Skandal na sesji Rady Miasta w Warszawie. Nie było dyskusji o ruskim gazie, bo radni KO ją zakończyli, zanim się zaczęła
Tak bardzo boją się prawdy, że unikają dyskusji? Skandaliczna sytuacja podczas sesji Rady Miasta Stołecznego Warszawy. Choć na wniosek radnych PiS i Lewicy dopuszczono do obrad wniosek o dyskusję na temat omijania przez władze sankcji nałożonych na Federację Rosyjską, to już po kilku chwilach zniknął on z agendy. Stało się to za sprawą radnych Koalicji Obywatelskiej, którzy mając ogromną większość w Radzie, po wniosku przewodniczącego swojego klubu Janusza Szostakowskiego od razu zamknęli dyskusję na ten temat.
Oburzenia tym faktem nie kryją radni opozycji, którzy chcieli poznać szczegóły niefortunnej umowy miejskiej spółki.
O sprawie jako pierwsze poinformowała radna PiS Barbara Socha, była wiceminister rodziny i polityki społecznej.
- Kpina z demokracji na dzisiejszej sesji #RadaWarszawy. Punkt o informacji w sprawie ruskiego gazu w MZA. Przewodniczący klubu PO zabral glos jako pierwszy i ... zgłosił wniosek o zamknięcie dyskusji. Jak widać radni PO go poparli więc dyskusja się skończyła zanim się zaczęła - napisała Socha na portalu x.com.
Przypomnijmy, chodzi o sprawę, która budzi ogromne kontrowersje i uzasadnione obawy, że obecne władze Polski i stolicy mogą być infiltrowane przez rosyjskie służby. Decyzję o zdjęciu firmy z listy sankcyjnej wydało bowiem ministerstwo spraw wewnętrznych i administracji.
Warszawska afera z gazem od Rosjan
Jeszcze pod rządami PiS MSWiA nie chciało zgodzić się na taką transakcję, uznając ją za pozorną. Dopiero gdy władzę w resorcie objęli ludzie z PO, uznano, że sprzedaż za 3 zł firmy z majątkiem kilkuset milionów złotych jest uzasadniona i na pewno nie stanowi próby obejścia sankcji.
Firma, która dostarcza gaz dla warszawskich autobusów, była wcześniej objęta sankcjami w związku z powiązaniami z rosyjskim Gazpromem. Kilka tygodni temu Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) wykreśliło ją jednak z listy sankcyjnej. Decyzję podjęto po przejęciu spółki przez polskie podmioty, co miało rzekomo zapewnić jej niezależność od wcześniejszych właścicieli.
Z ustaleń Wirtualnej Polski, która jako pierwsza opisała tę sprawę wynika jednak, że okoliczności tej transakcji budzą poważne wątpliwości. Sprzedaż za 3 złote sugeruje, że może być to jedynie "zasłona dymna", a rzeczywista kontrola nad spółką wciąż może należeć do osób związanych z rosyjskim kapitałem.
Dlaczego warszawscy radni KO i sam prezydent Trzaskowski unikają tematu i nie chcą wyjaśnić sprawy, która bulwersuje miliony Polaków?
źr. wPolsce24 za x.com/@barbarasocha