Kolejny wściekły atak na Karola Nawrockiego. Liberalne media oskarżają, a kandydat na prezydenta punktuje
W 2017 roku podczas piłkarskiego meczu Polska-Dania doszło do ataku duńskich policjantów na polskich kibiców. Jednym z zaatakowanych miał być gdański fanatyk Lechii Gdańsk Grzegorz Horodko - w trójmiejskim środowisku znany jako "Śledziu z Kamionki". To "wielokrotnie skazywany za m.in. pobicia gdański skinhead, powiązany z nielegalną międzynarodową organizacją neonazistowską Blood & Honour." - czytamy w artykule "Rz".
Dalej dziennik informuje, że Horodko miał zostać osadzony w areszcie, który opuścił m.in. na skutek interwencji Karola Nawrockiego, który według informatorów "Rzeczpospolitej" miał za niego poręczyć. Według autorów artykułów to dowód na powiązania obywatelskiego kandydata na prezydenta z trójmiejskim chuliganem.
Podczas konferencji prasowej, do tych oskarżeń odniósł się sam Karol Nawrocki, który wypunktował zadającego mu pytanie dziennikarza TVN24:
Chcę być precyzyjny w odpowiedzi na pana redaktora pytanie, więc proszę mi powiedzieć, czy chodzi o tego człowieka, który był blisko Donalda Tuska, i który był przez Jacka Karnowskiego zatrudniony w Urzędzie Miasta Sopotu jako działacz społeczny?
Choć dziennikarz, przez kilka minut próbował się wykręcić od sprecyzowania swojego pytania Nawrocki odpowiedział
- To już wyjaśniam. To człowiek [Grzegorz Hordko - przyp. red] zatrudniony w Urzędzie Miasta Sopotu przez pana Jacka Karnowskiego, człowiek, który miał bliskie relacje z panem premierem Donaldem Tuskiem. To człowiek, którego widziałem trzy razy w swoim życiu, co zresztą pisze w swoich mediach społecznościowych. Mam nadzieję, że pan redaktor to widział, że zna mnie bardzo słabo, epizodycznie, a Donalda Tuska bardzo dobrze i Jacka Karnowskiego bardzo dobrze. Jeśli chodzi o poręczenie, żeby była jasność, tu chcę być klarowny. Drodzy państwo, każdy polski obywatel, każdy polski kibic, każdy obywatel państwa polskiego, który będzie bity przez obcą policję, czy to duńską, czy brytyjską, czy ukraińską, czy niemiecką, będzie mógł liczyć na pomoc prezydenta Polski Karola Nawrockiego - wyjaśnił kandydat na prezydenta.
Strzał w Tuska i prezydenta Sopotu
Sprawa Grzegorz Horodko, już od dawna budziła zainteresowanie liberalnych mediów. Kilka tygodni temu, temat próbował podjąć TVN w "Superwizjerze". Jednak zarówno teraz w tekście "Rzeczpospolitej", jak i wcześniej w reportażu TVN nawet nie zająknięto się na temat, który podjął w swojej wypowiedzi Karol Nawrocki. Przypomnijmy zatem to, co pisaliśmy już wcześniej. W przeszłości "Śledziu" bardzo pozytywnie wypowiadał się o premierze Donaldzie Tusku.
Nic dziwnego, mężczyźni są sąsiadami, chodzili wspólnie na mecze Lechii, grali razem w piłkę.
Czy premier mógł mieć wiedzę o przestępczej działalności swojego znajomego?
To ważne pytanie, które niestety nie pada w reportażu TVN-u. Przypomnijmy więc, co o znajomości z premierem mówił przed laty Grzegorz Horodko.
- Cóż, pana Donalda miałem okazję poznać osobiście. Mieszkałem 20 metrów od niego. Grałem z nim w piłkę. Darzyłem go sympatią - relacjonował w wywiadzie dla "Głosu Koszalińskiego".
Kiedy indziej opisywał także kulisy imprez, w których mieli brać udział najbardziej prominentni politycy Platformy Obywatelskiej w Trójmieście. Chwalił się, że wspólnie z "Jackiem Karnowskim (byłym prezydentem Sopotu - przyp. red) wypił trochę wódy", a z "Donkiem Tuskiem morze piwa".
Naprawdę ta zażyłość nikogo nie zdziwiła? Nikogo w TVN-ie nie zaskoczyło nawet to, że były prezydent Sopotu mówił o Grzegorzu Horodko, z którym miasto współpracowało przy społecznych inicjatywach (!), z wyraźnym uznaniem?
- Na początku wzbudzał we mnie przerażenie. Okazało się jednak, że jest słowny, inteligentny. Gdyby wyrastał w innym środowisku, zrobiłby karierę - opisywał Karnowski na łamach "Gazety Wyborczej".
Co ciekawe, bliskie relacje trójmiejskich samorządowców i premiera Tuska z Grzegorzem Horodko nie zainteresowały dziennikarzy Rzeczpospolitej, a wcześniej TVN-u
źr. wPolsce24 za "Rzeczpospolita"