Szokujące ustalenia portalu. Ofiary przestępstw nie dostaną pomocy, bo rząd Tuska rozlicza PiS

Z tego tekstu dowiesz się:
-
Od 1 stycznia wiele organizacji pozarządowych pomagających ofiarom przestępstw straci finansowanie z Funduszu Sprawiedliwości.
-
Powodem jest opóźnienie w rozstrzygnięciu konkursu w Ministerstwie Sprawiedliwości, który miał przedłużyć obowiązujący program wsparcia.
-
Program, wprowadzony za rządów PiS, przez cztery lata finansował pomoc prawną, psychologiczną i rehabilitacyjną dla ofiar przestępstw w całej Polsce.
-
Choć konkurs ogłoszono w lipcu, jego wyniki zostały przesunięte do 31 stycznia 2025 r., co oznacza co najmniej miesięczną lukę w finansowaniu.
-
Dla wielu organizacji środki z Funduszu Sprawiedliwości są jedynym źródłem utrzymania – bez nich nie mogą opłacać pracowników ani lokali.
-
Niebieska Linia IPZ już zapowiedziała zawieszenie działalności i wypowiedzenie umów najmu.
-
Opóźnienia nie wynikają z braku pieniędzy – na koncie Funduszu znajdują się setki milionów złotych.
-
Według resortu sprawiedliwości przyczyną są rozliczenia nieprawidłowości z czasów rządów Zbigniewa Ziobry oraz obawy urzędników przed odpowiedzialnością karną.
-
Ministerstwo nie przedstawiło rekomendacji, gdzie mają szukać pomocy osoby, które od stycznia zostaną jej pozbawione.
O tej szokującej sprawie poinformowała Wirtualna Polska. 31 grudnia kończy się wprowadzony za rządów PiSu czteroletni program, w ramach którego z Funduszu Sprawiedliwości finansowano w całym kraju organizacje non profit, fundacje czy stowarzyszenia, które niosły pomoc ofiarom przestępstw. Zapewniały im rehabilitację, pomoc prawników i psychologów itp.
Nie zdążyli
Ten program miał być przedłużony o kolejny rok. W lipcu rozpisano więc kolejny konkurs. Do końca września kilkadziesiąt organizacji zgłosiło, że chce kontynuować pomoc poszkodowanym. Wyniki konkursu miały być znane 6 grudnia. Jak zauważa Wirtualna Polska, to nieco późno, ale była szansa, że uda się podpisać na czas nowe umowy. Problem w tym, że dzień przed terminem rozstrzygnięcia na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości pojawiło się pismo, podpisane przez ministra Waldemara Żurka, w którym poinformował – nie zająknąwszy się słowem o powodach – że ocena wniosków pod względem formalnym i merytorycznym została przedłużona do 31 stycznia 2025.
Dla wielu organizacji to ogromny problem. Pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości są bowiem dla nich jedynym źródłem, z którego mogą finansować swoją działalność, pensje pracowników, koszty wynajmu lokalu itp. Decyzja Żurka oznacza, że nie dostaną ich co najmniej przez miesiąc. To znaczy, że nie będą mogły nieść pomocy, a wiele z nich może być zmuszone do zakończenia działalności.
W takiej sytuacji znalazła się m.in. Niebieska Linia IPZ, która poinformowała już na swoim Facebooku, że od stycznia przestaje udzielać wsparcia ofiarom przestępstw. Jej kierownik Maja Kuźnicz powiedziała WP, że musieli już wypowiedzieć umowy na wynajem lokali. Mamy duży zespół, ale specjaliści nam się wykruszą, gdy nie będziemy mogli działać – powiedziała. Przyznała, że nie wie, co będzie dalej. Rozmawiałam z wiceministrem sprawiedliwości i zapytałam go, gdzie mam przekierować osoby, którym obecnie pomagamy. Odpowiedział, że nigdzie, bo od stycznia nikt nie będzie działał – relacjonuje. Dodała, że wiele organizacji, które działały w ramach tego programu, po prostu przestaną istnieć.
Winne są "rozliczenia" PiSu
Jak zauważa WP, opóźnienia w tym konkursie nie są związane z brakiem pieniędzy. Opisując w czerwcu tragiczną sytuację finansową ośrodków wspierających dzieci – ofiary przemocy rówieśniczej, przemocy seksualnej itp. - jej dziennikarze ustalili, że na koncie Funduszu Sprawiedliwości jest ponad 425 mln złotych. Ministerstwo nie chce zdradzić, ile ich ma obecnie, ale najprawdopodobniej to wyższa kwota. Przez cały zeszły rok na realizację wszystkich ustawowych zadań wydano 100 mln zł, a od stycznia do kwietnia 2025 35 mln.
Co więc jest powodem opóźnień? Odpowiedź jest prosta – rozliczenia PiSu. Ministerstwem Sprawiedliwości kierował poprzednio Zbigniew Ziobro. Za jego rządów pieniądze z Funduszu przeznaczano nie tylko na organizacje, które niosą pomoc ofiarom przestępstw, ale także na radiowozy, wozy strażackie czy na wsparcie np. organizacji młodzieżowych. Sfinansowano z niego także zakup systemu Pegasus, który był używany za zgodą sądu do inwigilacji groźnych przestępców. Ministerstwo argumentowało wtedy, że te wydatki spełniają rolę w prewencji przestępczości, zgodną z ustawą z 2017 roku, ale obecny rząd uważa, że była to defraudacja.
Nie kryje tego wiceminister Sławomir Pałka, który w MS odpowiada za działanie funduszu. W rozmowie z WP powiedział, że praprzyczyną tych opóźnień są kontrole prowadzone w ostatnich latach w Funduszu przez NIK, KAS czy prokuraturę. Dodał, że płynące z nich wnioski sprawiły, że kryteria przyznawania pieniędzy zostały znacznie zaostrzone, a wszystkie wnioski, jakie wpłynęły na ten konkurs, miały błędy formalne i zostały zwrócone do poprawy. WP informuje jednak, że wiele organizacji, w tym Niebieska Linia, dalej ich nie otrzymało.
Urzędnicy boją się zarzutów
Minister przyznał także, że sami boją się tych rozliczeń. Kontrola formalnych przesłanek nie była dokonana w odpowiednim czasie. To częściowo wynikało z paraliżu decyzyjnego związanego z obawami o wykonywanie tych czynności przez urzędników. Proszę sobie wyobrazić, że część pana byłych kolegów z pracy ma teraz zarzuty za czynności, które pan ma teraz wykonywać – powiedział. Dodał, że nie chodzi tylko o zarzuty stawiane urzędnikom na najbardziej eksponowanych stanowiskach, ale też o te, które są stawiane szeregowym pracownikom ministerstwa, którzy np. nie sprawdzili statutów organizacji. Ja nie oceniam działań prokuratury, ale takie "szerokie" pójście sprawia, że kolejni urzędnicy pięć razy będą ten wniosek sprawdzać – podkreśla.
Wiceminister nie wie, co będzie dalej z organizacjami, które przez te „rozliczenia” nie mogą już nieść pomocy. Nie widzimy możliwości, żeby awansem, przed zakończeniem konkursu wypłacać jakieś środki. Dla mnie to jest wielkie nieszczęście, że organizacje tak duże i zasłużone mogą zostać bez wsparcia finansowego przez jakiś czas – powiedział. Zapytany o to, co stanie się z osobami, które z tego powodu zostaną pozbawione wsparcia, też nie wiedział. Być może są inne źródła finansowania przejściowego. Są samorządy, są donatorzy prywatni. Choć wiem, że to nie jest rozwiązanie – stwierdził dodając, że resort nie wydał żadnych rekomendacji co robić.
źr. wPolsce24 za WP.pl











