Nawrocki ostrzega przed scenariuszem rumuńskim. Szef IPN ostro podsumował swoich przeciwników: "To terroryści polityczni na czele z Tuskiem"

Ostatnia prosta kampanii prezydenckiej Karola Nawrockiego przebiega pod znakiem ostrzeżeń przed konsekwencjami ewentualnego zwycięstwa jego konkurenta. Podczas spotkania z mieszkańcami Lubartowa kandydat wskazywał na sytuację w Rumunii jako przykład tego, co może czekać Polskę. W jego ocenie liberalna władza u naszego wschodniego sąsiada doprowadziła do przyspieszenia wdrażania unijnych rozwiązań, takich jak pakt migracyjny czy ograniczenia wolności słowa. Nawrocki przestrzegał, że podobny scenariusz może się ziścić w Polsce.
W swoich wypowiedziach kandydat ostro skrytykował obecny rząd, zarzucając mu świadome zaniedbywanie inwestycji w regionach wschodnich. Przypomniał, że za czasów Zjednoczonej Prawicy środki na rozwój infrastruktury trafiały również do takich województw jak Podlasie czy Podkarpacie. Dziś, jak podkreślił, projekty te są wstrzymywane ze względów politycznych, co jego zdaniem świadczy o marginalizacji dużej części kraju.
– To terroryści polityczni na czele z premierem Donaldem Tuskiem, mówią: "nie będziemy inwestować w Polskę wschodnią". Oni mają dwie Polski, a ja mam jedną Polskę i takim będę prezydentem – powiedział Karol Nawrocki.
Nawrocki wezwał wyborców do mobilizacji, podkreślając, że jego kandydatura jest odpowiedzią na politykę „mikromanii”, jak określił działania obecnej władzy. Zadeklarował, że jako prezydent będzie reprezentował całą Polskę, a nie jej wybrane regiony. Jego zdaniem nadchodzące wybory nie są jedynie walką o stanowisko, lecz o kształt państwa, jego niezależność i miejsce w Europie.
źr. wPolsce24 za Do Rzeczy