Jaki jest cel skandalicznej wystawy w Gdańsku? Wyjaśniamy, o co chodziło z dziadkiem Tuska w Wehrmachcie

Jak informowaliśmy wcześniej, 12 lipca w Muzeum Gdańska otwarto wystawę pt. "Nasi Chłopcy". Opowiada o mieszkańcach Pomorza Gdańskiego, którzy podczas II Wojny Światowej służyli w niemieckiej armii. Według zapowiedzi ma to być opowieść o "pokoleniach dorastających w cieniu przemilczeń, o potomkach, którzy próbują dziś zrozumieć decyzje swoich dziadków i pradziadków". W organizowaniu tej wystawy pomogło m.in. Muzeum II Wojny Światowej i Zentrum für Historische Forschung Berlin.
Jednym z wątków wystawy jest sprawa dziadka Józefa Tuska, który służył w Wehrmachcie w czasie II wojny światowej. Wśród eksponatów znaleźć można m.in. okładki gazet z października 2005 roku z artykułami opisującymi "atak PiS" na kandydującego wówczas na prezydenta Polski Donalda Tuska.
O co chodziło w sprawie "dziadka z Wehrmachtu"?
Józef Tusk pracował przed wojną w Polskich Kolejach Państwowych, działających, zgodnie z Traktatem Wersalskim, w Wolnym Mieście Gdańsku. Trafił do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Stuthoffie. 2 sierpnia 1944 roku, jako obywatel III Rzeszy (stali się nimi, dekretem Hitlera, wszyscy obywatele WMG), Tusk został powołany do niemieckiego wojska. Był żołnierzem jednostki 328. Grenadier-Ersatz-und Ausbilldungsbatallion (328. Zapasowy Batalion Szkolny Grenadierów), stacjonował w Akwizgranie w Zachodnich Niemczech.
Szybko przeszedł na stronę aliantów - od listopada tego roku służył już Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie.
Wywiady i afera
O tym, że Józef Tusk mógł służyć w niemieckim wojsku, publicznie powiedział dziennikarz Piotr Najsztub. Przeprowadził on wywiad z Donaldem Tuskiem, opublikowany 3 października 2005 roku na łamach tygodnika „Przekrój”.
- Czy pana dziadek służył w Wehrmachcie? – pytał Najsztub.
- Obaj dziadkowie wojnę spędzili godnie, jeden w dwóch obozach koncentracyjnych, a drugi… - odpowiadał Tusk.
- Pytam, bo huczą czarne plotki, pomówienia. Może za chwilę ktoś coś takiego o pana dziadku będzie kolportował i zanim pan się przebije ze skutecznym sprostowaniem, może minąć tydzień i to wtedy pan będzie ofiarą prowokacji – dociskał dziennikarz.
- To jest jedna z 20 paskudnych plotek, jakie moi konkurenci rozsiewają na mój temat – kwitował Tusk.
Potem był wywiad Jacka Kurskiego dla „Angory”.
- Niczego nie wiem na pewno. Poważne źródła na Pomorzu mówią, że dziadek Tuska zgłosił się na ochotnika do Wehrmachtu. Na Pomorzu zdarzało się często wcielanie do Wehrmachtu, ale siłą. Cokolwiek było z jego dziadkiem nie winię za to Donalda Tuska. Winię go jedynie za tolerowanie plotek na ten temat. Powinien albo zaprzeczyć, albo potwierdzić, a nie milczeć. To już nie jest jego prywatna sprawa. Tusk nie kandyduje na prezydenta Sopotu, tylko prezydenta Polski – mówił polityk PiS, który za tę wypowiedź został wyrzucony ze sztabu Lecha Kaczyńskiego, walczącego z Tuskiem o prezydenturę.
Jednak służył
Fakt, że dziadek Tuska służył jednak w Wehrmachcie potwierdziły TVN i TVP.
„Tusk, który wcześniej zaprzeczał, że dziadek miał związki z Wehrmachtem, po potwierdzeniu się tej informacji zapewnił w piątek, że nic o tym fakcie nie wiedział” – pisał wówczas portal Onet.pl.
- Dzisiaj dostałem informację o istnieniu dokumentu, którego do tej pory nie widziałem i według którego mój dziadek pod koniec wojny został wcielony do jednostek zapasowych wojska niemieckiego - powiedział Tusk w rozmowie z dziennikarzem Polskiej Agencji Prasowej, zapewniając, że będzie tę informację drążył.
źr. wPolsce24