego pochodzenia, znający historię i kulturę Polski, zdeterminowany, aby tu żyć i zakładać rodzinę, staje się ofiarą niejasnych i surowych przepisów oraz urzędniczej bezduszności - rozwiewa wątpliwości Rymkiewicz.

Trudna ścieżka dla repatriantów

W istocie, w dokumentach przesłanych na adres redakcji, które sygnowane są m. in. przez szefa urzędu ds. cudzoziemców, pojawia się uwaga, iż w czasie rozmowy z urzędnikami ubiegający się o zezwolenie na pobyt stały mężczyzna posługiwał się jedynie „encyklopedyczną" wiedzą o Polsce. 

Miał między innymi wyrecytować 4 zwrotki hymnu Rzeczypospolitej, co urzędnicy uznali za przesłankę niewystarczającą do pozytywnej weryfikacji jego „związku z polskością".

Uznano, że musiał przygotować się do spotkania i dlatego nauczył się hymnu na pamięć. Podobnie negatywnie zweryfikowano jego opowieść o związkach z polskimi tradycjami i przekaz o chrześcijańskich zwyczajach i świętach, w których mężczyzna uczestniczył. Nie dlatego, żeby powątpiewano w ich prawdziwość, ale zasugerowano, że... być może był to opis uroczystości prawosławnej, a nie katolickiej.

Nie było też pewności, że opowieści o tym, iż dziadek słuchał piosenek Anny German, można uznać za wystarczający związek z polskością. Wszystko dlatego, że German - przypominają urzędnicy - była „urodzoną w Uzbekistanie polską piosenkarką śpiewającą również po rosyjsku i niezwykle popularną w b. ZSRR ze względu na unikalny głos i talent ceniony także innych krajach".

Nie zrobiła na polskich urzędnikach wrażenia także wiedza o polskiej kinematografii, bo - jak komentują - „(...) trudno (...) uznać obejrzenie filmu Vabank, Znachor, podobnie zresztą jak słuchanie piosenek Anny German, za element poświadczający posiadanie związków z polskością i rzeczywiste odczuwanie polskiej tożsamości narodowej".

Jednocześnie przyznają, że starający się o stały pobyt mężczyzna ma wiedzę o polskich świętach państwowych, zna też ważne daty z naszej historii:

- Cudzoziemiec wykazał się też znajomością polskich świąt państwowych, o które był pytany, zaznaczając że z okazji Święta Wojska Polskiego był na paradzie, a także potrafił trafnie wskazać 4 organizacje międzynarodowe, do których należy Polska. Poprawnie opisał też polską flagę i godło, znał tytuł i autora polskiego hymnu oraz wyrecytował jego treść - czytamy w dokumencie sygnowanym przez szefa urzędu ds. cudzoziemców.

Dokumencie, przypomnijmy, odmawiającym prawa do stałego pobytu w Polsce. Formalnie było to odrzucenie odwołania od decyzji Wojewody Mazowieckiego, który nie wydał mężczyźnie zezwolenia na stały pobyt na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. 

W dokumentach widać wyraźnie, iż urzędnicy, nie mając ustawowego katalogu wymagań, bardzo arbitralnie interpretują pojęcie „związków z polskością", każdorazowo żądając udowodnienia znajomości języka, kultury i kultywowania rodzinnych tradycji w sposób niedostępny dla ludzi wychowanych w realiach sowieckich czy postsowieckich. 

– Nie ma takiej podstawy w prawie, gdzie byłoby na przykład napisane jaka wiedza powinna być. Sprawdzanie tego związku z Polską jest dosyć karkołomnym zadaniem – mówi w rozmowie z nami M. Rymkiewicz. 

Opisuje też, iż z jego praktyki wynika, iż procedury udzielania zezwoleń repatriantom przeciągają się miesiącami, a legalni pracownicy, płacący podatki, zostają zepchnięci do szarej strefy bądź zmuszeni do wieloletniego czekania.

Szeroka furtka dla migrantów z krajów islamskich

Tymczasem statystyki jasno pokazują, że Polska w ostatnich trzech latach przyjęła dziesiątki tysięcy migrantów z państw islamskich.

Według raportów NIK oraz analiz medialnych, w okresie 2023–2025 do Polski trafiło rokrocznie 30–40 tysięcy obywateli z krajów muzułmańskich, głównie z Turcji, Uzbekistanu, Indonezji i Kazachstanu. 

W latach 2021–2023 wydano blisko 174 tysiące wiz dla migrantów z krajów określanych jako muzułmańskie lub afrykańskie. 

Najnowsze dane za 2024 i 2025 rok wskazują, że trend ten się utrzymuje.

- Trudno nam to zrozumieć i trudno mówić o tym bez uczucia smutku. Nasi rodacy nie dostają zezwolenia na pobyt w ojczyźnie ich przodków,  a w międzyczasie Polska otwiera szeroko drzwi dziesiątkom tysięcy migrantów z krajów afrykańskich i Ameryki Południowej, którzy – według raportów – w dużej mierze nie chcą się integrować, nie przyjmują polskiej kultury, nie znają historii kraju. To jednak nie przeszkadza im w nabywaniu zezwoleń na pracę i legalnym osiedlaniu się - komentuje, nie bez racji, Rymkiewicz, który sam jest potomkiem polskich repatriantów z Białorusi. 

Nierówność systemowa?

Fakty są takie, iż polskim repatriantom urzędy odmawiają powrotu do ojczyzny, powołując się na niepoliczalne i uznaniowe deficyty tradycji czy języka.

Jednocześnie procedury migracyjne dla przybyszów z krajów o odmiennym kręgu kulturowym bywają znacznie prostsze i zdecydowanie mniej zbiurokratyzowane.

Korzystają na tym dziesiątki tysięcy cudzoziemców z państw islamskich, których pobyt legalizowany jest poprzez zezwolenia na pracę bądź studia i którym nie stawia się wymogów znajomości polskiej kultury czy języka.

Niestety, dla Polaków ze Wschodu system przygotował bardzo drobiazgową procedurę weryfikacji “polskości”, w oparciu o arbitralne zasady. 

Przy okazji szeroko otwiera się na napływ migrantów spoza Europy Środkowej, legalizując ich pobyt w ramach systemu zezwoleniowego. 

Ta sprawa to z jednej strony indywidualny dramat mężczyzny, który za trzy tygodnie zostanie odesłany z powrotem do Federacji Rosyjskiej, gdzie najpewniej błyskawicznie trafi na front. 

Z drugiej zaś to kolejny dowód na to, że polska polityka migracyjna potrzebuje gruntownej reformy i uczciwego potraktowania rodaków wracających po pokoleniach wygnania, przy jednoczesnej jawności i kontroli napływu obcokrajowców.

źr. wPolsce24

 

Polska

„Mój paszport nadal jest ważny”. Zbigniew Ziobro kpi z decyzji władz

opublikowano:
Zbigniew Ziobro reaguje na decyzję Wojewody Mazowieckiego dotyczącą paszportu
Decyzja Wojewody Mazowieckiego o unieważnieniu paszportu Zbigniewa Ziobry wywołała burzę. Były minister sprawiedliwości i poseł PiS odniósł się do sprawy w programie Bez Pardonu. - Prawo w Polsce jasno mówi, że decyzja administracyjna nabiera mocy dopiero po doręczeniu. Do tego momentu paszport jest ważny – przekonywał gość telewizji wPolsce24.
Polska

Ujawniamy kulisy napięć w PiS. Ważny telefon Jarosława Kaczyńskiego, Kurski podjął decyzję w sprawie głośnego wpisu

opublikowano:
napięcia w PiS
Telewizja wPolsce24 informuje o kulisach napięć w Prawie i Sprawiedliwości (Fot. wPolsce24)
Jak ustaliła telewizja w Polsce24, doszło do telefonicznej rozmowy między Mateuszem Morawieckim a Jarosławem Kaczyńskim w sprawie ostatnich napięć w PiS. Jednocześnie polityk tej partii Jacek Kurski skasował wpis, w którym ostro krytykował byłego premiera.
Polska

Senator Grzegorz Bierecki w walce o pamięć zamordowanych robotników: pamiętajmy, kto ich mordował!

opublikowano:
Senator Grzegorz Bierecki przemawia w Senacie i mówi o zbrodni na Wybrzeżu
Senator Grzegorz Bierecki o zbrodni na Wybrzeżu (fot. wPolsce24)
To już równo 55 lat, od dramatycznych wydarzeń, które miały miejsce na Wybrzeżu. 17 grudnia 1970 wojsko i milicja otworzyły ogień do strajkujących gdyńskich robotników. Dziś Senat postanowił uczcić pamięć o zamordowanych specjalną uchwałą. Senator Grzegorz Bierecki chciał, by wybrzmiała ona głośno i wyraźnie.
Polska

Przemoc w kaszubskim przedszkolu! Dzieci zamykane w szatni i bez dostępu do toalety! Rodzice przerażeni!

opublikowano:
Dzieci w pomorskim przedszkolu miały być dręczone przez opiekunki. Redaktor Rafał Jarząbek przed budynkiem przedszkola i szkoły w Gołubiu w gminie Stężca
Dzieci w pomorskim przedszkolu miały być dręczone przez opiekunki (fot. wPolsce24)
Telewizja wPolsce24 dotarła do szokującego procederu, który miał mieć miejsce w przedszkolu w kaszubskim Gołubiu w gminie Stężyca. Świadkowie mówią o przemocy - opiekunki miały stosować nieadekwatne i surowe kary wobec dzieci. Rodzice informują, że dzieci były zamykane w szatniach lub klasach, czasami pozbawione dostępu do toalety, co prowadziło do załatwiania potrzeb fizjologicznych pod siebie.
Polska

Okrągły Stół znika z Pałacu Prezydenckiego. Nawrocki: „Dziś skończył się w Polsce postkomunizm”

opublikowano:
Pracownicy wynoszą Okrągły Stół z Pałacu Prezydenckiego.
Prezydent zdecydował o demontażu Okrągłego Stołu. (fot. wPolsce24)
Prezydent Karol Nawrocki zdecydował o demontażu Okrągłego Stołu i wyniesieniu go z Pałacu Prezydenckiego. - Oddajemy Okrągły Stół historii - powiedział prezydent i dodał: "Dziś skończył się w Polsce postkomunizm".
Polska

Lewicowo-liberalne elity triumfują po decyzji TSUE, która pozbawia państwo polskie suwerenności. Zaskakujące komentarze

opublikowano:
Komentarze po decyzji TSUE ws. polskiego TK
(fot. wPolsce24)
Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że polski Trybunał Konstytucyjny nie spełnia wymogów niezawisłego i bezstronnego sądu, ustanowionego uprzednio ustawą, z powodu nieprawidłowości w powołaniu trzech jego członków oraz prezesa.