"Kaiser-Brücke" czy Most Grunwaldzki. Czy do Wrocławia wróci niemiecki cesarz Polakożerca?

Niemiecka przeszłość terenów, które po II wojnie światowej znalazły się w granicach Polski, nie chce dać o sobie zapomnieć. Można wręcz odnieść wrażenie, że w ostatnim czasie wraca ze zdwojoną siłą. Miasta i miasteczka bezrefleksyjnie odtwarzają niemieckie dziedzictwo, a ponieważ państwo polskie abdykowało z prowadzenia własnej, skutecznej polityki historycznej, samorządy dostały wolną rękę.
Szacunek dla historii czy regermanizacja?
Najnowszy przykład Wrocław. Ogromne emocje wśród wrocławian – i użytkowników mediów społecznościowych – budzi planowany remont Mostu Grunwaldzkiego, a ściślej projekt odtworzenia jego historycznego wyglądu wraz z budzącym największe kontrowersje niemieckim napisem:
"Kaiser-Brücke", czyli „Most Cesarski”, nawiązującym do cesarza Wilhelma II, patrona budowli oddanej do użytku w 1910 roku.
Wrocławski ratusz i konserwator zabytków twierdzą, że chodzi wyłącznie o szacunek dla historii. Część mieszkańców i polityków nie daje się przekonać – uważają to za skandal i próbę regermanizacji miejsca.
Umysły zniewolone
Różnica zdań panuje także miedzy historykami - jedni entuzjastycznie przyklaskują pomysłowi. Ich zdaniem przeciwne są mu ">umysły zniewolone< przesycone absurdalną – delikatnie rzecz ujmując - niechęcią do wszystkiego co niemieckie” - jak przekonuje prof. Bogusław Czechowicz. Inni nie mają wątpliwości: "Z niemieckiego dziedzictwa nie musimy adaptować akurat tego, co było w nim najgorsze" – jak argumentuje Krzysztof Kawalec z wrocławskiego oddziału IPN.
Wątpliwy patron
Wilhelm II wyjątkowo nie nadaje się na patrona mostu w Polsce. Nie dość, że jest on odpowiedzialny za prześladowania Polaków w zaborze pruskim, to na dodatek – jak przypomniał Krzysztof Kawalec - „cesarz niemiecki był przestępcą wojennym, odpowiedzialnym za wywołanie wojny światowej, a i szereg zbrodni, które podczas niej popełniono”.
Czyj pomysł?
Temperatura dyskusji jest – co zrozumiałe - wysoka. Dziennikarze „Gazety Wrocławskiej” postanowili się więc przyjrzeć, kto w ogóle wpadł na pomysł zmiany nazwy mostu. I okazało się, że ten akurat „sukces” jest sierotą. „Żadna z zainteresowanych stron nie chce się do tego przyznać” – pisze dziennik.
Remont Mostu Grunwaldzkiego został zaplanowany na 2027 rok. Ponieważ konstrukcja jest zabytkiem wpisanym do rejestru w 1976 roku, podlega ochronie konserwatorskiej. A to oznacza, że jego remont musi zostać przeprowadzony zgodnie z wytycznymi Dolnośląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Konserwator Daniel Gibski oczekuje, aby prace zostały przeprowadzone z dużą ostrożnością i szacunkiem dla zabytkowego charakteru przeprawy. "Planowane na przedmiotowym obiekcie prace należy prowadzić z maksymalnym poszanowaniem substancji zabytkowej, stosując właściwe materiały renowacyjne, eliminując rozwiązania wtórne oraz zachowując oryginalne elementy mostu. Ingerencję w obiekt należy ograniczyć do niezbędnego minimum" - napisał w wytycznych i – jak interpretuje to „Gazeta Wrocławska” – to właśnie zdanie zostawia furtkę do przywrócenia napisu „Kaiser-Brücke”.
„Co należy do rozwiązań wtórnych i co należy wyeliminować? Czy za >zachowanie oryginalnych elementów mostu< można uznać przywrócenie napisu >Kaiser-Brücke< oraz cesarskich symboli?” Dziennikarze próbowali dopytać o to autora. Bez skutku
Miasto zapyta konserwatora
Kiedy o rekonstrukcji mostu stało się głośno, nie tylko we Wrocławiu, wiceprezydent miasta Renata Granowska zadeklarowała, że w związku z protestami radnych i części wrocławian, miasto zapyta konserwatora o możliwość rezygnacji z niektórych elementów, w tym z napisu „Kaiser Brücke”.
Tymczasem konserwator już wcześniej sugerował, że to magistrat zlecił mu przygotowanie projektu.
A dlaczego miasto nie zorganizowało w tej sprawie konsultacji społecznych? Ponieważ – jak wyjaśniła pani wiceprezydent - zakres remontu i odtworzenia elementów historycznych leży wyłącznie w gestii konserwatora zabytków.
Czy można mieć nadzieję, że urzędnikom miejskim wróci rozum? To się dopiero okaże. Czasu mają aż nadto.
źr. wPolsce24 za "Gazeta Wrocławska"