Lekarze nie chcą pracować w ratownictwie medycznym, bo stawki są za niskie
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, na każde dziesięć zespołów ratownictwa medycznego powinien przypadać przynajmniej jeden zespół specjalistyczny „S”, czyli taki, który ma lekarza na pokładzie. W powiecie nyskim wymagania te przewidują istnienie jednego takiego zespołu. Jednakże w praktyce po godzinie 15 karetka z lekarzem nie jest dostępna, a do pacjentów wyjeżdża jedynie zespół podstawowy „P”, składający się z trzech ratowników. Dyrektor nyskiego szpitala, Artur Kamiński, potwierdził "Nowinom Nyskim", że taki stan rzeczy trwa od dwóch lat.
– Karetka „S” istnieje tylko na papierze – po godzinie 15 lekarza w niej nie ma, ponieważ brakuje chętnych do pracy. W mojej opinii zespół karetki w zupełności mogą obsługiwać ratownicy medyczni, podczas gdy lekarze powinni koncentrować się na pracy w SOR, gdzie liczba pacjentów stale rośnie, nie tylko tych przywożonych przez pogotowie – tłumaczył Kamiński podczas spotkania. Podkreślił przy tym, że mimo tej sytuacji, ratownicy w pełni stanęli na wysokości zadania, co pozwoliło uniknąć konsekwencji braku lekarza w karetkach w ciągu ostatnich dwóch lat.
Główną przyczyną niedoboru lekarzy w karetkach jest brak zainteresowania pracą w pogotowiu ratunkowym. Problem ten dotyczy niemal całego kraju – potwierdził to wojewódzki konsultant ds. ratownictwa medycznego, obecny na spotkaniu. Jak wyjaśnił dr Jarosław Kostyła, lekarze w systemie ratownictwa są słabo opłacani – godzina ich pracy jest wyceniana na niecałe 100 zł. Zapytany o różnice w sytuacji w innych powiatach, wskazał, że np. w Głubczycach i Prudniku lekarze są dostępni w karetkach, jednak tamtejsze zespoły mają znacznie mniej wyjazdów, średnio 3-4 na dobę, podczas gdy w Nysie jest ich kilkanaście dziennie.
Doktor Kostyła podkreślił również, że trzon systemu ratownictwa w Polsce stanowią ratownicy medyczni, którzy – z wyjątkiem podania jednej grupy leków – posiadają kompetencje ratownicze podobne do lekarzy. Zaznaczył, że docelowo system powinien funkcjonować samodzielnie, bez udziału lekarzy, i być oparty głównie na ratownikach medycznych. – W rzeczywistości lekarz w systemie nie jest niezbędny, powinien być on niezależny i samowystarczalny, a nasza rola jako ratowników medycznych powinna pozostać odrębna od struktur szpitalnych – przekonywał.
Niedobór lekarza w karetkach oznacza dla nyskiego szpitala ryzyko nałożenia kar. Jak wyjaśnił dyrektor Kamiński, jeśli przepisy nie zostaną zmienione, szpital będzie musiał uiszczać karę na rzecz NFZ za brak lekarza w zespole „S”. Obecnie kary zostały zawieszone do końca 2024 roku, a według projektu nowelizacji rozporządzenia ministra zdrowia, okres ten może zostać wydłużony do końca czerwca 2025 roku. Po tym terminie kara mogłaby wynieść nawet 1,5 mln zł, przy 15-milionowym kontrakcie na ratownictwo dla nyskiego szpitala.
źr. wPolsce24 za Nowinynyskie.com.pl