Gigantyczny skandal wokół udziału Polski w szczycie G20: „Ukrywano informacje przed Pałacem Prezydenckim”. W tle zastępca Sikorskiego!

O sprawie rzekomej wrogości Kancelarii Prezydenta do rządu w kontekście przygotowań do szczytu G20 pisała „Gazeta Wyborcza”. Według dziennikarzy pisma Adama Michnika, ludzie Karola Nawrockiego nie zgodzili się na udział przedstawiciela rządu w spotkaniu przygotowującym wydarzenie.
Przydacz: "Gazeta Wyborcza" kłamie w tym wypadku
Doniesieniom tym stanowczo zaprzeczył szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz, który reprezentował nasz kraj w tych rozmowach.
- „Gazeta Wyborcza” kłamie w tym wypadku – powiedział w Radiu Zet.
- Po pierwsze, zaproszenie dla Polski zostało wystosowane podczas bezpośredniej rozmowy pomiędzy prezydentem Nawrockim i prezydentem Trumpem w Białym Domu. Wtedy zostało wskazane, że to ja będę zajmował się przygotowaniem do tego szczytu. Zwłaszcza, że obecny ma tam być prezydent Nawrocki, więc z natury rzeczy jego współpracownik powinien przygotowywać te sprawy – wyjaśnił współpracownik głowy państwa.
Zdaniem Przydacza Ministerstwo Spraw Zagranicznych próbowało odcinać Kancelarię Prezydenta od informacji o szczycie.
- Rząd zaczął robić różnego rodzaju działania, podchody pod Amerykanów, próbując przekonać ich do tego, aby to ze stroną rządową rozmawiać, a nie ze stroną prezydencką. Nie przesyłano nam informacji, które Amerykanie przesyłali przez ambasadę i przedstawiali w bezpośrednich rozmowach z przedstawicielami rządu – ujawnił Marcin Przydacz.
Interwencja Amerykanów
Jak twierdzi urzędnik intryga rządu zwróciła uwagę Amerykanów, którzy zapytali w Pałacu Prezydenckim o co chodzi w tej dziwnej sytuacji.
- Przedstawili nam sytuację w której pan Bosacki (Marcin Bosacki, wiceminister , bo o nim mówimy, próbował tak naprawdę wepchnąć się w nie swoją aktywność – powiedział Przydacz.
Rząd nie odniósł się jak dotąd do oskarżeń Marcina Przydacza.
źr. wPolsce24 za Radio Zet











