„Zastałem dramat”. Minister Żurek tłumaczy się z braku pomocy dla ofiar przestępstw i mocno uderza w Bodnara

Waldemar Żurek objął urząd ministra sprawiedliwości w lipcu 2025 roku. Jego bezpośrednim poprzednikiem był Adam Bodnar, który kierował resortem od grudnia 2023 roku przez ponad półtora roku. Gdy Żurek mówi dziś, że „to, co zastaliśmy w ministerstwie, było dramatem”, de facto uderza więc w rządy swojego koalicyjnego kolegi.
Trudno bowiem uznać, że przez 18 miesięcy nie było czasu ani możliwości, by przygotować ciągłość finansowania organizacji pomagających ofiarom przestępstw. Tym bardziej że – jak wynika z danych – pieniędzy w Funduszu Sprawiedliwości nie brakuje, a problemem nie jest kasa, lecz procedury i paraliż decyzyjny.
Cierpliwość zamiast pomocy
Minister w swoim wystąpieniu kilkukrotnie apeluje o cierpliwość. Zapewnia, że konkursy są prowadzone, procedury zaostrzono, a Fundusz ma być „uczciwy i transparentny”. Wspomina o 120 mln zł przeznaczonych dla organizacji pozarządowych i o stworzeniu 10 nowych etatów w departamencie obsługującym Fundusz.
Nie odpowiada jednak na kluczowe pytanie: co w tym czasie mają zrobić ofiary przestępstw, które od stycznia tracą dostęp do pomocy prawnej, psychologicznej i rehabilitacyjnej? Ministerstwo – podobnie jak wcześniej wiceminister sprawiedliwości Sławomir Pałka – nie wskazuje żadnych realnych alternatyw ani rozwiązań przejściowych.
Cierpliwość mają wykazać organizacje, które nie mają z czego zapłacić pracownikom i jak opłacić czynszów, oraz osoby, które często znajdują się w sytuacji kryzysowej i wymagają natychmiastowego wsparcia.
Uczciwość kontra rzeczywistość
Żurek podkreśla, że nowe zasady mają wyeliminować „firmy krzaki i oszustów”, a pieniądze mają trafiać wyłącznie do rzetelnych podmiotów. Problem polega na tym, że to właśnie sprawdzone, wieloletnie organizacje – jak Niebieska Linia IPZ – już zawieszają działalność, bo nie są w stanie przetrwać nawet miesięcznej luki finansowej.
W praktyce więc „porządkowanie” Funduszu odbywa się kosztem tych, którzy realnie pomagają, a nie tych, którzy w przeszłości mieli wykorzystywać system.
Symboliczny detal, który mówi wiele
Na marginesie nagrania uwagę zwraca jeszcze jeden szczegół: minister kilkukrotnie używa niepoprawnej formy językowej, mówiąc o „tą instytucję” i „tą sytuację”, zamiast poprawnego „tę instytucję” i „tę sytuację”.
To drobiazg, ale w kontekście całej sprawy nabiera znaczenia symbolicznego. Bo podobnie jak w języku – także w zarządzaniu Funduszem Sprawiedliwości coś się tu wyraźnie nie domyka.
Fundusz w naprawie, ofiary w próżni
Minister Żurek zapewnia, że Fundusz Sprawiedliwości zostanie naprawiony i że „kolejne miesiące pokażą”, iż procedury działają. Tyle że ofiary przestępstw nie funkcjonują w perspektywie miesięcy, lecz dni i tygodni.
A odpowiedzialność za to, że od 1 stycznia system pomocy się urywa, nie da się już zrzucić wyłącznie na rządy PiS. To problem, który dziś – niezależnie od narracji o „dramacie” – ma twarz obecnego Ministerstwa Sprawiedliwości.
źr. wPolsce24 za X/wp.pl











