Kim jest ojciec "najmłodszej sejmowej reporterki"? "Gazeta Wyborcza" przyjrzała się twórcy kanału „Perspektywa Sary”

Z tego tekstu dowiesz się:
-
12-letnia Sara Małecka-Trzaskoś zdobyła popularność dzięki wywiadom z politykami; po scysji z Jarosławem Kaczyńskim cofnięto jej sejmową akredytację, a później zakazano przepustek dla nieletnich.
-
Jej ojciec, Franciszek Małecki-Trzaskoś organizował jej wejścia do Sejmu i nagrywał wywiady; prowadzi firmę rozwijającą jej karierę.
-
Dwie fundacje, które prowadzi ojciec Sary, są pod nadzorem resortów:
-
Ministerstwo Rodziny złożyło wniosek do sądu o zbadanie legalności działania jednej z nich.
-
MSWiA wielokrotnie wzywało drugą fundację do złożenia zaległych sprawozdań, rozważając nawet zawieszenie zarządu.
-
-
Fundacje organizowały szkolenia dla urzędników i instytucji publicznych, w tym budzące kontrowersje zajęcia o „stosowaniu przemocy psychicznej”.
-
Pojawiły się wątpliwości co do wykształcenia Małeckiego-Trzaskosia — mimo przedstawiania się jako neuropsycholog, maturę miał zdać dopiero w 2022 r.
-
W prywatnej szkole córki doszło do konfliktu między ojcem Sary a dyrekcją po incydencie z nauczycielem; szkoła zerwała umowę z rodzicami Sary, uzasadniając to destrukcyjnym zachowaniem ojca.
12-letnia Sara Małecka-Trzaskoś prowadzi kanał „Perspektywa Sary” na portalu Youtube, na którym publikuje swoje wywiady z politykami. Po raz pierwszy pojawiła się w Sejmie zimą zeszłego roku.
O przepustkę – w formie jednorazowej karty wstępu dla prasy – wystąpił w jej imieniu ojciec dziewczynki, Franciszek Małecki-Trzaskoś, który nagrywał kamerą jej wywiady. Jak informuje "Gazeta Wyborcza", on sam miał akredytację, bo razem z Mateuszem Cieślakiem, byłym dziennikarzem tygodnika „Nie” (założycielem był Jerzy Urban, okryty złą sławą rzecznik rządu z czasów PRL), kręcił w sejmie film poświęcony pandemii. Założył też firmę, która obsługuje karierę jego córki, Impre-Sara-it.
Wywiad z Kaczyńskim
Ojciec Sary przekonywał, że to jego córka sama wpadła na pomysł rozmów z politykami. Opowiadał, że bardzo interesuje się polityką i codziennie ogląda Fakty i Wiadomości. Przyznawał jednak, że to kontrowersyjny pomysł. Tę opinie podzielali także inni sejmowi dziennikarze.
- Gdy na korytarzu pojawia się prezes Kaczyński, tłum dziennikarzy idzie przed nim tyłem. Panuje ścisk, chaos, nieraz ktoś się przewraca, dostanie w głowę kamerą albo obiektywem. Jest jak na meczu rugby. Byłem zaskoczony, gdy w tym ścisku zobaczyłem dziecko z mikrofonem – powiedział jeden z nich "Wyborczej".
Wywiady Sary już wcześniej cieszyły się wielką popularnością, ale w całym kraju zrobiło się o niej głośno, kiedy zaczepiony przez nią prezes Kaczyński zbył ją słowami wolność słowa nie jest dla dzieci.
Po tej scysji rozpoczęła się ogólnokrajowa dyskusja o tym, czy sejmowy korytarz to dobre miejsce dla dziecka. Jej efektem było to, że ówczesny marszałek Szymon Hołownia cofnął jej akredytację, a w październiku kancelaria Sejmu zakazała ich wydawania osobom niepełnoletnim.
Sara nadal rozmawia z politykami, m.in. z Grzegorzem Braunem – ale już poza Sejmem.
Teraz "Gazeta Wyborcza" przyjrzała się ojcu dziewczynki.
Ministerstwa interesują się jego fundacjami
Jak wynika z ustaleń dziennikarzy Franciszek Małecki-Trzaskoś prowadzi dwie fundacje: Instytut Badań i Analiz Działalności Jednostek Samorządu Terytorialnego i Fundację Edukacji Społecznej Figure Culturales. W tej drugiej miał zatrudnić swoją żonę, podpisując z nią umowę na pensję w wysokości 9,5 tys. zł. Dwa dni później kobieta miała pójść na zwolnienie lekarskie, a potem zaszła w ciążę i nie wróciła już do pracy.
ZUS postanowił przeprowadzić kontrolę w fundacji. Beata Kopczyńska, regionalny rzecznik prasowy ZUS w woj. śląskim nie udziela informacji o tej kontroli, gdyż indywidualne dane zawarte na kontach ubezpieczonych i kontach płatników składek stanowią tajemnicę prawnie chronioną Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
- Co komu do mojej pensji? Ludzie zarabiają po 50 tysięcy i nikt im tego nie wypomina. W końcu to umowa między mną a pracodawcą! Jeśli ktoś myśli, że wszystko sobie zaplanowałam i ciąża pojawiła się, bo tak sobie zażyczyłam, to po prostu ręce mi opadają – odpowiedziała za to jego żona w rozmowie z katowickim oddziałem "Wyborczej".
Ale to nie jedyna kontrowersja związana z jego fundacjami. Dziennikarze "GW" dowiedzieli się, że Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, które sprawuje nadzór nad Fundacją Figure Culturales, w zeszłym roku złożyło do sądu wniosek o orzeczenie, czy fundacja działa zgodnie z prawem, bada to sąd w Sosnowcu.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji powiedziało "GW", że niejednokrotnie wysyłało do jego drugiej fundacji ponaglenia o nadesłanie sprawozdań z działalności w latach 2015-2023, w tym pismo z wezwaniem przedsądowym, ale nie przyniosło to skutku. Niewykluczone, że kolejnym krokiem będzie wystąpienie przez resort do sądu o zawieszenie zarządu fundacji bądź wyznaczenie zarządcy przymusowego – przekazało biuro prasowe MSWiA.
Kontrowersyjne szkolenia
Te fundacje organizowały szkolenia w całej Polsce, w których uczestniczyli sędziowie, asystenci sądowi, kuratorzy, pracownicy socjalni i poradni psychologiczno-pedagogicznych, sanepidów czy urzędów pracy. Według informacji "GW" jednodniowe szkolenie miało kosztować ok. 2,8 tys. złotych, a pięciodniowy kurs ponad 8,5 tys.
Tematyka szkoleń wzbudziła kontrowersje już w 2019 roku. "Wyborcza" informowała wtedy, że ojciec Sary miał uczyć na temat bezpiecznego i skutecznego stosowania przemocy psychicznej jako środka przymusu bezpośredniego w stosunku do agresywnych interesantów instytucji publicznych. Szkolenie z zakresu radzenia sobie z trudnymi klientami, czy też agresywnymi jest bardzo potrzebne, także w prokuraturze i innych instytucjach wymiaru sprawiedliwości. Zastanawiające jest jednak to, że szkolenie zakłada świadome stosowanie przemocy psychicznej jako środka przymusu bezpośredniego. Nie sądzę, by psycholodzy i pedagodzy dopuszczali takie metody do stosowania przez urzędników państwowych – komentował wtedy w rozmowie z "GW" były wicemarszałek województwa podlaskiego Maciej Żywno.
"Wyborcza" przypomniała także, że istnieją wątpliwości co do wykształcenia Małeckiego-Trzaskosia. Przedstawiał się on jako neuropsycholog i antropolog, ale nigdzie nie informował, jakie uczelnie skończył.
W zeszłym roku chwalił się Wirtualnej Polsce, że pracuje nad doktoratem, a jego częścią miała być historia Stefana Wilmonta, zabójcy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Po wielu perturbacjach dostał zgodę na dostęp do akt sprawy, a potem miał udostępnić zeznania zabójcy dziennikarzom, twierdząc, że opinia publiczna powinna znać całą prawdę o tej zbrodni.
Na domiar wszystkiego dziennikarka "Tygodnika Powszechnego" Anna Golus ujawniła, że Małecki-Trzaskoś maturę zrobił dopiero w 2022 roku.
Nauczyciel odszedł z zawodu
"Wyborcza" opisała jeszcze jeden incydent z jego udziałem, jaki miał miejsce w 2023 roku. Podczas wycieczki szkolnej – Sara nie brała w niej udziału – nauczyciel WF został oskarżony o to, że klepnął w pośladek jedną z uczennic. Szkoła od razu odsunęła go od obowiązków służbowych i zawiadomiła policję.
Uczennica i jej rodzice zaprzeczali, by takie zdarzenie w ogóle miało miejsce. W marcu tego roku prokuratura umorzyła śledztwo wobec braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenia czynu, ale mężczyzna, który padł ofiarą oskarżenia, zrezygnował z pracy w zawodzie.
Sprawa zrobiła się głośna, bo o zdarzeniu dziennikarzy poinformował ojciec Sary. Twierdził, że szkoła chce zamieść problem pod dywan.
Osoba związana ze szkołą powiedziała "Wyborczej", że ojciec Sary użył tej sytuacji, by podburzać innych rodziców przeciwko szkole. Na wewnętrznych grupach, na których komunikowali się rodzice, miał rzucać groźby pod adresem szkolnych władz.
Konflikt eskalował tak bardzo, że dyrekcja postanowiła rozwiązać umowę z rodzicami Sary na kilka miesięcy przed końcem roku szkolnego. Wypowiedzenie umowy jest efektem działań rodzica, godzących w imię szkoły po wyjeździe, wpływającymi na emocje dzieci i rodziców oraz atmosferę w szkole – poinformowała szkoła w oświadczeniu dla mediów.
Małecki-Trzaskoś zarzucał ponoć dyrekcji szkoły zemstę i lincz na córce i twierdził, że ta sytuacja wpłynęła na znaczące pogorszenie się stanu jej zdrowia.
źr. wPolsce24 za "Gazeta Wyborcza"











