Ujawnili, kiedy dokładnie fotoradar robi zdjęcia. Jeden z mitów powtarzanych przez kierowców legł w gruzach

Jak wynika z raportów Najwyższej Izby Kontroli, przez lata fotoradary ignorowały drobne przekroczenia dozwolonej prędkości przez kierowców. Bywało, że „tolerancja” sięgała nawet 30 km/h ponad obowiązujący limit. Zdarzały się więc takie sytuacje, w których fotoradar nie reagował nawet w sytuacji, gdy kierowca miał na liczniku o 20 km/h więcej niż pozwalały przepisy.
Dlaczego kierowcy mogli liczyć na taką „taryfę ulgową”? Głównym powodem były braki kadrowe w Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD) przy jednoczesnej ogromnej liczbie wykroczeń. Według raportu NIK z 2019 roku, zanim pracownicy CANARD zdążyli zweryfikować zarejestrowane przez fotoradary przypadki wykroczeń i wysłać wezwanie do zapłaty mandatu, aż 60 proc. z nich uległo przedawnieniu.
Panująca przez lata zasada przestała obowiązywać wraz z początkiem 2022 roku. Wówczas zgodnie z nowym taryfikatorem mandatów, kara nakładana jest za każde, nawet najmniejsze przekroczenie dozwolonej prędkości. Tak jest w przypadku kontroli drogowej przeprowadzanej przez policjantów. Jak informuje Główny Inspektor Transportu Drogowego, fotoradary na polskich drogach ustawione są tak, aby uwzględniać ewentualny błąd kierowcy o 10 km/h. Wynika to z art. 129h ust. 1 pkt 5 Prawa o ruchu drogowym. Przepis ten stanowi, że pomiar prędkości przez urządzenia rejestrujące musi uwzględniać możliwość błędu kierowcy do 10 km/h włącznie.
Jak podkreślają eksperci, kierowcy muszą pamiętać, że nawet najmniejsze przekroczenie prędkości zwiększa ryzyko wypadków, co może nieść za sobą tragiczne konsekwencje.
źr. wPolsce24 za RMF FM