Chaos, dezorganizacja, masowe zwolnienia w gronie pedagogicznym - tak Barbara Nowacka przygotowała polskie szkoły na 1 września

Edukacja zdrowotna ma być prowadzona zarówno w szkołach podstawowych, jak i ponadpodstawowych, obejmując zagadnienia związane ze zdrowiem fizycznym, psychicznym, społecznym, środowiskowym i cyfrowym. Uczestnictwo w zajęciach jest dobrowolne, a rodzice mogą wypisać dzieci do 25 września.
Szkoły z całej Polski zgłaszają trudności z ułożeniem planu lekcji, tak aby zajęcia nieobowiązkowe nie kolidowały z religią czy etyką. Dyrektorzy podkreślają, że trudno jest optymalnie zaplanować godziny lekcji, aby uniknąć przerw w środku dnia. Prowadzenie zajęć wymaga zaangażowania nauczycieli WF-u, biologii, psychologów szkolnych czy pracowników medycznych z przygotowaniem pedagogicznym. Problemem jest jednak to, że nie wiadomo, ilu uczniów ostatecznie weźmie udział w zajęciach, co utrudnia zatrudnianie i planowanie godzin pracy nauczycieli.
- Jest chaos, bo ten projekt jest niedopracowany - mówi Danuta Kozakiewicz, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 103 w Warszawie w rozmowie z portalem Interia.
Tematyka edukacji zdrowotnej obejmuje trudne kwestie, takie jak zdrowie psychiczne, uzależnienia czy cyberprzemoc. Nauczyciele muszą być przygotowani do prowadzenia dyskusji i radzenia sobie z trudnymi pytaniami uczniów, co wymaga specjalistycznej wiedzy, której brakuje w wielu szkołach.
Nowy przedmiot wywołał dyskusje w mediach i wśród środowisk religijnych oraz prawicowych organizacji. Krytycy twierdzą, że edukacja zdrowotna promuje ideologię gender i zachęca do kontrowersyjnych wyborów dotyczących tożsamości płciowej. Dyrektorzy podkreślają jednak, że podstawa programowa nie narusza norm i nie zawiera treści demoralizujących.
Jakby tego było mało, to placówki edukacyjne może czekać wkrótce jeszcze większa redukcją etatów. Chodzi konkretnie o katechetów, którym zmniejszenie liczby godzin z dwóch do jednej tygodniowo w wyniku decyzji minister Barbary Nowackiej, może skutecznie utrudnić wykonywanie pracy. Jak donosi Stowarzyszenia Katechetów Świeckich pracę może stracić aż 11 tysięcy osób w wyniku zmiany wprowadzonej przez resort edukacji i to pomimo uznania jej za niezgodną z ustawą zasadniczą według Trybunału Konstytucyjnego.
- Co jeszcze bardziej smutne, to to, że nie ma ze strony pani minister żadnej odrobiny empatii. Nie było w dziejach takiej sytuacji, żeby nauczycielom, którzy będą zagrożeni ze strony polityki oświatowej, nie dać możliwości przekwalifikowania się. Nie otrzymaliśmy żadnej pomocy - powiedział w rozmowie z Radiem Wnet Piotr Janowicz ze Stowarzyszenia Katechetów Świeckich.
źr.wPolsce24 za Interia/Wprost