Masowe protesty wyborcze zapchały Sąd Najwyższy. Czy Giertychowi uda się opóźnić zaprzysiężenie Karola Nawrockiego?

Prawda jest taka, że zdecydowana większość tych protestów to gotowce – identyczne druki, pisane według tego samego schematu. W praktyce oznacza to, że dla Sądu Najwyższego będą one potraktowane jako jeden protest. Tak, jeden. Tysiące podpisów pod tym samym dokumentem nie zmieniają jego treści ani wartości merytorycznej.
Pokarm dla fanatyków
Dlatego cała ta akcja – mimo swojego medialnego rozmachu i wywołanego efektu „poczty zapchanej do granic możliwości” – miała w gruncie rzeczy charakter symboliczny. Służyła przede wszystkim wzmożeniu emocji po jednej stronie politycznego sporu. Miała uruchomić mechanizmy oburzenia, podkreślić „niezgodę na wynik”, ale nie miała realnego wpływu na proces weryfikacji wyborów.
Co więcej, nawet jeśli SN zdecyduje się rozpoznać część protestów merytorycznie, będzie musiał ocenić, czy ewentualne nieprawidłowości miały wpływ na wynik wyborów. A to próg, którego dotychczasowe wnioski raczej nie przekraczają.
Można więc podsumować: spektakularna akcja, medialne zamieszanie, tysiące dokumentów – i żadnego przełomu. Zamiast realnej strategii prawnej, mamy polityczny happening z elementami sądowej papierologii.
Daleko do rekordu sprzed 30 lat
W tym miejscu warto przypomnieć, że kłamstwo jakiego dopuścił się Aleksander Kwaśniewski w czasie kampanii prezydenckiej w 1995 roku o swoim rzekomo wyższym wykształceniu doprowadziło do złożenia 593 238 protestów wyborczych! Jednak nawet tak imponująca liczba nie zrobiła wrażenia, bo wszystkie zdecydowana większość z nich dotyczyła tej samej sprawy "magistra" Kwaśniewskiego.
Wygląda na to, że - mimo skoordynowanej akcji i wielkiego wsparcia medialnego - zwolennikom rządu nie uda się opóźnić zaprzysiężenia prezydenta Karola Nawrockiego. Zaplanowano je na 6 sierpnia.
źr. wPolsce24 za Interia.pl