Kolejna kompromitacja Tuska i jego ludzi w sprawie "rozliczeń PiS". Z siedmiu zawiadomień skierowanych do prokuratury sześć umorzono na etapie wstępnym

Przypomnijmy, rzekoma afera w Instytucie Dmowskiego i Paderewskiego miała dotyczyć nieprawidłowości w gospodarowaniu publicznymi środkami, w szczególności w zakresie zakupu i remontu nieruchomości oraz rozdzielania grantów z Funduszu Patriotycznego.
Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego został utworzony w 2020 roku przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego, a jego misją było m.in propagowanie historii Polski i naszego dziedzictwa.
Na jego czele stał historyk prof. Jan Żaryn a w skład Rady Programowej wchodzili m.in. cenieni profesorowie: Marian Marek Drozdowski, Janusz Odziemkowski czy Stanisław Gebhardt.
Po przejęciu władzy przez obecny rząd, instytut został przemianowany na Instytut Myśli Politycznej im. Gabriela Narutowicza, a na jego czele stanął dr hab. Adam Leszczyński. Zmieniono też statut ośrodka - od tej pory miał się zająć badaniem ekstremizmów.
Sól w oku postępowców
Instytut od początku swojego istnienia był solą w oku ówczesnej opozycji, a dzisiejszej ekipy władzy, stąd po zmianie rządów zaczęło się szukanie haków.
Stąd już w maju 2024 roku kierowana przez Mariana Banasia Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport, w którym stwierdziła nieprawidłowości w wydatkowaniu środków Funduszu Patriotycznego, którego operatorem był Instytut Dmowskiego. NIK dowodził, że dotacje przyznawane były z naruszeniem zasad, faworyzując organizacje narodowo-katolickie, a Jan Żaryn miał przekazywać pieniądze bez żadnego uzasadnienia. Szefostwo Instytut zaprzeczyło tym oskarżeniom.
NIK udowadniał, że w ciągu trzech lat przyznano w ten sposób 74 mln złotych, w tym 40 mln na zakup nieruchomości. Przedstawiciele ekipy Donalda Tuska z ministrem Sienkiewiczem na czele mówili o gigantycznym przekręcie i zapewniali rozliczenia.
Sprawa została skierowana do prokuratury, a ta podzieliła ją na kilka części i przekazała kilku delegaturom. Dziś okazuje się, że sześć z siedmiu zawiadomień zostało umorzonych już na wstępnym etapie, a tylko jedna badana jest dalej lecz wciąż nie wiadomo, czy zajmie się nią sąd.
Prosi o pomoc Żurka
Dyrektor Instytutu Myśli Politycznej im. Gabriela Narutowicza Adam Leszczyński po decyzji prokuratury uznał najwyraźniej, że tam gdzie prokuratura nie widzi przestępstwa konieczne jest wsparcie polityczne. Leszczyński, jak tłumaczy w rozmowie z "Rzeczpospolitą", zwrócił się do Ministerstwa Sprawiedliwości o objęcie śledztw nadzorem prokuratora generalnego. Najwyraźniej liczy, że tam, gdzie nawet prokuratorzy Bodnara nie widzieli nic złego, osobista interwencja Żurka doprowadzi do zmiana nastawienia śledczych. I ustrzeże tę ekipą przed kolejną głośną kompromitacją.
źr. wPolsce24 za rp.pl